Szczyty

Pewnie wszystkim znane SZCZYTY tak na przypomnienie :mrgreen: zawsze mnie bawily.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Szczyt ciemnoty: Zapalić jedną zapałkę, a potem drugą, aby zobaczyć, czy ta pierwsza się pali.
Szczyt hałasu: Dwa kościotrupy piep***ą się na blaszanym dachu.
Szczyt paniki: Założyć hełm na lewą stronę.
Szczyt pijaństwa: Upić ślimaka tak, żeby do domu nie trafił.
Szczyt lenistwa: Położyć się na dziewczynie i czekać na trzęsienie ziemi.
Szczyt sadyzmu: Przestraszyć strusia na betonie.
Szczyt profesjonalizmu: Ginekolog, który sobie wytapetował pokój przez dziurkę od klucza.
Szczyt precyzji: Wykastrować komara w rękawicach bokserskich.
Szczyt rozczarowania kobiecego: Kiedy partnerka u swego partnera pod listkiem figowym znajdzie figę.
Szczyt cierpliwości: Puścić pawia przez słomkę.
Szczyt prostytucji: Puszczać się na Sacharze za garść piasku.
Szczyt fantazji: Położyć się w kałuży, wsadzić pióro w tyłek i udawać żaglówkę.
Szczyt nieufności: Wwiercić się w rurociąg Przyjaźni i patrzyć w którą stronę ropa płynie.
Szczyt głupoty: Kupić portfel za ostatnie pieniądze.
Szczyt bezczelności: Zapytać się powodzianina: Jak się panu powodzi? Czy się panu nie przelewa?
Szczyt skąpstwa: Znaleźć plaster na odciski i kupić sobie buty o numer mniejsze.
Szczyt elegancji: Wyskoczyć z okna na ostatnim piętrze, a widząc w locie sąsiadkę poprawić krawat.
Szczyt suszy: Kiedy drzewa chodzą za psami.
Szczyt niemożliwości: Tak połaskotać żarówkę, aby ci w elektrowni się śmiali.
Szczyt szybkości: Zamknąć tak szybko szufladę na klucz, żeby go jeszcze do niej schować.
Szczyt ignorancji: Prezerwatywy robione na drutach.
Szczyt nicości: Kiedy kobieta zamiast piersi ma dwa piegi.
Szczyt rozrzutności: Kiedy na te piegi zakłada biustonosz.
Szczyt rasizmu: Pić Wiski Black & White w dwóch oddzielnych szklankach.
Szczyt skąpstwa: Oddać kondom do wulkanizacji.
Szczyt pijaństwa: Tak się upić, aby policyjny balonik po nadmuchaniu świecił.
Szczyt złośliwości: Zepchnąć teściową ze schodów i zapytać "Dokąd się mamusia tak śpieszy?".
Szczyt bezpłodności: 30 lat stosunków z ZSRR
Szczyt patologii ideologicznej: Członek z ramienia wysunięty na czoło.
Szczyt wytrzymałości: Nalać sobie wody do ust, usiąść gołą dupą na gorącej blasze i czekać, aż się woda zagotuje.
Szczyt szczytów: kupa na Mont Everest.
Szczyt dmuchania: Tak dmuchać baranowi w tyłek żeby mu się rogi wyprostowały.
Szczyt masochizmu: Zjechać goła dupą po nieheblowanej desce do wanny pełnej spirytusu.
Szczyt siły: Tak zgiąć złotówkę, żeby się orzełek zesrał.
Szczyt seksapilu: Tak popieścić słuchawkę telefoniczną, żeby wszystkie telefonistki zaszły w ciążę.
Szczyt pecha: Zostać zabitym przez meteoryt ze złota.
Szczyt bezrobocia: Pajęczyna między nogami prostytutki.
Szczyt szybkości: Biegać tak dookoła słupa żeby z przodu była dupa.
Szczyt techniki: Żreć trociny i srać deskami.
Szczyt grzeczności: Wyskoczyć z okna zamykając je za sobą.
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Szczyt ciemnoty: Zapalić jedną zapałkę, a potem drugą, aby zobaczyć, czy ta pierwsza się pali.
Szczyt hałasu: Dwa kościotrupy piep***ą się na blaszanym dachu.
Szczyt paniki: Założyć hełm na lewą stronę.
Szczyt pijaństwa: Upić ślimaka tak, żeby do domu nie trafił.
Szczyt lenistwa: Położyć się na dziewczynie i czekać na trzęsienie ziemi.
Szczyt sadyzmu: Przestraszyć strusia na betonie.
Szczyt profesjonalizmu: Ginekolog, który sobie wytapetował pokój przez dziurkę od klucza.
Szczyt precyzji: Wykastrować komara w rękawicach bokserskich.
Szczyt rozczarowania kobiecego: Kiedy partnerka u swego partnera pod listkiem figowym znajdzie figę.
Szczyt cierpliwości: Puścić pawia przez słomkę.
Szczyt prostytucji: Puszczać się na Sacharze za garść piasku.
Szczyt fantazji: Położyć się w kałuży, wsadzić pióro w tyłek i udawać żaglówkę.
Szczyt nieufności: Wwiercić się w rurociąg Przyjaźni i patrzyć w którą stronę ropa płynie.
Szczyt głupoty: Kupić portfel za ostatnie pieniądze.
Szczyt bezczelności: Zapytać się powodzianina: Jak się panu powodzi? Czy się panu nie przelewa?
Szczyt skąpstwa: Znaleźć plaster na odciski i kupić sobie buty o numer mniejsze.
Szczyt elegancji: Wyskoczyć z okna na ostatnim piętrze, a widząc w locie sąsiadkę poprawić krawat.
Szczyt suszy: Kiedy drzewa chodzą za psami.
Szczyt niemożliwości: Tak połaskotać żarówkę, aby ci w elektrowni się śmiali.
Szczyt szybkości: Zamknąć tak szybko szufladę na klucz, żeby go jeszcze do niej schować.
Szczyt ignorancji: Prezerwatywy robione na drutach.
Szczyt nicości: Kiedy kobieta zamiast piersi ma dwa piegi.
Szczyt rozrzutności: Kiedy na te piegi zakłada biustonosz.
Szczyt rasizmu: Pić Wiski Black & White w dwóch oddzielnych szklankach.
Szczyt skąpstwa: Oddać kondom do wulkanizacji.
Szczyt pijaństwa: Tak się upić, aby policyjny balonik po nadmuchaniu świecił.
Szczyt złośliwości: Zepchnąć teściową ze schodów i zapytać "Dokąd się mamusia tak śpieszy?".
Szczyt bezpłodności: 30 lat stosunków z ZSRR
Szczyt patologii ideologicznej: Członek z ramienia wysunięty na czoło.
Szczyt wytrzymałości: Nalać sobie wody do ust, usiąść gołą dupą na gorącej blasze i czekać, aż się woda zagotuje.
Szczyt szczytów: kupa na Mont Everest.
Szczyt dmuchania: Tak dmuchać baranowi w tyłek żeby mu się rogi wyprostowały.
Szczyt masochizmu: Zjechać goła dupą po nieheblowanej desce do wanny pełnej spirytusu.
Szczyt siły: Tak zgiąć złotówkę, żeby się orzełek zesrał.
Szczyt seksapilu: Tak popieścić słuchawkę telefoniczną, żeby wszystkie telefonistki zaszły w ciążę.
Szczyt pecha: Zostać zabitym przez meteoryt ze złota.
Szczyt bezrobocia: Pajęczyna między nogami prostytutki.
Szczyt szybkości: Biegać tak dookoła słupa żeby z przodu była dupa.
Szczyt techniki: Żreć trociny i srać deskami.
Szczyt grzeczności: Wyskoczyć z okna zamykając je za sobą.
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: