Wielki problem ze sprzedaza nieruchomosci - utrata pieniedzy

Witam,
W lutym tego roku postanowilismy sprzedac nasze mieszkanie (1 bed) i kupic cos wiekszego (2 bed house). W kwietniu pojawil sie potencjalny kupiec naszej nieruchomosci deklarujac, ze bedzie to wplata gotowka. Poniewaz jestesmy w lancuchu (chain) - bardzo popularnym w UK. Polega to na tym, ze kupujacy musi poczekac z kupnem az my znajdziemy nieruchomosc dla siebie. Po okolo miesiacu intensywnych poszukiwan znalezlismy wymarzony dom. Agencja zapewniala nas , ze wszystko jest pod kontrola. Ruszyla wiec machina, aplikacja o mortgage (opaty za survey), oplaty dla prawnikow (zarowno przy sprzedazy jak i kupna). Calosc trwala okolo 4 miesiecy i przyznaje wymeczylo to nas doszczetnie. Praca z bankami w dzisiejszych czasach to koszmar. W kazdym badz razie bylismy dostepni na "pstrykniecie w palec". Jest to powazna dla nas sprawa i zrobilismy wszystko jak najlepiej. Niektore dokumenty musielismy wysylac kilkukrotnie, bo a to sie zapodzialy, a to blad w adresie, itp. W koncu nadeszla ta chwila i dostalismy oferte mortgage. Sprzedawcy domu dali nam zielone swiatelko, ze mozna sie juz wprowadzac, wiec my dajemy zielone dla kupca naszego mieszkania, a tu ZONK! Nagle okazuje sie, ze kupujacy nie ma pieniedzy! Bylo to tydzien temu. Cos sie tumacza, ze ich dom mial kupic ktos za gotowke, ale sie wycofal, itd itp, innymi slowy belkot. Podobno zaaplikowali o szybki mortgage na nasza nieruchomosc ale bank podobno odrzucil. Szczerze mowiac to nawet nie chce mi sie wierzyc , ze cokolwiek zrobili w tym kierunku. Agencja teraz tez sie nedznie tlumaczy, ze tez sa w szoku. Niestety wczoraj otrzymalismy wiadomosc, ze kupujacy sie wycofuje z tranzakcji! Od razu powiadomilismy o tym sprzedajacych dom, do ktorego prawie mielismy sie juz wprowadzic, a ci oczywiscie i wcale im sie nie dziwie, postanowili wystawic nieruchomosc ponownie na sprzedaz. My uczynilismy to samo, aczkolwiek jesli sie nam nie uda szybko znalezc "normalnego kupca" to prawdopodobnie stracimy wszystkie poniesione dotychczas koszty okolo 2500 GBP!!!!!! Agencja mowi, ze nic sie nie da zrobic, ze taki jest ten kraj! No coz, jesli nie uda sie nam sprzedac szybko i stracimy dom i kase chcemy skierowac sprawe do sadu o umyslne narazenie nas na strate finansowa. Czujemy sie oszukani, oklamywano nas przez 4 miesiace, zapewniajac, ze wszystko jest ok. Tymczasem agencja nawet nie raczyla sprawdzic kupujacego, nawet nie poprosili o wydruk z banku, ze maja wystarczajaco srodkow na koncie. Innymi slowy zalatwiali wszystko "na gebe" a ryzyko, jak sie ukazuje bardzo duze ponosimy tylko my. Wedlug nas jest to zwyczajne zaniedbanie ze strony agencji, w wyniku ktorego istnieje teraz wielkie prawdopodobienstwo utraty przez nas dosc sporej gotowki, nie wspominajac juz o rozczarowaniu i rozgoryczeniu po utracie domu. Dodatkowo stres jaki towarzyszy nam od kilku miesiecy powoduje, ze ten 2014 rok mija nam tak szybko jak tydzien, ja wciaz mysle, ze jest kwiecien. Czy ktos mial juz podobny przypadek? Czy warto jest isc z tym do sadu? Tutaj ewidentnie doszlo do zaniedban i olewki. A przypominam, ze agencja przeciez nie robi tego za darmo. Kasuja ciezkie pieniadze za tranzakcje. Bede wdzieczny za jakiekolwiek info.
Pozdrawiam.
W lutym tego roku postanowilismy sprzedac nasze mieszkanie (1 bed) i kupic cos wiekszego (2 bed house). W kwietniu pojawil sie potencjalny kupiec naszej nieruchomosci deklarujac, ze bedzie to wplata gotowka. Poniewaz jestesmy w lancuchu (chain) - bardzo popularnym w UK. Polega to na tym, ze kupujacy musi poczekac z kupnem az my znajdziemy nieruchomosc dla siebie. Po okolo miesiacu intensywnych poszukiwan znalezlismy wymarzony dom. Agencja zapewniala nas , ze wszystko jest pod kontrola. Ruszyla wiec machina, aplikacja o mortgage (opaty za survey), oplaty dla prawnikow (zarowno przy sprzedazy jak i kupna). Calosc trwala okolo 4 miesiecy i przyznaje wymeczylo to nas doszczetnie. Praca z bankami w dzisiejszych czasach to koszmar. W kazdym badz razie bylismy dostepni na "pstrykniecie w palec". Jest to powazna dla nas sprawa i zrobilismy wszystko jak najlepiej. Niektore dokumenty musielismy wysylac kilkukrotnie, bo a to sie zapodzialy, a to blad w adresie, itp. W koncu nadeszla ta chwila i dostalismy oferte mortgage. Sprzedawcy domu dali nam zielone swiatelko, ze mozna sie juz wprowadzac, wiec my dajemy zielone dla kupca naszego mieszkania, a tu ZONK! Nagle okazuje sie, ze kupujacy nie ma pieniedzy! Bylo to tydzien temu. Cos sie tumacza, ze ich dom mial kupic ktos za gotowke, ale sie wycofal, itd itp, innymi slowy belkot. Podobno zaaplikowali o szybki mortgage na nasza nieruchomosc ale bank podobno odrzucil. Szczerze mowiac to nawet nie chce mi sie wierzyc , ze cokolwiek zrobili w tym kierunku. Agencja teraz tez sie nedznie tlumaczy, ze tez sa w szoku. Niestety wczoraj otrzymalismy wiadomosc, ze kupujacy sie wycofuje z tranzakcji! Od razu powiadomilismy o tym sprzedajacych dom, do ktorego prawie mielismy sie juz wprowadzic, a ci oczywiscie i wcale im sie nie dziwie, postanowili wystawic nieruchomosc ponownie na sprzedaz. My uczynilismy to samo, aczkolwiek jesli sie nam nie uda szybko znalezc "normalnego kupca" to prawdopodobnie stracimy wszystkie poniesione dotychczas koszty okolo 2500 GBP!!!!!! Agencja mowi, ze nic sie nie da zrobic, ze taki jest ten kraj! No coz, jesli nie uda sie nam sprzedac szybko i stracimy dom i kase chcemy skierowac sprawe do sadu o umyslne narazenie nas na strate finansowa. Czujemy sie oszukani, oklamywano nas przez 4 miesiace, zapewniajac, ze wszystko jest ok. Tymczasem agencja nawet nie raczyla sprawdzic kupujacego, nawet nie poprosili o wydruk z banku, ze maja wystarczajaco srodkow na koncie. Innymi slowy zalatwiali wszystko "na gebe" a ryzyko, jak sie ukazuje bardzo duze ponosimy tylko my. Wedlug nas jest to zwyczajne zaniedbanie ze strony agencji, w wyniku ktorego istnieje teraz wielkie prawdopodobienstwo utraty przez nas dosc sporej gotowki, nie wspominajac juz o rozczarowaniu i rozgoryczeniu po utracie domu. Dodatkowo stres jaki towarzyszy nam od kilku miesiecy powoduje, ze ten 2014 rok mija nam tak szybko jak tydzien, ja wciaz mysle, ze jest kwiecien. Czy ktos mial juz podobny przypadek? Czy warto jest isc z tym do sadu? Tutaj ewidentnie doszlo do zaniedban i olewki. A przypominam, ze agencja przeciez nie robi tego za darmo. Kasuja ciezkie pieniadze za tranzakcje. Bede wdzieczny za jakiekolwiek info.
Pozdrawiam.