Oszukani - proszę o pomoc.
Napisane: 29 paź 2016, 17:03
Witam ja wraz z chlopakiem mamy poważny problemy.
Rok temu wynajęliśmy dom (przez agencje) z chłopakiem i kolegą, jako że oboje nie mieliśmy kontraktu to kolega został głównym najemncą a my jedynie lokatorami.
Wszystko szlo dobrze nie było problemów dopóki kolegą nie dostał dłuższego chorobowego w pracy i pojechał trzy tygodnie temu do polski. Po jego wyjeździe otrzymał list, na którym bylo napisane że jezeli go nie ma to wspollokatorzy mogą otworzyć list. Okazało się że nie zapłacił za czynsz, więc napisaliśmy do kolegi który stwierdził że spóźnił się z płaceniem ale jest zapłacone i olać ten list. Tydzień później przyszła pani z agencji którą pytala się o głównego najemcę i wręczyła nam wypowiedzenie, że do końca grudnia musimy opuścić lokal. Kolega usunął facebooka, wyłączony ma telefon i wiemy z listów że został zwolniony z pracy. Byliśmy dzisiaj w agencji i dowiedzieliśmy się że nie zapłacone są dwa miesiące i do 14stego musimy zapłacić już trzy czynsze ( 2100£) plus opłaty których zapewne również nie opłacił. Przedstawialiśmy całą sytuację że placilismy jemu co miesiąc że możemy nawet przedstawić wydruki z przelewami i pani powiedziała że tak czy inaczej musimy najpierw zapłacić wszystkie zaległości i dopiero wtedy agencja porozmawia z landlordem o wypowiedzeniu i to on zdecyduje czy możemy tutaj dalej mieszkać. Dodam że nie mamy tyle pieniędzy żeby zapłacić, chłopak nie ma kontraktu a ja jestem w ciąży i zostałam niedawno zwolniona z pracy i obecnie staram się o benefity. Czy ktoś z was słyszał o podobnej historii lub ma pomysł jak z tego wybrnąć?
Rok temu wynajęliśmy dom (przez agencje) z chłopakiem i kolegą, jako że oboje nie mieliśmy kontraktu to kolega został głównym najemncą a my jedynie lokatorami.
Wszystko szlo dobrze nie było problemów dopóki kolegą nie dostał dłuższego chorobowego w pracy i pojechał trzy tygodnie temu do polski. Po jego wyjeździe otrzymał list, na którym bylo napisane że jezeli go nie ma to wspollokatorzy mogą otworzyć list. Okazało się że nie zapłacił za czynsz, więc napisaliśmy do kolegi który stwierdził że spóźnił się z płaceniem ale jest zapłacone i olać ten list. Tydzień później przyszła pani z agencji którą pytala się o głównego najemcę i wręczyła nam wypowiedzenie, że do końca grudnia musimy opuścić lokal. Kolega usunął facebooka, wyłączony ma telefon i wiemy z listów że został zwolniony z pracy. Byliśmy dzisiaj w agencji i dowiedzieliśmy się że nie zapłacone są dwa miesiące i do 14stego musimy zapłacić już trzy czynsze ( 2100£) plus opłaty których zapewne również nie opłacił. Przedstawialiśmy całą sytuację że placilismy jemu co miesiąc że możemy nawet przedstawić wydruki z przelewami i pani powiedziała że tak czy inaczej musimy najpierw zapłacić wszystkie zaległości i dopiero wtedy agencja porozmawia z landlordem o wypowiedzeniu i to on zdecyduje czy możemy tutaj dalej mieszkać. Dodam że nie mamy tyle pieniędzy żeby zapłacić, chłopak nie ma kontraktu a ja jestem w ciąży i zostałam niedawno zwolniona z pracy i obecnie staram się o benefity. Czy ktoś z was słyszał o podobnej historii lub ma pomysł jak z tego wybrnąć?