Wypadek - czyja wina i porada

Witam,
Mam pytanie. Jakies 1.5h temu mialem wypadek samochodowy. Generalnie nic sie nie stalo powaznego, ale jestem w lekkim szoku, bo nigdy wypadku w zyciu nie mialem, szczegolnie tutaj w UK i powoli dochodza do mnie typowo negatywne mysli typu, ze mnie ktos niezle zr....cha na tym.
Wszystko dzialo sie w Gloucester, 2 pasmowka, na jej koncu swiatla i droga laczy sie z A40. Bylo czerwone, zmienilo sie na zielone, wiec generalnie na lewym pasie stoja samochody i powoli ruszaja. Ja jechalem normalna predkoscia (przepisowa ~30mph), zwalniajac bo byl zakret i bylem na prawym pasie. Nagle katem oka zauwazylem auto na lewym pasie wrzuca kierunek w prawo i wjezdza na moj pas. Odbijam w prawo ile sie da i probuje ominac ale sie nie udalo, slysze bum i zatrzymuje sie, laska (jak sie okazalo) za mna sie zatrzymala. Generalnie w momencie kiedy zauwazylem, ze wjezdza na moj pas to mozna powiedziec moj przod maski byl na wysokosci jej... kola przedniego moze. Wyszedlem z auta i mowie do niej zeby patrzyla w lusterka. Ona do mnie ze patrzyla i ze to ja jej wymusilem, a nie ona mi. Ja mowie to jakim cudem mam rozj....ne drzwi od pasazera, rozwalona listwe na drzwiach tylnych i generalnie przerysowany bok a ona ma wgniecenie zaraz nad zderzakiem kolo lampy ? Kupy sie to nie trzyma, bo ja juz bylem pol auta za nia w momencie kiedy mnie uderzyla. Ja mowie do niej, ze ja pierwszy raz cos w czyms takim biore udzial i ze ja dzwonie na policje, bo nie wiem co robic. Ona ze policja mi nic nie pomoze. No ale dzwonie i laska faktycznie mowi ze nie pomoze, bo nie ma ofiar... ale... pyta sie mnie czy to te 2 auta co blokuja skrzyzowanie. Powiedzialem, ze tak... takze chyba widzieli to na CCTV, ale nie wiem czy to nagrywaja. Tak czy inaczej laska z policji mi mowi, zebysmy sie wymienili danymi itd. No to spoko, ide do laski, ona z kims tez gadala i mowie do niej ze gadalem z policja kazali danymi sie wymienic. Dala mi swoje dane typu imie, nazwisko i adres zamieszkania, zapytalem czy to jej auto, mowi ze tak, pytam o polise i mowi, ze nie ma przy sobie ze ma w domu, ale ze ona bedzie chciala to poza polisa zalatwic (przyznanie sie do winy?). Ja jej mowie, ze ja nie wiem co robic, bo jestem w szoku i ze bedziemy in tacz. Porobilem foty jej auta i swojego i odjechalem. Przyjechalem do domu, siedze, czytam i mysle i teraz tak... jak to tutaj dziala ? Zalozmy ze powiem lasce ze w dupie mam to i ze chce jej polise i sobie zalatwie, bo mi sie mojego auta nie oplaca naprawiac i moze mi ubezpieczalnia zaproponuje kase wieksza i teraz zalozmy ze laska mi powie zebym ssal bo to moja wina i ze to JA zmienialem pas na lewy i w nia wjechalem. Czytalem tez na necie, ze w takim wypadku obie strony sa winne, ale kur... z jakiej paki ? Przeciez ja tylko jechalem do przodu! Znalazlem tez opinie ze w takich wypadkach ubezpieczalnie dogaduja sie glownie na zasadzie 50/50 i ze oboje z nas dostana po dupie od ubezpieczalni. No wlasnie i co robic ? Nie mam swiadkow, ona tez generalnie, sytuacja jest tak naprawde typu slowo przeciwko slowu, bo kazda sytuacje mozna sobie do tego podstawic. No i powiem szczerze, ze teraz... 1.5h po wypadku mysle czy w ogole olac temat, auto nie jest az tak zniszczone, a jak mam sobie problemow narobic to... wole odpuscic, czy isc w mega zaparte i ciagnac kase z ryzykiem, ze sam dostane kopa ? Nie bardzo chce sie szczerze mowiac z laska dogadywac, bo nawet jak mi ubezpieczalnia zaproponuje naprawe auta, to sobie wezme garaz albo serwis dilera zeby mi auto zastepcze dali, bo ja musze do pracy jezdzic, takze nawet jak ona da mi kase na naprawe auta, to co mi po tym jak odstawie auto na tydzien i jak bede do pracy jezdzil ? Bo zakladam ze laska nie bedzie chetna zeby placic po 60f dziennie za wynajem auta.
Prosze o opinie i porady.
Z gory dziekuje.
Pozdrawiam.
Mam pytanie. Jakies 1.5h temu mialem wypadek samochodowy. Generalnie nic sie nie stalo powaznego, ale jestem w lekkim szoku, bo nigdy wypadku w zyciu nie mialem, szczegolnie tutaj w UK i powoli dochodza do mnie typowo negatywne mysli typu, ze mnie ktos niezle zr....cha na tym.
Wszystko dzialo sie w Gloucester, 2 pasmowka, na jej koncu swiatla i droga laczy sie z A40. Bylo czerwone, zmienilo sie na zielone, wiec generalnie na lewym pasie stoja samochody i powoli ruszaja. Ja jechalem normalna predkoscia (przepisowa ~30mph), zwalniajac bo byl zakret i bylem na prawym pasie. Nagle katem oka zauwazylem auto na lewym pasie wrzuca kierunek w prawo i wjezdza na moj pas. Odbijam w prawo ile sie da i probuje ominac ale sie nie udalo, slysze bum i zatrzymuje sie, laska (jak sie okazalo) za mna sie zatrzymala. Generalnie w momencie kiedy zauwazylem, ze wjezdza na moj pas to mozna powiedziec moj przod maski byl na wysokosci jej... kola przedniego moze. Wyszedlem z auta i mowie do niej zeby patrzyla w lusterka. Ona do mnie ze patrzyla i ze to ja jej wymusilem, a nie ona mi. Ja mowie to jakim cudem mam rozj....ne drzwi od pasazera, rozwalona listwe na drzwiach tylnych i generalnie przerysowany bok a ona ma wgniecenie zaraz nad zderzakiem kolo lampy ? Kupy sie to nie trzyma, bo ja juz bylem pol auta za nia w momencie kiedy mnie uderzyla. Ja mowie do niej, ze ja pierwszy raz cos w czyms takim biore udzial i ze ja dzwonie na policje, bo nie wiem co robic. Ona ze policja mi nic nie pomoze. No ale dzwonie i laska faktycznie mowi ze nie pomoze, bo nie ma ofiar... ale... pyta sie mnie czy to te 2 auta co blokuja skrzyzowanie. Powiedzialem, ze tak... takze chyba widzieli to na CCTV, ale nie wiem czy to nagrywaja. Tak czy inaczej laska z policji mi mowi, zebysmy sie wymienili danymi itd. No to spoko, ide do laski, ona z kims tez gadala i mowie do niej ze gadalem z policja kazali danymi sie wymienic. Dala mi swoje dane typu imie, nazwisko i adres zamieszkania, zapytalem czy to jej auto, mowi ze tak, pytam o polise i mowi, ze nie ma przy sobie ze ma w domu, ale ze ona bedzie chciala to poza polisa zalatwic (przyznanie sie do winy?). Ja jej mowie, ze ja nie wiem co robic, bo jestem w szoku i ze bedziemy in tacz. Porobilem foty jej auta i swojego i odjechalem. Przyjechalem do domu, siedze, czytam i mysle i teraz tak... jak to tutaj dziala ? Zalozmy ze powiem lasce ze w dupie mam to i ze chce jej polise i sobie zalatwie, bo mi sie mojego auta nie oplaca naprawiac i moze mi ubezpieczalnia zaproponuje kase wieksza i teraz zalozmy ze laska mi powie zebym ssal bo to moja wina i ze to JA zmienialem pas na lewy i w nia wjechalem. Czytalem tez na necie, ze w takim wypadku obie strony sa winne, ale kur... z jakiej paki ? Przeciez ja tylko jechalem do przodu! Znalazlem tez opinie ze w takich wypadkach ubezpieczalnie dogaduja sie glownie na zasadzie 50/50 i ze oboje z nas dostana po dupie od ubezpieczalni. No wlasnie i co robic ? Nie mam swiadkow, ona tez generalnie, sytuacja jest tak naprawde typu slowo przeciwko slowu, bo kazda sytuacje mozna sobie do tego podstawic. No i powiem szczerze, ze teraz... 1.5h po wypadku mysle czy w ogole olac temat, auto nie jest az tak zniszczone, a jak mam sobie problemow narobic to... wole odpuscic, czy isc w mega zaparte i ciagnac kase z ryzykiem, ze sam dostane kopa ? Nie bardzo chce sie szczerze mowiac z laska dogadywac, bo nawet jak mi ubezpieczalnia zaproponuje naprawe auta, to sobie wezme garaz albo serwis dilera zeby mi auto zastepcze dali, bo ja musze do pracy jezdzic, takze nawet jak ona da mi kase na naprawe auta, to co mi po tym jak odstawie auto na tydzien i jak bede do pracy jezdzil ? Bo zakladam ze laska nie bedzie chetna zeby placic po 60f dziennie za wynajem auta.
Prosze o opinie i porady.
Z gory dziekuje.
Pozdrawiam.