chyba to zart, bo niemozliwym jest aby dzialo sie to naprawd

Kawały, śmieszne animacje i wszystko co może wywołać na naszej twarzy uśmiech.
Witam wszystkich, Od jakiegos czasu czytuje forum i wlasnie nastapil taki moment, w ktorym zdecydowalam sie zabrac glos. Na poczatku sierpnia br skorzystalam z uslug firmy IMRA- swiadczacej sporo roznorodnych uslug adresowanych do Polakow mieszkajacych w Birmingham. W zwiazku z tym, ze bylam niezadowolona zarowno z niewykonanej uslugi jak i standardu, rzetelnosci i profesjonalizmu w tej firmie postanowilam dodac swoj wpis- komentarz pod wizytowka IMRY w katalogu firm na bham.pl (kopie wklejam ponizej). Kilka dni pozniej zarowno wizytowka jaki i moj komentarz z katalogu zniknely. Przedsiebiorca placac za komercyjny wpis w katalogu teleadresowym ma pelne prawo usuniecia tegoz wpisu. Postanowilam zostawic ta sprawe , w koncu jestesmy otoczeni wieloma nie dokonca uczciwymi i solidnymi usugodawcami, ta firma nie jest pierwsza ani ostatnia z tej kategorii. Niemniej przyszedl do mnie dzis (po prawie 2 tygodniach od opublikowania mojej opinii o uslugach tejze firmy) email. Podejzewam, moge sie tylko domyslac, ze wyslany przez wlasciciela IMRY. W zwiazku z tym, ze czuje sie urazona trescia tego maila, a w szczegolnosci zarzutem, ze pomagajac nieodplatnie znajomym z pracy podaje sie przed urzednikami panstwowymi za osoby 3cie, podobnie jak to maja w zwyczaju pracownicy IMRY postanowilam opublikowac posiadane przez mnie informacje dotyczace IMRY

Komentarz umieszczony przeze mnie w katologu firm 07/08/2008
imra to:

1.przesylki, ktore sa rozstawione w holu miedzy klientami, co "sprytniejszy" klient moze wyjsc z IMRY z przesylka, ktora nadalismy z mysla o naszych bliskich w Polsce

2. Przelewy- na pokwitowaniu nie ma zadnej konkretnej informacji, ktora moglaby byc podstawa do reklamacji w przyszlosci. Nie ma zadnych danych osoby, do ktorej chcielismy przelac pieniadze. Jesli wiec omylkowo trafia one do kogos innego firma wymiga sie od jakiejkolwiek odpowiedzialnosci.

3. Pomoc w sprawach urzedowych. Bylam w Imrze na West Bromwich tylko raz, spedzilam w kolejce ze 20 minut i poobserwowalam odrobine. To co zobaczylam i uslyszalam wbilo mnie w podloge.

-Slony cennik za zalatwienie bardzo prostych spraw. Nie powinnam sie czepiac- jesli ktos sie nie nauczyl angielskiego, a che zyc w Anglii to teraz przyjmuje takie ceny jakie wolny rynek mu oferuje

-Pan , ktory tam pracuje- szczuply niski czlowiek po 50 tce zna bardzo slabo angielski. Jego dukanie "Dear madam" do urzedniczki w czasie rozmowy telefonicznej co 5 minut wola o pomste do nieba.

Przez brak umiejetnosci dokladnego wyslowienia sie i zrozumienia rozmowcy w trakcie zalatwiania spraw urzedowych, w ktorych czesto istotne sa niuanse powoduje, ze ten pan nie jest w stanie profesjonalnie obsluzyc kiletow, ktorzy slono placa za pomoc. Klienci z powodu tego ze angielskiego nie znaja, nie dostrzegaja nawet niekompetecji tego Pana. Pozatym ten Pan przy obsludze kazdego z klientow lamie prawo, podajac sie w czasie rozmowy telefonicznej za swojego klienta. Nie wspomne o tym, ze osobiste sprawy i dane dotyczace zamieszkania, zarobkow, stanu rodzinnego i inne z ktorymi przychodza klienci, zalatwiane sa na forum innych oczekujacych osob.

Pracownicy z mojej firmy kilka razy przynosili mi dokumenty (glownie zwiazane z benefitami) za zalatwienie ktorych w Imrze zaplacili, ale sprawa nie byla skutecznie zlatwiona. Moj angielski nie jest super biegly, ale w kilku przypadkach taka sama sprawe zalatwilam w 2-3 telefony. Koledzy z pracy przyniesli czekolade , choc nie prosilam,w Imrze kazdorazowo zostawili wczesiej po Ł30.



Chcialam wyslac faks z tej firmy- Pan podal mi cene- zaplacilam (nie byla to wygurowana stawka), nie umial wyslac tego faksu- po 3 probie stwierdzil, ze mu sie nie oplaca na mnie tracic czasu i zwrocil mi dokument mowiac ze mu sie tasma skonczyla. Tasma drogi Panie do wysylki nie jest potrzebna! Do wydruku raportu a i owszem, ale ona sie nie skonczyla, bo widzialam negatywny raport, ktory sie Panu wydrukowal. Troszke zaluje 20 minut zmarnowanch na czekanie i nieskuteczne zalatwienie sprawy w Imrze, niemniej mialam darmowy warsztat pt "myslisz o otwarci wlasnego biznesu-10 rzeczy ktorych nigdy nie mozna robic"



Widzac logo tej firmy,calkiem profesjonalna promocje(miedzyinnymi poprzez sponsoring druzyny pilkarskiej)myslalam ze to powazni ludzie- profesjonalisci.Niestety nie.Moze trzeba poczekac troche na to az polscy biznesmeni naucza sie dzialania zgodnego z prawem,


Email, ktory dzis (20.08.2008) otrzymalam
Pozwolę sobie na małą polemikę z Pani wypowiedzią zamieszczona na
Portalu Birmingham w dniu 07/08/08.
Na wstępie pragnę wyrazić swoje ubolewanie z powodu tak niskiego upadku
nauki polskiej. Dawniej jednym z obowiązkowych przedmiotów w liceum i na
studiach była logika. Przedmiot ten dawał mówiącemu pewność, iż w swojej
mowie nie będzie przeczyć samemu sobie. Tyle tytułem wstępu a teraz ad
arem.
Pani słowa skierowane pod moim adresem rozłożę na logiczne czynniki
pierwsze, by udowodnić tezę o alogiczności Pani wypowiedzi (a-
przedrostek ten w języku greckim sugerował brak, nieobecność czegoś).
1. Zarzut: twierdzi Pani, iż �lamie prawo przy obsłudze klientów�
Odpowiedz: Pani Anno, a jak nazwać to, do czego dwa zdania dalej Pani
sama się przyznała, tylko ze w Pani przypadku użyła Pani eufeminizmu
�załatwić sprawę�. Bądźmy szczerzy to przecież jedno i to same, �lamanie
prawa�. Przypomina mi to sytuacje, w której jest dwóch nieuczciwych
ludzi i jeden nich zarzuca drugiemu dokładnie to samo, co sam robi.

2. Zarzut: �słaba znajomość języka angielskiego przeze mnie�
Odpowiedz: dziwnym trafem ta moja cecha wg Pani nie �wola o pomstę do
nieba�, lecz mój zwrot �Dear Madam� (Szanowna Pani). Czegoś tu nie
rozumiem, jeśli tak bardzo leży Pani na sercu dobro innych ludzi, to
właśnie pierwsza rzecz powinna wołać u Pani �święte oburzenie�.
Kolejny raz jest mi bardzo przykro z tego powodu, iż kultura bycia tak
bardzo obniżyła swoje loty. Pani Anno, w czasie mojej młodości, uczono
nas grzeczności w stosunku do każdego człowieka. Cóż mogę odpowiedzieć,
skoro zwykły zwrot grzecznościowy- Szanowna Pani- �wola o pomstę do
nieba� u Pani.
A teraz mała dygresja. Szanowna moja adwersarko wyraz niebo jest tu
użyty jako siedziba Boga (proszę sprawdzić w Starym Testamencie). W
związku z powyższym zwrot ten został użyty przez Panią bardzo delikatnie
rzecz ujmując, wysoce niestosownie. Nie należy do naszych małych,
przyziemnych spraw mieszać Pana Boga.
Następną rzeczą dla mnie niezrozumiałą jest �dukanie (zwrotu) Dear
Madam�. Bardzo prosze nie dodawać nowych znaczeń, przy tym mało
zrozumiałych, do juz istniejących.
Następne Pani stwierdzenie, iż �jej angielski nie jest super biegły� z
punktu widzenia logiki jest nieostry. Na przykład nazwa �łysy�- oznacza
człowieka zupełnie pozbawionego włosów. Natomiast nazwa �łysiejący� nie
jest już jednoznaczna, ponieważ można nim określić człowieka zarówno
takiego, któremu zaczynają się robić zakola, jak i takiego, który nie ma
już polowy swojego owłosienia.
Podobnie sprawa ma się ze słowem �super�, użytym przez Panią. Ja mogę
powiedzieć, iż �mój niemiecki nie jest super�, lecz to dla mnie oznacza,
iż nie ośmieliłbym się osądzać czyjąś znajomość tego, jezyka. Droga Pani
Anno nie ośmieliłbym się podważać kogokolwiek umiejętności językowych.
Ukończyłem wyższe studia lingwistyczne-anglistyke i bez powodu nie
dostałem tytułu magistra, wiec chyba mam pojecie na temat tego języka.
Zatem Szanowna Pani Anno niech w przyszłości zdecyduje się Pani na cos:
albo cos Pani zna albo nie- drogi pośredniej, wbrew pozorom nie ma.
Kończąc swoja wypowiedz, proszę w swoich wypowiedziach nie mylić więcej
dwóch autorytetów: epistemicznego, z deontycznym, bo będą wychodzić
takie �kwiatki�, o których traktuje moje pismo.


Z poważaniem,
(....brak podpisu....)


Moja odpowiedz na powyzszy email
Zarzuca mi Pan brak logiki, w zwiazku z tym, pozwole sobie na forum naszego lokalnego polonijnego portalu odpowiedziec na Panski email. Jesli podjal sie Pan polemiki logicznym (czyli tym samym zgodnym z zasadami logiki) byloby odniesienie sie do merytorycznych zarzutow, ktore zawarlam zgodnie z przyslugujacym mi prawem do wolnosci slowa w komentarzu do Panskiej nieistniejacej juz wizytowki w katalogu firm. Niezrozumialym sa dla mnie powody usuniecia mojego komentarza i tejze wizytowki skoro twierdzi Pan, ze nie ma sobie nic do zarzucenia. Rozumiem, ze minione 2 tygodnie od czasu zamieszczenia mojego komentarza do otrzymania odpowiedzi zajelo Panu studiowanie slownikow wyrazow obcych, bliskoznacznych, jezyka polskiego i laciny - stad tez wyjasnienia wielu pojec przytoczone przez Pana w nawiasach. Pan tych slow zdaje się nie rozumiec i dla pewnosci, w razie zlego zastosowania slow nie funkcjonujacych w naszym codziennym ojczystym jezyku nie zostanie Pan zrozumiany umieszcza w nawiasach znaczenia urzytych przez siebie wyrazow i zwrotow.

Czasu na zastanowienie sie nad wymiarem prawnym podawania sie za kogos innego przed urzednikiem panstwowym oraz wydawania pokwitowan przelanych pieniedzy uniemozliwiajcych klientom skorzystanie z podstawowego prawa konsumenckiego jakim jest reklamacja (nie wykonanej lub wadliwie wykonanej uslugi) badz poslugiwania sie prywtnymi danymi (w tym informacjami o zarobkach, numerami kont bankowych i pelnymi ich adresami) na forum publicznym. po prostu zabraklo.

Jako klient mam prawo do oceny uslugodawcy, ktorego uslugi, siedziba jak i oferta jest ogolnodostepna. Nie musze w tym celu legitymowac sie swiadectwem maturalnym badz dyplomem jakiejkolwiek uczelni. Powiem nawet wiecej - konsument nie ma obowiazku poslugiwania sie poprawna polszczyzna, aby moc jednoznacznie ocenic czy usluga za ktora zaplacil zostala wykonana solidnie i rzetelnie.

Tylko kwestia profesjonalnego podejscia do klienta i oplaconych przez niego uslug zostala poddana mojej ocenie.Wole odmowic sobie w tym miejscu prawa do analizy powodow, dla ktorych ocenil Pan mnie- osobe zupelnie Panu nieznana. Nie bardzo rozumiem z jakiego powodu zarzuca mi Pan nieuczciwosc (w pierwszym punkcie Panskiego emaila). Fakt, ze probowalam skorzystac z panskich uslug i za nie zaplacic zgodnie z Panskimi oczekiwaniami podobnie jak napisany przeze mnie komentarz dotyczacy Panskiej dzialalnosci zdecydowanie mnie do tego nie kwalifikuja. Nigdy nie zdarzylo mi sie abym przed jakim kolwiek urzednikiem kiedykolwiek w zyciu podala sie za kogos innego niz jestem, co zdarza sie Panu kilkadziesiat razy kazdego dnia. Fakt czerpania zyskow z takiego oszustwa pozostawiam bez komentarza.

Rozumiem, ze swiadczac uslugi dla osob, ktore nie umieja poslugiwac sie jezykiem angielskim, nie znaja przyslugujacych im praw w UK, nie umieja sie samodzielnie poruszac w srodowisku formularzy i urzednikow popadl Pan w bezkrytyczne uwielbienie dla wlasnych umiejetnosci i stad proba odebrania mi prawa do wlasnej oceny Panskich umiejetnosci i uslug.

Prawdziwa cnota krytyki sie nie boi. Rozsadny czlowiek, przedsiebiorca, znajacy choc odrobine podstawowe zasady, ktore decyduja o tym, czy firma sie rozwinie, czy zbankrutuje podziekowalby kazdemu autorowi konstruktywnej krytki, gdyz takowa na rynku badan marketingowych posiada spora wartosc. O tym, ze nie jest Pan profesjonalista, tylko przypadkowym czlowiekiem, ktory skorzystal z luki na rynku i braku konkurencji dostarczajac swoim klientom kiepskiej jakosci uslugi przekonal mnie Pan po raz kolejny.

Ukonczonych studiow lingwistycznych z calego serca gratuluje, szkoda tylko, ze zajecia z poslugiwania sie zywym jezykiem, zarowno polskim jaki i angielskim nie byly obowiazkowe w owczesnym trybie nauczania.

Panski email nie odniosl sie w zaden sposob do merytorycznej czesci mojego komentarza, co z punktu widzenia logiki by było bardziej zasadne w odpowiedzi na krytyke, anizeli dokladnie omowianie formy samej wypowiedzi.


Proszę Pana na koniec dobra wiadomosc: nauka polska nie upadla po prostu po latach badan naukowcy doszli do wniosku, ze logiki nawet pomimo szczerych checi nie da się nauczyc i nawet wieloletnie proby, w przypadku braku predyspozycji nie maja sensu- czego jest Pan doskonalym przykładem.


Pozdrawiam, zyczac zarowno Panu jak i Panskim klientom wyzszego standardu swiadczonych przez Pana uslug.

ankacyganka
Przyczajony
 
 
Posty: 10
Dołączyła: 17 cze 2007, 08:32
Reputacja: 4
Neutralny

ze co?! :-P normalnie zal pl:P az mi glowa nawala od tego co przeczytalam (z punktu widzenia logiki chyba skocze do p.Gozdzikowej) :mrgreen:

alex16
Początkujący
 
 
Posty: 12
Dołączyła: 2 maja 2007, 22:49
Reputacja: 0
Neutralny

:) Gdyby nie ja, pierwszą odpowiedzią byłoby pewnie ze post wyzej napisała konkurencja. Każda krytyka jakiejs firmy na forum spotyka sie z taką odpowiedzią.
Ustosunkuję się tylko do podszywania się pod osobę nie znającą angielskiego przy załatwianiu spraw. To jest akurat praktyka z którą spotykam się od początku pobytu w UK i rzeczywiscie powód do smiechu. Nie sądziłam jednak ze i w tego typu firmach takze pracownicy podszywają się pod interesantów. Jest to kryminał jakby nie patrzeć. Prywatnie znajomy dla znajomego no to mozna zrozumiec. Ale jezeli firma cos takiego robi standartowo (a Pan z niej nie zaprzeczył temu) to najlepiej skulić uszy i sie za duzo nie odzywać. Wiadomo ze Polak Polakowi wilkiem i różnie moze sie to skonczyc.
Na marginesie takie akcje typu "podszywanie sie" robi reklamę Polakom w kraju. Potem wszyscy na onecie boki zrywają jakie dziady tu mieszkają.

lumi
Początkujący
 
 
Posty: 20
Dołączyła: 21 wrz 2006, 18:59
Lokalizacja: Willenhall
Reputacja: 0
Neutralny

hehe, wreszcie ktos sie wzial za jedna z tych 'firm'. tak dlugo jak ludzie beda sklonni placic takim dziwnym kolesiom tak dlugo tacy dziwni kolesie beda sobie funkcjonowali. angielski znam na rowni z polskim, standardowe formularze wrs, child benefit i tax credits wypelniam juz niemalze z pamieci. kilka razy w tygodniu dzwonie do urzedow i instytucji w imieniu przeroznych blizszych i dalszych znajomych (nigdy nie 'podszywam sie' pod nikogo bo to po prostu zenujace) i nie przyszlo mi do glowy zeby brac za cos takiego kase. slyszalem o roznych gosciach-zalatwiaczach, po niektorych zdazalo mi sie 'naprawiac' ich dzialania, i kiedy tylko slysze ze ktos podejmuje walke z takim zjawiskiem to z calych sil bije brawo !!!! ludzie, nawet jesli nie znacie angielskiego zbyt dobrze, postarajcie sie ocenic czy wasz 'zalatwiacz' zna go o wiele lepiej. w zasadzie wszystkie juz chyba urzedy maja opcje rozmowy przez tlumacza. dzwonicie, prosicie po polsku i juz. niektore dokumenty mozna wypelniac z pomoca urzednika w urzedzie, i co ciekawe - kompletnie za darmo. mysle o tym aby opublikowac tlumaczenie podstawowych formularzy. jesli znajde troche czasu to chyba sie za to wezme.

powyzsza historia jest jeszcze jednym dowodem potwierdzajacym moja teze, ze trzymajac sie z dala od polskich firm (niestety) czlowiek ma mniej stresow i wiecej pieniedzy.

a jesli ta 'firma' gubi paczki i przekazy, to predzej czy pozniej ktos na pewno im po prostu obije rylo :-)

swoja droga ten pan to jeden z lepszych, jakis docent podupadly albo cóś hehe

pozdr

pe

KA i PE
 
 

KA i PE napisał(a):a jesli ta 'firma' gubi paczki i przekazy,

Nigdzie nie napisalam o zagubionych paczkach i przekazach. Sposob skladowania paczek jest wielce ryzykowny, stalam tam w dlugiej kolejce i kazda z osob miala niczym nie zabezpieczone paczki "na wyciagniecie reki". Potwierdzenie przekazu pienieznego nie bylo oznaczone zadnym stemplem ani informacja dla kogo zostaly one przelane, czyli dla wyslajacego marne potwierzenie wplaty. Tylko lub az tyle- wysokie ryzyki zaginiecia przesylki juz w siedzibie firmy, oraz brak podstawy do zlozenia reklamacji.

Nie odbieram temu Panu pomyslu na wlasna dzialalnosc, sa ludzie ktorzy takiej pomocy potrzebuja i chca za nia zaplacic- nie ma w tym nic zlego, ze ta usluga ktos wykonuje za pieniadze, jak kazda inna. W koncu w gronie naszych blizszych lub dalszych znajomych mogych byc osoby, ktore np: strzyga wlosy lub naprawiaja samochody, niemniej nie zawsze oczekujemy od nich, ze swoj wolny czas poswieca wolontariacko na wykonanie czynnosci, ktorymi sami nie umiemy lub nie chcemy sie zajac.
Jestem jedynie oburzona faktem niesolidnego, niezgodnego z prawem wykonywania tych uslug oraz kompletnego braku szacunku dla klienta.

ankacyganka
Przyczajony
 
 
Posty: 10
Dołączyła: 17 cze 2007, 08:32
Reputacja: 4
Neutralny

Brak mi slów ... Niekompetencja na kazdym kroku. Zadko sie widzi niekompetencje ze strony polaków .


Adam moze jednak zrobimy te liste nieucziwych firm ???? Po co mamy sie dac wkrecac.


Co wy na to ??? Zróbmy liste naciagaczy niech sie nie czuja bezkarni.

Pozdrawiam
Pogromca dziewiczego wiatru .....

marcin.p
Zadomowiony
 
 
Posty: 866
Wiek: 43
Dołączył: 15 maja 2006, 23:15
Reputacja: 3
Neutralny

musze troszke obronic IMRE,
bo teraz kazdy jest madry,a zaloze sie ze zaraz po przyjezdzie tutaj,bez nikogo i zadnej pomocy wielu z was korzystało z ich uslug.
po uplywie czasu kazdy juz wie co robic gdzie zadzwonic,ma sie nowych znajomych,ktorzy znaja lepiej jezyk i zawsze pomoga(bezplatnie-oczywiscie),ale na samym starcie tutaj takie agencje sa potrzebne.
sama swego czasu korzystalam i nadal zdarza mi sie korzystac z ich uslug.
a kazdy musi z czegos zyc i zarabiac.
to ze my polacy nieuczymy sie obcych jezykow,przyjezdzamy tutaj i niepotrafimy sie dogadac to tylko i wylacznie nasza wina!!!kto zna jezyk nienarzeka bo niemusi chodzic do takich agencji i stac po 20 min. w kolejkach,a kto sie uczyc niechcial musi stac w kolejkach i slono placic.
proste i logiczne.
a co do osob tam pracujacych,to uwazam ze oni tez sa ludzmi, tez moga miec zly dzien,
czy wy kazdego dnia w pracy jestescie dla wszystkich zyczliwi i mili?
wszystko wykonujecie bardzo dokladnie?-napewnio nie.
wiec niemozna oceniac ludzi po jednym razie.
starszy pan-to chyba najlepiej zna a przynajmniej rozumie angielski-i co do tego niemam watpliwosci.

tak wiec wszyscy zastanowmy sie czego chcemy.

uwazam ze taka agencja jest jednak potrzebna.

kasia801
Początkujący
 
 
Posty: 37
Dołączyła: 11 sie 2007, 11:46
Lokalizacja: Brodnica
Reputacja: 0
Neutralny

Firmy takie sa jaknajbardziej potrzebne ale nie po to aby zerowac na naiwnych rodakach w potrzebie lecz by im pomagac. Jesli sa jakies zauwazalne luki w ich uslugach, powinni je jaknajszybciej naprawic. Firmy takie robia to celowo. Na szczescie nie musze korzystać z uslug tego typu firm.
Co do zlego dnia, zebym byla niewiem jak wsciekla, kazdy klient i interesant spotka jedynie promienny usmiech i 100% uslug. To nie klienta wina ze ktos wyprowadzil mnie z rownowagi. Jesli sie nie chce pracowac to sie idzie na bezrobotne.

Ankacyganka gratuluje rewelacyjnej odpowiedzi.
Być szczerym to wypowiadać się zgodnie z tym, co się myśli. A nie wszystko, co się myśli wypowiadać na głos.
Avatar użytkownika
Luiza
Wtajemniczony
 
 
Posty: 1911
Wiek: 42
Dołączyła: 14 mar 2008, 23:27
Reputacja: 71
Poczciwy

Ja sie w szkole uczylem tylko troszke angielskiego, przyjechalem tutaj praktycznie bez znajomosci jezyka, wypisywalem sobie slowka na kartuszce, jak chcialem sobie cos zalatwic, raz poszedlem do agencji pracy po prace i kobieta odziwo POleczka wysmiala mnie i moj angielski, byla oburzona, ze do niej przyszedlem, a wiedzialem, ze z gorszym angielskim tam pracowali- to byl moj jedyny kontakt z wszelkiego rodzaju agencjami. POtem znalazlem robote w fabryce przez job centre, poprawilem ang, wszystkie sprawy urzedowe zalatwialem SAM, bez zadnych "pomocnych" rodakow, radze sobie i nie widze, potrzeby, zeby chodzic i utrzymywac takich darmozjadow, a jak ktos nie potrafi wypelnic zwyklych aplikacji, to coz pewnie W Polsce tez nie potrafil wypelnic np PITU do skarbowki.
Avatar użytkownika
wsiaz
Zadomowiony
 
 
Posty: 833
Dołączył: 23 sty 2007, 23:03
Reputacja: -1
Neutralny

kasia801 napisał(a):uwazam ze taka agencja jest jednak potrzebna.

Zgadzam sie w 100% usluga z ktorej wiele osob ma potrzebe skorzystania i to glownie nie mlodych osob i nie korzystajacych z internetu.
To ze znaczna czesc z nas nie skorzystala z uslug tego typu firmy znaczy tylko tyle, ze niekoniecznie do osob (w przewadze mlodych osob) korzystajacych z kopalni informacji jaka jest internet te uslugi sa adresowane.
Podobnie jak potrzebujemy sklepow spozywczych( i wielu wielu innych punktow oferujacych roznorodne towary i uslugi) to mamy prawo oczekiwac, aby byly one czyste i oferowaly nam swierzy, dobrej jakosci towar, a osoby pracujcace przy kasie wydawaly nam zawsze paragon fiskalny- ktory jest dla nas gwarancja legalnosci sprzedazy (gwarancja samego produktu, poprawnie wydanej reszty jak i faktu ze sprzedawca placi tak samo jak i my podatki).
Nikt nie dostarczy nam lepszej jakosci uslug jesli sami sie o to nie upomnimy.


Kasia801 nie wiem czy pracujesz w tej chwili, jesli tak trzymaj sie jak najdluzej miejsca pracy, w ktorym mozesz sobie pozwolic na slabosci. Wiekszosc osob na tym swiecie podejmujac sie jakiejs pracy bierze na swoje barki ODOWIEDZIALNOSC za solidne jej wykonanie. Wlasciciel firmy IMRA wzial na swoje barki jedynie odpowiedzialnosc za
obliczenie naleznosci wynikajacej z uslugi (bez wzgledu na to czy zostala wykonana poprawnie czy nie).
Jest ogromna roznica pomiedzy bolem glowy i wykonywaniem swojej pracy wolniej i ze skrzywiona mina i nieswiadomego popelnienia nieistotnych pomylek do wykonywania pracy z pelna premedytacja, kazego dnia, w sposob niesolidny, niezgodny z przepisami prawa i szeroko pojeta etyka zawodowa.
Kwestia znajonosci jezyka przez tego Pana jest o tyle istotna, ze to jego narzedzie pracy.
W cenniku IMRY poza stalymi stawkami za wykonane uslugi sa stawki za minute polaczenia telefonicznego, ktore tenze Pan musi wykonac w trakcie calej uslugi. Tym samym, jesli czegos uslugodawca nie zrozumie i bedzie musial dzwonic 5 razy (akurat takiej sytuacji bylam swiadkiem i dzieki temu spedzilam tam w kolejce 20 minut) to zaplaci za to nikt inny jak tylko (nieswiadmoy) klient. W 99% przypadkow kleint bedzie tez przkonany, ze sprawa jest bardzo zagmatwana i skomplikowna skoro wymaga wykonania tylu telefonow.
Niewielu z nas poszloby do fryzjera, ktory by nas krzywo ostrzygl, lub do restauracji, gdzie serwuje sie nieswierze dania.Tak samo korzystanie z pomocy tlumacza u osoby, ktorej brakuje praktycznych umiejetnosci poslugiwania sie jezykiem angielskim (choc podobno posiada kierunkowe wykrztalcenie uniwersyteckie) swiadczy o braku swidomosci konsumenckiej ze strony klientow.





Luiza napisał(a):Ankacyganka gratuluje rewelacyjnej odpowiedzi.

Dzieki Luiza:)

ankacyganka
Przyczajony
 
 
Posty: 10
Dołączyła: 17 cze 2007, 08:32
Reputacja: 4
Neutralny

hej, ja kiedys tez posyłałam paczki i pieniądze przez Imre, nawet pamietam ze stała sobie jakas półka stara pod telewizor z zepsuta nogą i wszyscy sie wysmiewali z tego jak mozna takiego grata posyłac do Polski i jeszcze płacic za wysyłke wiecej niz ten mebel jest warty. Kiedyś jak przyjmowała tam Kinga szło cokolwiek załatwic ,teraz szłam przed wyjazdem do polski wysłac kase to przysłuchiwałam sie jak starszy pan dzwoni do british gaz załatwic sprawe to az mi sie smiac chcialo, ludzie ktorzy go o to poprosili musieli mu podpowiadac słowa itp.

Oj gdybym ja dostała taki list od niego to bym tam chyba wparowala i mu palcem pokazała wszystkie błędy ktorych nie potrafi zrozumiec.
:)
Avatar użytkownika
malaroksi
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2759
Wiek: 44
Dołączyła: 6 lip 2008, 13:53
Lokalizacja: West Bromwich
Reputacja: 170
SzanowanySzanowany

Pozwolę sobie na małą polemikę z Pani wypowiedzią zamieszczona na
Portalu Birmingham w dniu 07/08/08. (...)

Nie ma to jak erystyka, a w szczególności: Argumentum ad personam
Szkoda tylko, że w tytule tematu nie ma nazwy firmy, gdyż wtedy dalsza korespondencja mogłaby przebiegać tutaj (łatwiej by było zainteresowanemu odnaleźć temat) ...ku mej niekłamanej radości :twisted:
Avatar użytkownika
judash
Początkujący
 
 
Posty: 21
Dołączył: 5 wrz 2008, 16:45
Reputacja: 0
Neutralny

jeszcze jedna historia dziejaca sie w 'angielskim standardzie jakosci', calkiem inny temat, ale tez trudno uwierzyc.........

autentyczny list wyslany do PC performance:



dear sir/madam


I would like to tell you a story which really happened even though its difficult to believe. We have the 'PC Performance' cover on 3 items, 2 laptops and a computer monitor. The older laptop has been problematic ever since we bought it in the spring 2007. it sometimes froze, had display problems (LCD replaced under your cover), towards the end the usb ports stopped making contact. I decided to book it in with 'The Tech Guys' in the beginning of August. Because its difficult to predict when someone would be home as we both work, I prefer to have it collected from a PC world store. I left it at the Wolverhampton store in St Johns Retail Park on Sunday preceding the august bank holiday. that was the 3rd of august. the unit was supposed to be collected on Tuesday the 5th. a week later I got a call from the store saying that it has been repaired and is ready for collection. because I do a lot of mobile work it took me a couple of days before I was able to get down to the store to collect the laptop. to my amazement the young man at the 'Tech Guys' desk said that they don’t have it, and that I best return in a few days to check if its in yet. I tried to reason with him, explained that 3 days earlier I got a call from that very store telling me that its there and waiting for me. It was pointless. we got to a point where he was trying to convince me that when a store calls to say its ready to be collected, they really mean that it might be ready, or that it was only sent out from the workshop but probably hasn’t arrived at the store yet. to his luck his superior ended that stream of idiocy before I came to the end of my patience. after a second examination of the store room it became clear that the young man had overlooked a plastic container roughly a foot cubed containing my laptop. well that battle was won, not without effort and a few beads of sweat, but still won. to my unpleasant suprise when I tried using the computer it turned out that after replacement of a motherboard there is no sound and it works really slow. I rang the helpline (4 times!) and in the end was advised that it has to be booked in again. no problem, we all make mistakes. I assumed that the technician didn’t examine the laptop after his repair, oh well. so I took it back to the PC World in St Johns Retail Park in Wolverhampton on the first available date which was the following Saturday (or Sunday, I’m not sure). I forgot about it for a long time. few weeks later I made a call to see how things were. I was told that all is fine and the shop is waiting for some parts. my next call took place on the 16th of September. exactly 6 weeks after the initial collection date. I had a quick conversation with the nice person on the helpline, we both agreed that 6 weeks had passed, the shop still hasn’t got the parts and I was asked if I was interested in a write off. well, ok, I said, sure, write it off. done, said the voice on the other end, expect a call within the next seven days. no problem, so I expected. I expected for exactly seven days, until Tuesday the 23rd. that’s when I called again to enquire why no one called me as promised. I was kindly informed by a voice that seven days means seven working days and that hasn’t been up yet. ok, I said two more days I can handle. so I expected for two more days, until Thursday the 25th, late afternoon (around 5pm) when I called the 'Tech Guys' helpline again. this time I was told that the write off has been cancelled, the computer hasn’t been repaired, and the voice can’t tell me why that has happened. the only people I should talk to regarding this issue are the nice folks at 'Cover Plan', as it’s them who deal with write offs. ok, I said, give me their number. it turned out that it was too late to call the cover plan so I left that call for Friday the 26th. at cover plan the people got rid of me quite swiftly, explained that the only ones who I should be talking to was the tech guys, and that its not clear why anyone should think different. they switched me back to the tech guys without even saying good bye. now the gentleman at the tech guys looked into my problem and asked where the computer is now? I couldn’t believe my ears. where is it? well for crying out loud you have it of course, I replied. hmm, he said, I don’t see it here on the system, maybe the workshop has it. then he said that I best call again on Monday, or even better on Tuesday next week because the workshop doesn’t work on weekends. as you can imagine my thinking of your firm was not in superlatives at that moment. I didn’t suspect that were not even half way thru yet. I called again on Monday the 29th with a simple question if my misplaced computer has been found. I was informed again that the only people I should be dealing with now are those at cover plan. with grinding teeth I called cover plan again. this time the heavily accented voice assured me that he will resolve the issue with the tech guys for me and call me back within an hour. and he did. he left a message on my voice mail that he cant get thru to the tech guys because the line is busy. right then I was grateful that I have a healthy heart, because if I didn’t I would have died from a laughter related heart failure probably. I rang the insurance people again that afternoon and this time I was informed that the issue will not be discussed with me because ................... the policy is in my wives name. I tried to politely explain that the second laptop has a policy in my wives name, but obviously the mental handicap was too great to overcome on the other end and the conversation ended without a constructive outcome. I allowed myself a day to cool off and rang the tech guys again on Tuesday the 30th. this time I simply demanded my computer back. repaired or not I had paid money for it and its mine. the voice said that its all right, there is a note of cover plan asking for a write off, and for the first time I was given a number to the customer relations department at the tech guys. I rang there, explained the story in a nutshell and asked to be reimbursed for all the unnecessary phone calls. the voice there symphatised with me, said to send in a copy of my phone bill and they will look into it. he also said that he will again file for a write off on my behalf, even though he sees one on the system allready. ok, I thought, finally sorted. well, not exactly. around 6 p.m. that day I received a call from a gentleman named Mark from the PC World store in the St Johns Retail Park. he said that he is calling about a laptop which has been on their system for ages (that’s a quote), and that now he found it in their store room. I told him the story, and that I had just few hours ago had a conversation with the customer helpline where I was told that the computer is still in the workshop, and that I should wait for vouchers. he asked if I remember how much I initially paid for the machine, of course, I replied. I even have a receipt for the 420 pounds. he said that its best that I come into the store and ask for him, Mark, or if he is not there then for Nigel and they will sort it straight away. great, I thought. but just to be sure I asked what about the vouchers? he said that he would ring me back in a few minutes. he did and said that it will be better if its sorted through the proper channels. just wait for the vouchers, he said, sorry for the call. a week passed by, then another few days, and nothing. no mail, no phone calls. nothing. I called again, this time directly to the 08448003040 number. and guess what I was told. my jaw dropped when I was informed that I shouldn’t be nervous because the write off was done .................. yesterday! 9 days after I was assured that it was done and over with. the voice looked deeper into the system and informed that the date when someone actually filed for it was on the 6th of October!! nearly a week after I was told that it was done. twice !! it has been 65 days since I left my laptop at the store. 9 1/2 weeks, that’s 3 1/5 longer then the agreed 6. the tech guys have proven beyond reasonable doubt that they can’t have it repaired in the agreed time. in addition I have been lied to on several occasions, mislead, forced to make calls to other institutions. my computer has been physically misplaced. I think that the 'PC performance' cover is not working, and that it hasn’t delivered what it has promised. I expect to be reimbursed for all unnecessary phone calls. to the best of my understanding there should have been only one call. the one where I book the machine in. I will not provide my mobile phone bills from 3 (sic!) billing periods. one bill I have binned before it even crossed my mind that I will need it, and one has not even been sent to me yet. besides why should anyone look at my phone bills. You can estimate the cost by multiplying the amount of calls on your system (don’t forget about the ones to cover plan please) by an average length and by a standard mobile rate of fifteen pence per minute. I also expect to be compensated for my time lost over this whole horrible encounter with your firm, for my nerves and lost piece of mind. also, please note that I was (still am) without a computer for a period of nearly 10 weeks. that is well over the period promised when selling me the contract. I have never been late with any payments, I have lived up to our agreement.

I believe that there are people at your firm who will be able to see how incredibly ridiculous this has become, and who will be able to attempt to see it from my side. that is why I strongly believe that my expectations will be fulfilled.

with all due respect

KA i PE
 
 

To taka angielska rzeczywistosc. To ciebie tak zrobili?

Ja przytocze moj problem z o2. Choc nie jest az tak zle jak w powyzszym liscie.
2.5 roku temu podpisalam kontrakt z o2. Nie chcialam placic przez direct debit, wiec poprosilam o rachunki co miesiac do domku. Po mniej wiecej miesiacu wylaczono mi telefon. Po zadzwonieniu na infolinie dowiedzialam sie ze nie zaplacilam rachunku. Jak moglam zaplacic skoro go nie dostalam. Ta sama stytuacja za miesiac i przez kolejnych kilka miesiecy. Pzez ok 6 miesiecy dostalam 1 rachunek! Poprosilam tez zeby przysylali mi sms z informacja ze mnie odetna jesli nie zaplace do jakiejs tam daty. Przyslali raz...2dni po wylaczeniu telefonu. Zmeczylo mnie to wiec zaczelam placic przez direct debit. Jakiez bylo moje zdziwienie kiedy nastepnego miesiaca wylaczono mi tel. Na infilini pani nie potrafila mi powiedziec dlaczego. Nastepnego miesiaca zekomo nie mogli zciagnac pieniedzy z konta, I tak od 2,5 roku 22 kazdego miesiaca mam odciety telefon niezaleznie od tego czy rachunek jest zaplacony czy nie. Za kzdym razem slysze ze moj tel. bedzie wlaczony w ciagu 24h, wtedy musze troche powrzeszczec w sluchawke i to dziala cuda. Telefon dziala w ciagu 5 minut.
Być szczerym to wypowiadać się zgodnie z tym, co się myśli. A nie wszystko, co się myśli wypowiadać na głos.
Avatar użytkownika
Luiza
Wtajemniczony
 
 
Posty: 1911
Wiek: 42
Dołączyła: 14 mar 2008, 23:27
Reputacja: 71
Poczciwy

Luiza napisał(a):To ciebie tak zrobili


juz przyslali vauchery na nowego laptopa. nawet w pelnej kwocie, tyle ile kosztowal. ale dalej czekam na odpowiedz na moje pismo.

w sprawie telefonu, niezla nerwowka. a nie dalo sie zmienic operatora po zakonczeniu kontraktu?

pozdr

pe

KA i PE
 
 

Następna strona

  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Ostatni post
Powrót do HUMOR