Strona 1 z 1
wypadek samochodowy??

Napisane:
10 lip 2009, 14:02
przez maroko2007
Witam! Wczoraj wieczorem miałem wypadek samochodowy (nie z mojej winy) insurance chce naprawiać uszkodzenia(cały bok i koło urwane) :evil: , ale ja nie. Bo wiem ze to nie będzie ten sam samochód po naprawie :mad: Czy jest możliwość odmowy naprawy i wypłaty wartości samochodu przez insurance??
Re: wypadek samochodowy??

Napisane:
11 lip 2009, 08:53
przez VRS
To że oni chcą to jeszcze mało ważne. Po pierwsze muszą zobaczyć auto ... i wtedy zapewne zdecydują co będzie lepsze ... (w takich przypadkach zazwyczaj jest to szkoda całkowita)
Powiedz no jakie to autko rozbiłeś ? (Marka/model/rocznik)
Re: wypadek samochodowy??

Napisane:
11 lip 2009, 20:31
przez maroko2007
Tak szczerze mówiąc to samochód mojego brata i to on miał wypadek.Poprosił żebym zapytał na forum czy ktoś miał taka sytuacje, a jeżeli chodzi o decyzje w sprawie naprawy samochodu, to już zapadła bo jest to porshe boxter 2003 o wartości ok 13000 funtów i są za małe szkody żeby samochód poszedł do kasacji
Re: wypadek samochodowy??

Napisane:
6 sie 2009, 14:38
przez cwircwirek
witam:] mam do was pytanie. wczoraj mialam wypadek. problem polega na tym, ze trudno powiedziec z czyjej byl winy. wyjezdzajac z drogi podporzadkowanej, trzeba bylo sie wychylic samochodem na pol ulicy zeby zobaczyc czy cos nie jedzie. po prawej stronie byly roboty drogowe i madrzy panowie postawili 2 vany wzdluz barierej wiec widocznosci nie bylo praktycznie zadnej. wysuwalam sie powoli i w pewnym momencie wjechala we mnie kobieta. dodam ze wolno nie jechala;/ uderzenie bylo na tyle silne ze caly przod przesunal sie w lewo i nie mozna otworzyc drzwi;/
moim zdaniem wina lezy po jej stronie mimo ze miala pierwszenstwo. miala dosyc miejsca na drodze zeby mnie ominac i pewnie gdyby nie jechala tak szybko moglaby wyhamowac. w ubezpieczalni powiedzialam ze wina jest 50%-50% i uwazalam ze to sprawiedliwe. jednak kobieta zmienila zdanie i teraz mowi ze to w 100% moja wina;/
i w zwiazku z tym moje pytanie. czy mam jakiekolwiek szanse udowodnic kobiecie ze to jej wina? moze powinnam sie zglosic do firmy ktora wykonywala roboty drogowe i pociagnac ich do odpowiedzialnosci za zle oznakowana ulice i zastawienie drogi? dodam ze jak wrocilam po samochod i policji juz nie bylo vany 'nagle' zniknely....
Re: wypadek samochodowy??

Napisane:
6 sie 2009, 15:10
przez marcin.p
pogadaj ze swoja ubezpieczalnia, dobrze by bylo zebys miala legal cover( koszty sadowe ).
pozatym wszystko zalezy od tego co policja napisala w raporcie .
Re: wypadek samochodowy??

Napisane:
6 sie 2009, 15:12
przez cwircwirek
marcin, mozesz mi napisac o co chodzi z tym legal cover? bo niebardzo wiem czy tyczy sie to czy mam ubezpieczenie pelne czy to jest cos dodatkowego?
Re: wypadek samochodowy??

Napisane:
6 sie 2009, 15:37
przez KA i PE
legal cover to ubezpieczenie kosztow sporu prawnego, czyli jesli jest potrzeba poszczucia kogos prawnikami to ubezpieczenie placi za nich. to jeden z tych, moim zdaniem niepotrzbnych dodatkow, ktore znacznie podnosza wysokosc skladki. jesli wyjezdzalas z podporzadkowanej to sprawa w zasadzie jest przesadzona, i raczej nie widze mozliwosci podzialu winy. oczywiscie mozna argumentowac ze gdyby jechala wolniej to...... itd. ale w tym przypadku powodem wypadku jest nieustapienie pierwszenstwa i tak bedzie to widziane przez ubezpieczalnie. po co wlasciwie teraz rozstrzygac o winie? czy twoje auto mialo tylko podstawowe ubezpieczenie oc (third party)? jesli nie to zazwyczaj tracisz 2 lata znizek. jakie to bylo auto? w wiekszosci przypadkow nie warto kruszyc kopii bo wymiar ekonomiczny jest do przelkniecia, a prawdopodobienstwo wygranej jest nikle.
pozdr
pe
ps. jesli chcesz pomocy w napisaniu wyjasnienia to daj znac
Re: wypadek samochodowy??

Napisane:
6 sie 2009, 15:50
przez cwircwirek
wiem ze sprawa wydaje sie jasna, ale wlasnie nie do konca. mam zdjecia z tego miejsca, kolega nawet nakrecil film jak wyglada wyjazd z tej ulicy. jesli jedzie sie 30-40 mil to zdazysz zahamowac jak zobaczysz przod samochodu ktory sie powoli wysuwa. dodam ze nie wjechalam jej pod kola czyli nie wymusilam pierwszenstwa tylko mnie uderzyla jak stalam. samochod jest uderzony z prawej strony w taki sposob ze kolo jest nieruszone. wjechala poprostu we fragment ktory wystawal czyli jakies 40 cm maski, moze mniej. miala na tyle miejsca zeby mnie ominac ale coz.....
policja stala tam jeszcze dobra godzine i kierowala ruchem, bo sami widzieli ze ciezko jest wyjechac z tej uliczki bezpiecznie (zwlaszcza jesli jakis idiota postawi 2 vany na zakrecie :evil: ) .
a ubezpieczenie mam comprehensive wlasnie w razie takich wypadkow. wiem ze przepadna mi znizki ale nie o to chodzi. chcialam byc fair wobec kobiety a ona jak sadze za namowa faceta albo kolezanek zmienila zdanie.
Re: wypadek samochodowy??

Napisane:
6 sie 2009, 20:27
przez lomax20
Skoro nie widziałas co jest za zakretem nie powinas sie wlaczac do ruchu. Powinnas zatrzymac auto, wysiasc i poprosic kogos o asyste podczas menewru wlaczania sie do ruchu z drogi podporzadkowanej. Niestety wybralas ta bardziej ryzykowna opcje dla leniwych. Niestety przepisy sa przepisami i tym razem swiadcza przeciwko Tobie. Nie twierdze, ze sa doskonałe i oczywiscie sie zgadzam, ze wiele czynikow niejako Cie usprawiedliwiało i pewnie sam postapilbym podobnie ale to własnie Ty wymusilas pierszenstwo przejazdu. Płac i płacz :)
Re: wypadek samochodowy??

Napisane:
6 sie 2009, 22:25
przez cwircwirek
rece mi opadly....serio :neutral: nie wiem jak sobie wyobrazasz wysiadanie z samochodu na drodze podporzadkowanej i sprawdzanie czy cos nie jedzie. a nie wpadles na to ze zanim wsiade i pojade sytuacja na drodze moze sie zmienic???!!! to nie jest mala uliczka osiedlowa tylko droga na osiedlu przemyslowym wiec obawiam sie ze jakby kazdy tak robil to by sie kierowcy pozabijali. glownym powodem tego ze nic nic nie bylo widac byly vany ktore postawili drogowcy :evil: a co do 'asysty' o ktroej wspomniales to wybacz, ale to nie jest new street w centrum i tam ci nikt nie powie czy mozesz jechac czy nie.
poza tym jesli droga z pierwszenstwem jedzie madry kierowca i widzi podporzadkowana zaslonieta przez inne samochody powinien byc przewidujacy i zwolnic. ta pani ktora we mknie wjechala niestety nie miala 40 mil na liczniku tylko duzo wiecej. jak juz wspomnialam mogla mnie ominac, ale przy tej predkosci nie miala czasu na jakakolwiek reakcje.
kontaktowalam sie juz z prawnikiem i sprawa jest do wygrania.
a plakac nie bede, bo nie ma powodu. nikomu sie nic nie stalo, samochod to tylko kawalek blachy, wiec sie nie stresuje. a placi ubezpieczalnia, bo na ubezpieczeniu nie oszczedzam :-)
jesli wygram sprawe to zapraszam na piwo i mozemy podyskutowac o przpisach :wink:
Re: wypadek samochodowy??

Napisane:
6 sie 2009, 22:32
przez malaroksi
cwircwirek, bardzo dobrze ze zrobiłaś zdjęcia , życze wygranej :)
Re: wypadek samochodowy??

Napisane:
7 sie 2009, 14:47
przez lomax20
Napisalem, zebys kogos poprosila o asyste a nie sama sprawdzala sytuacje na drodze.
Skoro prawnik powiedzial, ze sprawa jest do wygrania to nie bede sie spieral, podczas prawie 2letniego pobytu w Anglii spotkalem sie z wiekszymi absurdami. A wracajac do sprawy to skoro dwa vany zaslanialy Tobie widok to skad ta kobieta jadaca w drugim aucie mogla wiedziec, ze tam jest jakas podporzadkowana droga??
Jezeli mozna tu kogos skarzyc to tylko firme, ktora wykonywala te prace remontowe na drodze ale i tak uwazam, ze wina jest w 100% po Twojej stronie.
Re: wypadek samochodowy??

Napisane:
7 sie 2009, 16:10
przez cwircwirek
otoz powiem ci skad ta pani mogla wiedziec o drodze:
ta pani pracuje w DVLA ktory miesci sie na tej wlasnie ulicy, miala na sobie koszule z tym znaczkiem i nie wygladala na kogos kto nagle zapomnial ze tam jest ulica. gdyby wykazala troche zdrowego rozsadku to by do tego nie doszlo. ma tylko szczescie ze nie wjechala w tira, bo tego by raczej nie przezyla przy takiej predkosci...
a firma poniesie konsekwencje, sprawa juz jest w toku