naprawdę proste,
dla kawalera lub słomianego wdowca jak znalazł,
kupuje się kurczaka i wycina się mu piersi,
wiem, głupio brzmi, ale w końcu i tak każdy wie o co chodzi,
to tylko kurczak, nieżywy kurczak...
i nikt za nim nie tęskni, no... chyba nie tęskni,
a może jeszcze liczą, że wróci, że wyszedł tylko na chwilę...?
rety, co mnie napadło,
no dobra jeszcze raz,
bierzemy bezosobowego kurczaka,
odłączamy od niego część nazywaną piersią kurczaka,
którą to część odkładamy do lodówki,
uf...
pozostałe części do gara plus warzywa z woreczka z Asdy,
obrzydliwe, wiem, jak gotowe mielone mięso,
ale w końcu, żadnej trucizny tam nie ma
przypaloną cebulę jeszcze się wrzuca,
rosołek palce lizać,
aaaa, oczywiście woda w garnku być musi i sól jeszcze trza dodać,
można potem barszcz zrobić,
w polskim sklepie mają barszcz winiary, proste w użyciu,
pomidorówkę tez można itd,podsumowując:
1 dzień, niedziela - gotowany kurczak (wyciągnięty z rosołu), można troszku rosołu podkraść, ale potem obowiązkowo wodę uzupełnić!
2 dzień - barszcz (mozna dokupić pierogi, yymmm.... mniam....)
3 dzień - pomidorówka (oczywiście mogą być inne zupy, np. czysty rosół plus makaron, makaron łatwa sprawa)
4 dzień - wyciągamy piersi, znaczy te części kurczaka z lodówki i robimy chińszczyznę*
5 dzień - jeszcze raz chińszczyzna, bo na raz się nie da zjeść wszystkiego samemu,
6 dzień, piątek - trza rybę kupić, pstrągi wychodzą tanio, łosoś też nie najgorzej**
7 dzień, sobota - wiadomo, kebab, drinki, impreska
no i tak mamy jednym kurczakiem za F 3-4 opędzony cały tydzień!
*chińszczyzna - wrzuca się się na gorącą patelnię z olejem kawałki piersi (kurczaka), pokrojoną porę i cebulę trochę soli i przyprawę 5 smaków (goździki, cynamon, pieprz, anyż, koper włoski) -15 minut góra i gotowe, podaje się z ryżem (można gotować ze szczyptą cury)
** easy, jak ze skórą to trza łuski zeskrobać, tarza się w mące krupczatce, wrzuca na gorący głęboki olej, potem polewa sokiem z cytryny
panowie do dzieła!