Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

Sprawy Kobiece. Rozmowy o Waszych smutkach, radościach, problemach , modzie, urodzie...

KobietaPostNapisane przez ewela119 » 29 lis 2010, 20:44 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

Hej asiulika. U mnie niestety nie jest dobrze, stracilam swoje fasolki :( Malo tego sama ledwo uszlam z zyciem :/ Historia ogolnie jest dluga i nie wiem czy kogos interesuje, poki co powiem ze przeszlam pieklo, wczoraj wrocilam do domu i probuje skladac swoje zycie na nowo :(
Avatar użytkownika
ewela119
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2129
Dołączyła: 12 mar 2009, 17:58
Lokalizacja: Coventry
Reputacja: 109
SzanowanySzanowany

KobietaPostNapisane przez dorcik101 » 29 lis 2010, 20:48 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

ewela119, tak mi przykro, sciskam

dorcik101
Raczkujący
 
 
Posty: 94
Dołączyła: 22 mar 2010, 10:54
Reputacja: 0
Neutralny

KobietaPostNapisane przez izabellka81 » 29 lis 2010, 20:50 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

Ewela ja tak raczej malo co pisze,ale czytam wasze posty, i chce powiedziec,ze jest mi przykro z powodu Twojej straty,ale mozesz niedlugo probowac znowu. trzymaj sie i glowa do gory, sciskam :-)

izabellka81
Raczkujący
 
 
Posty: 66
Dołączyła: 11 lip 2008, 09:57
Reputacja: 1
Neutralny

KobietaPostNapisane przez asiulika » 29 lis 2010, 21:07 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

ewela119, bardzo mi przykro... Miałam nadziję że na strachu się skonczy... Trzymam jednak dalej kciuki za Ciebie, i mam nadzieje ze juz niedlgo oznowu sprobujecie :) sciaskam Cie mocno.

asiulika
Raczkujący
 
 
Posty: 63
Dołączyła: 17 lip 2010, 17:08
Lokalizacja: Birmingham / Gdańsk
Reputacja: 0
Neutralny

KobietaPostNapisane przez Kitka » 29 lis 2010, 21:17 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

ewelko Bardzo mi przykro :sad: Trzymaj się dzielnie i pamiętaj, że masz wspaniałą córeczkę! Nie wiem co Ci więcej napisać...życie...eh :sad:
Jak będziesz miała ochotę napisz, swoją historie...
Avatar użytkownika
Kitka
Zadomowiony
 
 
Posty: 702
Dołączyła: 6 gru 2006, 23:12
Lokalizacja: Birmingham/Sheldon
Reputacja: 41
Pokojowy

KobietaPostNapisane przez adamirus » 29 lis 2010, 21:22 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

ewela119, :-( strasznie mi przykro ........
rozumiem jak się czujesz ....... :-(

ściskam cie mocno i wierzę że słońce wyjdzie dla ciebie znów .......

adamirus
Stały Bywalec
 
 
Posty: 590
Dołączyła: 8 sie 2006, 20:54
Lokalizacja: B-ham/Acocks Green
Reputacja: 21
Pokojowy

KobietaPostNapisane przez malaroksi » 29 lis 2010, 21:24 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

ewela119, oj Przykro mi bardzo, jakbyś mogła to napisz coś więcej. I myślę że przydałoby Ci się wsparcie od dziewczyn które też straciły swoje fasolki, były podane kiedyś strony, jak sie nie mylę jest coś takiego jak www.poronienie.pl ale nie jestem pewna piszę z rozpędu , bo dopuścili mnie w koncu na minutę do kompa. Trzymaj się Ewelina i nie załamuj , widocznie tak miało być. Przyjdzie pora że będziecie szczęśliwymi rodzicami jeszcze. Może musi sie jeszcze sytuacja z teściową wyjaśnić itd. Wiesz tak myślę może teraz będziecie mieli czas inaczej się przygotować do tego wszystkiego.Wybierzcie szkołe dla małej , jeżeli ty nie masz prawa jazdy ani auta to lepiej byś miała gdybyście sie w przyszłości przeprowadzili gdzieś bliżej szkoły byś mogła w kolejnej ciąży bądź już z małym dzieckiem odprowadzać codziennie Gosię, bez mordęgi i zadyszki. Myślę że lepiej przygotować się na przyszłość na różne warianty i wtedy próbować . Oby wszystko wam się pomyślnie ułożyło.
Avatar użytkownika
malaroksi
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2757
Dołączyła: 6 lip 2008, 13:53
Lokalizacja: West Bromwich
Reputacja: 170
SzanowanySzanowany

KobietaPostNapisane przez ewela119 » 29 lis 2010, 22:09 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

malaroksi po czesci jest tak jak piszesz, tez sobie tak to tlumacze ze wszystko sobie poukladamy i sprobujemy znowu, ale jak sobie pomysle przez co przeszlamm teraz to nie wiem czy starczy mi odwagi. Z pierwsza ciaza wszystko bylo ok, do samego konca czulam sie rewelacyjnie, porod bez problemow, w rodzinie tez nigdy zadnych komplikacji wiec to co wydarzlo sie teraz bylo dla mnie podwojnym szokiem bo nigdy nawet przez chwile przez mysl mi nie przeszlo ze cos moze pojsc nie tak, a jednak poszlo, poszlo najgorzej jak moglo. Jak pisalam na biezaco, pierwsza wizyta u poloznej i wszystko ok, nagle dostalam lekkiego plamienia, takiego niewinnego, koloru kawy z mlekiem, po 2 dniach pojechalam na izbe przyjec, to byl poniedzialek, zbadala mnie jakas ciapolka, wzieli wymaz do badania, mocz i krew, nastraszyla mnie ciaza pozamaciczna i usg mialam w srode, okazalo sie ze ciaza jest gdzie trzeba i to blizniacza ale prawdopodobnie przestala sie rozwijac i kolejne usg za 2 tyg albo gdyby cos sie dzialo to mam przyjechac. Tak doczekalam do poniedzialkowego wieczoru, zaczelam krwawic jak przy okresie, pojechalam do szpitala znowu, jakas doktorka przyszla i powiedziala ze usg mi nie zrobia bo robili tydz temu wiec mam czekac do tego ktore mi wyznaczyli i ze jak chce to ona mnie zbada ale tylko po to by okreslic natezenie tego krwawienia i na podstawie tego badania nie powie mi co z moja ciaza ani jaka jest przyczyna krwawienia wiec zrezygnowalam z badania w obawie ze moze zaszkodzic a nic nowego do "sprawy" nie wniesie, pojechalam do domu. Oczywiscie powiedzieli zebym przyjechala gdybym zaczela krwawic mocniej. Zaczelam krwawic mocno w czwartkowy wieczor, krwawilam tak ze w ciagu pol godz przesiakl mi ten "maternity pad" ktore daja w szpitalu i ogolnie tyle krwi w zyciu nie widzialam, oczywiscie pojechalam do szpitala, polozyli mnie na oddzial, mialam wrazenie ze mloda doktorka ktora mnie badala pierwszy raz w zyciu cos takiego widziala, polozyli mnie na lozko na oddziale i tyle, o 4 w nocy zemdlalam w drodze do lazienki to wtedy dali mi kroplowke, podlaczyli tlen i zabronili wstawac. W piatek rano nadal nie moglam wstawac z lozka, na wozku zawiezli mnie na usg i stwierdzili ze jestem w trakcie poronienia, ale ze przez to cale lezenie cala krew zostawala w srodku mnie pani doktor stwierdzila zebym szla do domu i zostalam wypisana. Zanim dojechalam do domu znowu tracilam litry krwi, w domu bylam pare godz i ledwo przytomna wrocilam do szpitala, zastalam na emergency personel ten co dzien wczesniej i wszyscy byli w szoku ze ja w ogole poszlam do domu. Przyszedl pierwszy kompetentny lekarz i dal mi 1 serie tabletek na wywolanie poronienia, kolejna serie mialam dostac rano ale wtedy zrobili mi usg i sie okazalo ze juz po wszystkim, chcieli mnie oczywiscie odrazu wtedy odeslac do domu ale sie nie zgdzilam i wrocilam dopiero wczoraj. Przeszlam tam pieklo bo oprocz krwi mialam duzo skrzepow ktore wyciagali ze mnie na zywca, poszarpali mnie niezle, zadnego znieczulenia oczywiscie do tego nie bylo, dopiero po tych tabletkach dali mi gas, jeszcze pewna pani doktor spytala mnie czy nie widzialam wypadajacego ze mnie dziecka :( Poprostu jeden wielki koszmar, 2 razy malo nie zeszlam z tego swiata z powodu wykrwawienia, dopiero jak zemdlalam a pozniej prawie zemdlalam po raz drugi zaczeli mi dawac kroplowki, zadnych lekow przeciwzakrzepowych, jedyne co ciagle slyszalam to czy chce paracetamol :/ i jak najszybciej do domu. O tym ze za kazdym razem (a bylo ich lacznie 4 w ciagu 2 tyg) siedzialam po pare godz na korytarzu az pojawi sie lekarz chyba nie musze wspominac bo to juz przeciez standart. Radykalnie zmienilam zdanie o tutejszej sluzbie zdrowia, ale nie mam zamiaru tego tak zostawic i bede walczyla do upadlego zeby conajmniej 2 lekarki zostaly ukarane za zaniedbania. Tak oto sie konczy historia mojej blizniaczej ciazy, Dzis bylam w Asdzie i patrzylam na te slodkie male ciuszki ktore z taka radoscia ogladalismy jeszcze 2-3 tyg temu, odrazu stanely mi w oczach ostatnie wydarzenia ze szpitala i to jak sie czulam, nie wiem czy bede gotowa kiedykolwiek by kolejny raz probowac, majac swiadomosc ze ten horror moze sie powtorzyc :(
Avatar użytkownika
ewela119
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2129
Dołączyła: 12 mar 2009, 17:58
Lokalizacja: Coventry
Reputacja: 109
SzanowanySzanowany

KobietaPostNapisane przez bogini8 » 29 lis 2010, 23:23 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

ewela119, straznie mi przykro.trzymaj sie kochana. mosisz byc dobrej mysli ze nastepnym razem sie uda i wszystko bedzie w porzadku, Jeszce bedziesz sie cieszyc na nowo macierzynstwem i tymi malutkimi ubrankami.:*
Avatar użytkownika
bogini8
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2785
Dołączyła: 21 lis 2007, 23:55
Lokalizacja: Solihull
Reputacja: 100
SzanowanySzanowany

KobietaPostNapisane przez agg » 29 lis 2010, 23:34 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

ewelka, przylaczam sie do tego co dziewczyny napisaly... wspolczuje i badz dzielna
Avatar użytkownika
agg
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2154
Dołączyła: 13 lut 2007, 18:32
Lokalizacja: Gdansk/Birmingham
Reputacja: 146
SzanowanySzanowany

KobietaPostNapisane przez Kitty » 30 lis 2010, 13:38 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

ewelko, strasznie mi przykro :cry: czytajac Twoja historie poplakalam sie, bo straszne wspomnienia przywolaly. Niestety ciaze blizniacze sa dosc trudne do utrzymania :cry:
Daj sobie troszke czasu, i zobaczysz, ze bedziesz chciala sprobwac jeszcze raz.

Wiem co czujesz ewelinko i powiem Ci, ze tak naprawde nigdy nie zapomnisz i nadal bedzie w Tobie spoczywal bol po utraconych malenstwach. Musisz nauczyc sie z tym zyc, zaakceptowac to co sie stalo. Trzymaj sie kochana :*
Avatar użytkownika
Kitty
Zadomowiony
 
 
Posty: 803
Dołączyła: 7 sty 2010, 16:01
Reputacja: 19
Neutralny

KobietaPostNapisane przez dorcik101 » 30 lis 2010, 14:06 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

ewela119, badz dzielna, nie chowaj lez wyplacz sie konkretnie moze pomoze.
Jestem pewna ze kazdej z nas zakrecila sie lza w oku a nawet poryczalysmy sie.
Wieze ze bedziesz jeszcze raz albo i wiele razy Mama a teraz musisz byc silna dla Gosi bo ona Ciebie potrzebuje. Sciskam i trzymaj sie Kochana!

dorcik101
Raczkujący
 
 
Posty: 94
Dołączyła: 22 mar 2010, 10:54
Reputacja: 0
Neutralny

KobietaPostNapisane przez dorotajab » 30 lis 2010, 15:21 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

masakra... az mi serce stanelo :( nigdy w zyciu nie zrozumiem jak mozna byc tak obojetnym i okrutnym dla pacjenta :( przez zaniedbanie niekompetentnych "lekarzy" ta dziewczyna bedzie miala traume do konca zycia...

ale kobieta to bardzo silne zjawisko w przyrodzie i na pewno sobie poradzisz poukldac siebie i swoje zycie do kupy- juz przeszlas przez pieklo i dalas rade. bardzo Ci wspolczuje ale jednoczesnie podziwiam - za sile i za wytrwalosc. bedzie dobrze

tak naparwde to nie wiem co mam powiedziec, nigdy w zyciu nie bylo mi tak przykro
Avatar użytkownika
dorotajab
Zaangażowany
 
 
Posty: 1108
Dołączyła: 11 paź 2006, 15:09
Lokalizacja: Great Barr
Reputacja: 151
SzanowanySzanowany

KobietaPostNapisane przez malaroksi » 30 lis 2010, 16:03 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

ewela119,Współczuję , naprawdę przeszłaś piekło. Masz racje i pociągnij lekarki do odpowiedzialności, nawet nie chodzi o życie dzieci bo myślę że to natura pozbyła się nieprawidłowego płodu, ale chodzi o twoje życie i bezpieczeństwo , wkońcu masz dla kogo żyć a z krwotokiem wewnętrznym puścili Cię do domu normalnie horror jakiś. No i jeszcze ta skrobanka, aż się płakać chce. Nie odpuszczajcie , niech wreszcie nauczą się traktować pacjenta jak pacjenta a nie jak intruza. Trzymam kciuki.
A czas myślę zagoi rany i kiedyś znowu zapragniecie dziecka i bez wachania zajdziesz w ciążę. Moją siostrę przez 3 miesiące leczyli na nerki a była w ciąży poza macicznej i potem jej usunęli płód z jajnikiem , po 8 miesiącach zaszła znowu w ciążę i wszystko było ok , a zarzekała się że już nigdy więcej nie chce tego piekła przechodzić , teraz jest szczęśliwa że nie patrzała tylko na siebie i odważyła się ...
Avatar użytkownika
malaroksi
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2757
Dołączyła: 6 lip 2008, 13:53
Lokalizacja: West Bromwich
Reputacja: 170
SzanowanySzanowany

KobietaPostNapisane przez agg » 30 lis 2010, 16:55 Re: Ciężarówki czyli kobiety w ciazy

straszne rzeczy sie dzieja, niestety...
wczoraj kolezanka poinformowala mnie, ze Jej kuzyna zona stracila dziecko w 37 tc., miala termin na 24 grudnia ;(
chodzila do lekarza prywatnie, za kazda wuzyte placila kupe kasy, chciala aby wszystko bylo jak nalezy, zebyniczego nie przeoczyc...
w zeszlym tygodniu zle sie poczula, wymiotowal, spuchla... zadzwonila do lekarza a ten powiedzial, ze to objawy przeziebienia. kiedy trafila do szpitala bylo juz za pozno... musieli zrobic cesarskie ciecie, maz trzymal umierajace dziecko na rekach a zonie przetaczali krew... latwo sie domyslic z objawowo, ze miala zatrucie ciazowe. niestety "lekarz" wiedzial lepiej. malo tego od razy przystapil do zmiany akt... a dziewczyna jest prokuratorem...
mieli wszystko juz przygotowane, dziecko mialo lada dzien byc z nimi... nie potrafie sobie tego bolu wyobrazic :-( :-( :-( jak mi to kolezanka wczoraj opowiedziala, to prawie sie zryczalam, a nie znam tych ludzi...
Avatar użytkownika
agg
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2154
Dołączyła: 13 lut 2007, 18:32
Lokalizacja: Gdansk/Birmingham
Reputacja: 146
SzanowanySzanowany

Poprzednia stronaNastępna strona

  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Ostatni post
Powrót do ŚWIAT KOBIET