agna78,
Anastazja, gdyby isc Waszym tokiem myslenia, to trzeba by bylo olac raporty ofsted. po co one wogole sa, skoro wg. Was sa nie miarodajne? :roll:
co macie na mysli piszac "nie dac sie zwariowac"?
czy rodzice, ktorzy poslali dziecko np. do szkoly katolickiej, do tego ze swietnymi raportami ofsted i swietna opinia uczniow i rodzicow, z pkietem zajec pozalekcyjnych i w dodatku 5 min od domu - zwariowali?
juz ktorys raz przewija sie watek szkol na forum i widze, ze ciezko go Wam przelknac nie krytykujac innych.
i zaprzeczacie same sbie, bo z jednej strony:
Anastazja napisał(a):Nadal nie rozumiem co to sa te "lepsze" szkoly,szkola moim zdaniem ma za zadanie nauczyc dziecko tego czego nauczyc powinna w tym przypadku na pewno bedzie to jezyk.
a z drugiej, pojawia sie lista jeszcze innych rzeczy:
Anastazja napisał(a):A jesli chodzi o sama szkole to byla rowniez dobrze wyposazona,mieli dodatkowe jezyki,organizowane wycieczki itp. sprawy.Zadnej agresji tez w niej nie bylo czy przemocy. Teraz moja corka chodzi do secondary school niby do jednej z "lepszych" nie miala zadnych problemow,by sie do niej dostac,ale co w tej szkole sie wyprawia to czasami juz mi rece opadaja,a wybralismy ta szkole nie dlatego ze miala duzo punktow,tylko dlatego ze jest blisko naszego zamieszkania.
wg. mnie dobra szkola to nie tylko taka, ktora przedstawia wysokie noty w raportach ofsted, ale rowniez ma do zaoferowania dzieciom cos wiecej niz samo nauczanie wg. programu, np. zajecia pozalekcyjne, rozne kluby i kolka zainteresowan, taka ktora sprawia, ze zarowno dziecko jak i rodzic chca sie angazowac w zycie szkoly.
relentless, ja od siebie moge tylko doradzic, zeby juz zaczac uczyc dziecko jezyka, zeby jak najbardziej zminimalizowac stres zwiazany ze zmianami jakie nastapia w jego zyciu.