Strona 1 z 1

losy biednego murarza...

PostNapisane: 20 kwi 2007, 15:56
przez te-ha
Szczecińska prokuratura badała, czy pracodawca jednego z miejscowych murarzy
nie popełnił przestępstwa, nie zapewniając mu bezpiecznych warun­ków pracy.
Oto treść pisma poszkodo­wanego murarza do prokuratury.

Szanowni Państwo, w raporcie jako przy­czynę wypadku podałem: "próba
samodziel­nego wykonania pracy". W piśmie stwier­dzili Państwo, że
powinienem podać peł­niejsze wyjaśnienie. Sądzę, że poniższe szczegóły będą
wystarczające. Jestem z zawodu murarzem. W dniu wy­padku pracowałem sam na
dachu nowego, trzypiętrowego budynku. Kiedy zakończyłem pracę, stwierdziłem,
że mam ponad 150 kg cegieł porozrzucanych wokoło. Zdecydowa­łem się nie
znosić ich na dół pojedynczo, lecz spuścić je w beczce, używając liny na
bloku przytwierdzonym do ściany. Po zabez­pieczeniu liny na dole wszedłem na
dach i zawiesiłem na niej beczkę załadowaną ce­głami. Potem zszedłem na dół
i odwiązałem linę, a następnie, trzymając ją mocno, za­cząłem powoli
opuszczać 150-kilowy ciężar.
W raporcie o wypadku napisałem, że wa­żę 80 kilogramów. Możecie sobie
Państwo wyobrazić, jak duże było moje zaskoczenie nagłym szarpnięciem do
góry - straciłem orientację, nie puściłem jednak
liny. Nie mu­szę dodawać, że ruszyłem do góry w raczej szybkim tempie, po
ścianie budynku. W połowie drugiego piętra spotkałem się z opadającą
beczką - to tłumaczy pękniętą czasz­kę i złamany obojczyk. Zwolniłem trochę
z powodu beczki, ale kontynuowałem gwałtowne wciąganie, nie zatrzymując się,
aż kostki mojej prawej rę­ki nie weszły w blok. Na szczęście pozosta­łem
przytomny i byłem w stanie nadal trzy­mać mocno linę pomimo bólu i ran. W
tym samym czasie beczka z cegłami uderzyła o ziemię. W wyniku uderzenia jej
dno pękło, a zawartość wypadła. Pozbawio­na cegieł beczka ważyła już tylko
25 kilo­gramów. Przypominam, że ja ważę 80 kilo­gramów, więc w tej sytuacji
zacząłem gwał­townie spadać i w połowie drugiego piętra ponownie spotkałem
się z beczką, która tym razem wznosiła się do góry. W efekcie mam pęknięte
kostki i rany szarpane nóg. Spotkanie to opóźniło mój upadek na tyle, że
odniosłem mniej obra­żeń przy upadku na stos cegieł - złamane tylko trzy
żebra.
Z przykrością muszę stwierdzić, że gdy le­żałem obolały na cegłach, nie
mogłem wstać ani się poruszać, a ponadto przestałem trzeźwo myśleć i
puściłem linę. Pusta becz­ka ważąca więcej niż lina spadła na dół i
po­łamała mi nogi.

Mam nadzieję, że udzieliłem Państwu wy­czerpujących odpowiedzi potrzebnych
do za­kończenia postępowania w mojej sprawie. Te­raz już Państwo zapewne
rozumieją, w jakich okolicznościach wydarzył się mój wypadek.

Z poważaniem,
(nieczytelny podpis i numer polisy)

Re: losy biednego murarza...

PostNapisane: 20 kwi 2007, 16:13
przez Shon
buahahahaha

Re: losy biednego murarza...

PostNapisane: 20 kwi 2007, 17:12
przez Edyta
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: dobre to dobre :wink:

Re: losy biednego murarza...

PostNapisane: 20 kwi 2007, 21:14
przez Kaczuszka
:lol: :lol: :lol: :lol: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Re: losy biednego murarza...

PostNapisane: 20 kwi 2007, 21:15
przez kodi
dobre

mam to na telefonie

chcialo sie tesi pisac :D

Re: losy biednego murarza...

PostNapisane: 20 kwi 2007, 21:16
przez kodi
Chwała jej za to ....

Re: losy biednego murarza...

PostNapisane: 20 kwi 2007, 23:24
przez te-ha
ja to tylko na necie znalazłam ;)