Zaloguj się Załóż konto
Polish (Poland)English (United Kingdom)

Brytyjczycy boją się zalewu imigrantów z Rumunii i Bułgarii

W Wielkiej Brytanii szykuje się kolejna awantura europejska. Kraj, który od 2004 roku do dziś przyjął milion Polaków, zastanawia się, co zrobić, by powstrzymać napływ dziesiątków tysięcy Rumunów i Bułgarów.
 
Posłowie Izby Gmin żądają, by rząd przedstawił szacunki, o ile wzrośnie imigracja z Rumunii i Bułgarii, gdy po 31 grudnia 2013 roku zostaną zniesione unijne restrykcje dotyczące dostępu obywateli tych krajów do brytyjskiego rynku pracy.
 
Przewodzi im konserwatysta Philip Hollobone. Biorąc pod uwagę doświadczenia pozostałych krajów nowej Unii, wyliczył on, że w ciągu dwóch lat imigracja z Rumunii i Bułgarii wzrośnie trzykrotnie - ze 155 tys. do 425 tys. osób.




- To kompromitacja, że rząd nie ma własnych szacunków na ten temat - mówił Hollobone podczas niedawnej debaty w Izbie Gmin. I ostrzegał przed zalewem brytyjskiego rynku przez Rumunów i Bułgarów.

Nie tylko konserwatyści są niechętni imigracji. Partia Pracy, dzięki której po 2004 r. Wielka Brytania przyjęła ponad milion Polaków, jest również niechętna polityce otwartych drzwi. A jej przywódcy przyznają, że była to błędna polityka, gdyż wpłynęła negatywnie na brytyjski rynek pracy.

Aby móc legalnie przebywać i pracować na Wyspach, Rumuni i Bułgarzy muszą mieć pozwolenie na pracę, co znacznie ogranicza imigrację zarobkową z tych krajów. Już w listopadzie minister spraw wewnętrznych Teresa May przyznała jednak, że restrykcji - okresu przejściowego uzgodnionego jeszcze przed wejściem obydwu krajów do UE w styczniu 2007 r. - nie da się w żaden sposób przedłużyć. W rozmowie z BBC napomknęła, że rząd Davida Camerona zastanawia się, co zrobić, by zniechęcić Rumunów i Bułgarów do osiedlania się w Zjednoczonym Królestwie. Zasugerowała, że być może imigranci stamtąd nie będą mieli praw do zasiłków czy pomocy socjalnej. Nie będą też mogli korzystać bezpłatnie z brytyjskiej służby zdrowia - NHS.

Problem w tym, że takie rozwiązanie nie byłoby zgodne z unijną swobodą przemieszczania się i pracy. Gdyby ktokolwiek zaskarżył Londyn do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, brytyjski rząd zapewne przegrałby sprawę. Zadrażniłoby to również jego stosunki z Brukselą, Bukaresztem i Sofią, co nie byłoby pożądane w sytuacji, gdy Cameron prowadzi batalię o zmianę warunków członkostwa Wielkiej Brytanii w UE.

Ale ani rząd, ani posłowie Izby Gmin nie mogą ignorować nastrojów społecznych. Jak pokazują sondaże, trzy czwarte Brytyjczyków jest niezadowolonych z rosnącej imigracji. Wpływa na to kryzys gospodarczy, wysokie bezrobocie przekraczające 2 mln i rozbudzane przez polityków przekonanie, że imigranci zbytnio obciążają system opieki społecznej. W zeszłym tygodniu odpowiedzialny za planowanie minister Nick Boles przyznał, że zapotrzebowanie na mieszkania socjalne ze strony ich rodzin jest wielkie - stanowi połowę ogólnego zapotrzebowania na tego typu pomoc na Wyspach.

Za rządów Partii Pracy, zakończonych w 2011 roku, populacja Wielkiej Brytanii wzrosła o 3,2 mln imigrantów. Ze statystyk przytoczonych przez posła Hollobone'a wynika, że na Wyspach przebywa obecnie ok. miliona imigrantów z krajów nowej UE (większość to Polacy).

Rząd Camerona postanowił już ograniczyć liczbę imigrantów z krajów spoza UE. W przypadku obywateli Unii nie jest to takie łatwe, gdyż w Unii obowiązuje swoboda przepływu ludzi. Dlatego też rząd stara się uspokoić sytuację zapewnieniami, że restrykcje wobec Rumunów i Bułgarów zniosą jednocześnie i inne kraje UE, więc fala bałkańskiej imigracji rozleje się równomiernie po całej Europie.


Źródło: wyborcza.biz
-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Nikt nie odebrał wygranej na loterii. 64 mln funtów na cale charytatywne
 Czytaj następny artykuł:
Birmingham w czołówce miast o najwyższej jakości życia