Adopcja czy in vitro?

Sprawy Kobiece. Rozmowy o Waszych smutkach, radościach, problemach , modzie, urodzie...

KobietaPostNapisane przez wiolaMSO » 13 cze 2011, 15:08 Adopcja czy in vitro?

Hej dziewczyny! Szukam kobiet ktore sa w podobnej sytuacji jak moja, od 4 lat staran, przejsciu wielu badan stanelam w koncu przed decyzja o in vitro lub adopcji. Niestety moj poglad wiele rozni sie od pogladu mojego meza. Ja wolalabym adopcje a on in vitro :evil: Takiej decyzji nie podejmuje sie latwo i chetnie podzielilabym sie z wami przemysleniami. A moze tez staracie sie juz od dluzszego czasu i wiecie o innych mozliwosciach zachodzenia w ciaze? Tak naprawde to do konca nie wiemy co jest nie tak i lekarze rowniez naciskaja na in vitro :cry: Niestety bedac w obcym kraju i czesto nie znajac mozliwosci i wyborow jakie nam UK oferuje czesto czuje sie bardzo osamotniona i odizolowana choc mam wielu przyjaciol ( sa to jednak kobiety z dziecmi wiec czesto nie rozumieja przez co przechodze). Pozdrawiam wszystkich.

wiolaMSO
Przyczajony
 
 
Posty: 10
Dołączyła: 26 sie 2009, 10:33
Reputacja: 0
Neutralny

KobietaPostNapisane przez Dalijka » 13 cze 2011, 16:51 Re: Adopcja czy in vitro?

Witaj,moze problem bezposrednio mnie nie dotyczy,ale mam najblizsza przyjaciolke ktora,rowniez borykala sie z podobnym problemem.Decyzja czy jedna czy druga na pewno jest trudna,trzeba brac pod uwage wszystkie za i przeciw.Przede wszystkim oboje z mezem musicie dojsc do jakiegos porozumienia i cos zadecydowac.Powiem Ci jak bylo u mojej przyjaciolki,otoz rowniez starali sie wraz z mezem o dziecko pare ladnych lat,porobili wszelkie mozliwe badania z ktorych nic nie wynikalo,medycznych niewlasciwosci nie stwierdzono.Przyjaciolka miala 6 nieudanych inseminacji,po kazdej popadala w depresje.In vitro odpadalo poniewaz oboje z mezem sa dosyc religini i ich poglady na to nie pozwalaly.Dlugo dojrzewali do decyzji adopcji,az w koncu sie zdecydowali i rok temu adoptowali 3 rodzenstwa :) I wiesz co teraz mowa?Ze zaluja,ze stracili tyle lat,ale z drugiej strony ciesza sie,bo gdyby wczesniej padla decyzja o adopcji,to na pewno nie miely by tych dzieci ktore teraz maja,a one wniosly im sama radosc i szczescie do domu.Czuja jakby te dzieci byly poprostu dla nich stworzone.Tobie i Twojemu mezowi zycze slusznej decyzji jaka by ona nie byla na pewno bedzie wlasciwa.Powodzenia
Daily
NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK GENIUSZ,NIEKTÓRZY Z NAS SĄ TYLKO MNIEJ UPOŚLEDZENI NIŻ INNI.
Avatar użytkownika
Dalijka
Rozeznany
 
 
Posty: 185
Wiek: 44
Dołączyła: 4 gru 2010, 16:54
Reputacja: 27
Pokojowy

KobietaPostNapisane przez wiolaMSO » 13 cze 2011, 18:15 Re: Adopcja czy in vitro?

Dalijka dziekuje ci za odpowiedz, wiesz duzo latwiej by mi bylo gdyby moj maz chociaz rozwazal adopcje, niestety jak na razie twardo stoi przy swoim :cry: Moze tez potrzebyje do tego dojrzec, tylko jak ja mam to wytrzymac? Musze sie uzbroic w cierpliwosc i dac mu czas bo w sumie na sile tez sie nic nie da. Ja tez mysle o inseminacji ale niestety maz ma problemy ze sperma a na dodatek ja nie mam jednego jajowodu. Czekamy na decyzje lekarzy.

wiolaMSO
Przyczajony
 
 
Posty: 10
Dołączyła: 26 sie 2009, 10:33
Reputacja: 0
Neutralny

KobietaPostNapisane przez Dalijka » 13 cze 2011, 18:23 Re: Adopcja czy in vitro?

Oczywiscie,ze nic na sile,nie mozna nikogo naciskac na taka decyzje,bo to decyzja na cale zycie i musi byc podjeta zgodnie ze swoimi pogladami i trzeba byc jej pewnym.Moze za jakis czas tak jak mowisz maz dojrzeje do tej decyzji i stwierdzi ze jednak jest w stanie pokochac calym soba jakas sierotke.A moze nic straconego,moze doczekacie sie swojego potomka,wiesz czasami tak bywa,ze jak ludzie traca nadzieje i przestaja myslec o dziecku,zajmuja sie innymi sprawami ,to bach dziecko sie pojawia :) Czego Wam bardzo zycze.Domyslam sie ze to bardzo trudne ale trzeba byc dobrej mysli i nie zalamywac sie.
Daily
NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK GENIUSZ,NIEKTÓRZY Z NAS SĄ TYLKO MNIEJ UPOŚLEDZENI NIŻ INNI.
Avatar użytkownika
Dalijka
Rozeznany
 
 
Posty: 185
Wiek: 44
Dołączyła: 4 gru 2010, 16:54
Reputacja: 27
Pokojowy

KobietaPostNapisane przez wiolaMSO » 13 cze 2011, 19:29 Re: Adopcja czy in vitro?

Dziekuje Dalijka, tez mam taka nadzieje tylko ze tak przestac myslec o dziecku to nie latwa sprawa, szczegolnie kiedy wszystkie moje kolezanki juz maja pociechy :( no i ze nie jestem juz taka mloda. Po mimo wszystkiego Dziekuje za wsparcie.

wiolaMSO
Przyczajony
 
 
Posty: 10
Dołączyła: 26 sie 2009, 10:33
Reputacja: 0
Neutralny

KobietaPostNapisane przez malaroksi » 13 cze 2011, 20:25 Re: Adopcja czy in vitro?

wiolaMSO, A Ja Ci napiszę trochę inną sytuację tak jakby drugą stronę medalu, otóż kuzynka od mojego partnera , starała się kilka lat o potomka, leczyli się jakoś jego krwią . Wydali na to kupę kasy i udało jej się 3 razy zajść w ciązę. 2 pierwsze od razu poroniła a 3cią donosiła do 5tego miesiąca i urodziła martwą córeczkę z zespołem downa , bez żołądka i czegoś tam jeszcze. Rozpacz ich była tak ogromna że zgłosili się do ośrodka adopcyjnego. Ze wskazania psychologa dostali pierwszeństwo o adopcję niemowlaka (wiadomo najbardziej pożądane) przeszli przez testy , kursy itd najpierw to trwało rok a potem czekali 2 lata na niemowlaka i nic , zaproponowali im 1,5 roczną dziewczynkę . Z tego oczekiwania i bezsilności wzięli ją. Mała ma teraz 4,5 roku i jest okropna a to dla tego, że wie o tym że jest adoptowana a mamusi i tatusiowi urodzi się prawdziwy dzidziuś ( w momencie gdy zapomnieli o wszystkim zaszła w ciążę i jest w 6tym miesiącu ze zdrowym dzieckiem.) Zachowanie ich adoptowanej córki jest na prawdę straszne , chodzą na różne terapie , ona zaczęła sobie wyrywać włosy z głowy , muszą pilnować ja na każdym kroku, ostatnio uderzyła ją miotłą w brzuch z całej siły tak by dzidziusia zabolało , jest to dla nich naprawdę udręka teraz i nie są w stanie cieszyć się ciążą .
Oczywiście zastanawiają się skąd w niej tyle agresji jacy byli jej biologiczni rodzice itd Koszmar i co tu robić dalej...
Dla tego rozumiem trochę obawy twojego męża bo pewnie widzi tylko te czarne strony adopcji , jak większość facetów woli mieć potomka ze swojej krwi i kości i swoimi genami. Ostatnio właśnie jak dowiedzieliśmy się o całej tej sytuacji z kuzynką rozmawiałam z moim na ten temat i powiedział że nie odważył by się zaadoptować , zwłaszcza jak są inne możliwości .
Ps , 2 moje siostry też mają tylko jeden jajowód ( wynik poronienia ) i oby dwie urodziły dzieci. To aż tak bardzo nie przeszkadza . Fakt jest taki że jak się bardzo chce to się nie ma . Ja intensywnie starałam sie o 1wsze dziecko przez 2 lata a jak odpuściłam sobie bo jechałam do Polski na sylwestra i chciałam się bezkarnie napić alkoholu tak w tym czasie "luzu psychicznego" zaszłam w ciążę .
Życzę podjęcia na spokojnie decyzji a jeszcze bardziej życzę udanej ciąży i porodu...
:)
Avatar użytkownika
malaroksi
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2759
Wiek: 44
Dołączyła: 6 lip 2008, 13:53
Lokalizacja: West Bromwich
Reputacja: 170
SzanowanySzanowany

MężczyznaPostNapisane przez zwierzakfm » 13 cze 2011, 20:51 Re: Adopcja czy in vitro?

sorki, ze jako facet sie wtracam ale mysle, ze bede mial troche do powiedzenia w tym temacie.
ja z zona tez mielismy podobny problem. ja nie chcialem adopcji z tej samej pewnie przyczyny co Twoj maz. zdecydowalismy sie sprobowac z in-vitro. z NHS dostalismy dwie darmowe proby, wiec zawsze cos. Zona ma wyciete oba jajowody (problemy z dziecinstwa), wiec o standardowym zaplodnieniu nie bylo mowy.
za pierwszym razem sie nie udalo. przy drogiej probie musielismy przerwac, bo zona miala hiperstymulacje (czy jakos tak). za drogim podejsciem przy drugiej probie cierpieniami mojej zony udalo sie wychodowac sporo jajeczek...i dzis mamy dwojke wspanialych blizniakow, chlopakow. mojego szczescia opisywac tu nie musze, kazdy rodzic wie jak to jest.
tak wiec wiolaMSO, probujcie z in-vitro, przejdzcie sie do przychodni, porobcie wszystkie badania, moze rowniez zalapiecie sie na probe oplacona przez NHS.
Avatar użytkownika
zwierzakfm
Stały Bywalec
 
 
Posty: 333
Dołączył: 13 paź 2007, 23:44
Lokalizacja: Worcester
Reputacja: 22
Pokojowy

KobietaPostNapisane przez bogini8 » 13 cze 2011, 21:31 Re: Adopcja czy in vitro?

malaroksi napisał(a):Zachowanie ich adoptowanej córki jest na prawdę straszne , chodzą na różne terapie , ona zaczęła sobie wyrywać włosy z głowy , muszą pilnować ja na każdym kroku, ostatnio uderzyła ją miotłą w brzuch z całej siły tak by dzidziusia zabolało , jest to dla nich naprawdę udręka teraz i nie są w stanie cieszyć się ciążą .
Oczywiście zastanawiają się skąd w niej tyle agresji jacy byli jej biologiczni rodzice itd Koszmar i co tu robić dalej...
. niestety nawet biologiczne dzieci reaguja czasami ze zloscia na wiesc o rodzenstwie, nigdy nie wyczujesz jak zareaguje twoje dziecko. sama jestem tego przykladem. .. ;) ..mam sporo mlodsza siostre.. jeszcze jak mama byla w ciazy to jak cie moge..nawet sie cieszylam...ale jak mala sie urodzila to juz przestalo byc tak kolorowo... dopiero po jakims czasie zaakceptowalam siostre i pokochalam na nowo.... chociaz nie powiem zebysmy mialy rewelacyjny kontakt nawet w chwili obecnej ;)
czasami natomiast jest tak ze dziecko juz w ciazy widzi ze cos jest nie tak a po porodzie nagle sie odmienia... nawet zwierzeta potrafia byc zazdrosne o swoja ciezarna pania...a co dopiero male dziecko....ktore zaczyna sie czu zagrozone i nie bardzo do konca zdaje soie sprawe z tego co sie dzieje... to wszystka kwestia psychiki.. nie zawsze musi miec podloze genetyczne..

Dodano: -- 13 cze 2011, o 21:33 --

wiolaMSO napisał(a):Niestety moj poglad wiele rozni sie od pogladu mojego meza.
no niestety panom czasem ciezko zaakceptowac taki stan rzeczy... i obwiniaja tez czesciowo siebie ze nie moga sprostac zadaniu...mysle ze to tez moze byc powodem tego ze usilnie chca miec potomka ze swojej krwi i kosci, bo ciezko jest im zaakceptowac wlasna slabosc, a w taki wlasnie sposob traktuja adopcje.

Dodano: -- 13 cze 2011, o 21:35 --

wiolaMSO, tak czy inaczej mam nadzieje ze wam sie uda podjac decyzje i ze bedziecie kiedys tworzyc wspaniala i szczesliwa rodzinke z tupotem malych nozek w domu :)
"Krytyka jest jak lekarstwo, paskudne, ale trzeba ja przełknąć by zadziałała.."....
Avatar użytkownika
bogini8
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2785
Wiek: 39
Dołączyła: 21 lis 2007, 23:55
Lokalizacja: Solihull
Reputacja: 100
SzanowanySzanowany

KobietaPostNapisane przez wiolaMSO » 14 cze 2011, 19:22 Re: Adopcja czy in vitro?

Dziekuje wszystkim za wlaczenie sie do dyskusji, a orientujecie sie jak w UK wyglada adopcja? Bo in virto juz nam proponowali wiec wiem gdzie isc. A moze wiecie cos na temat inseminacji? czy ta metoda jest skuteczna?

wiolaMSO
Przyczajony
 
 
Posty: 10
Dołączyła: 26 sie 2009, 10:33
Reputacja: 0
Neutralny

KobietaPostNapisane przez Luiza » 14 cze 2011, 21:01 Re: Adopcja czy in vitro?

malaroksi napisał(a):Mała ma teraz 4,5 roku i jest okropna a to dla tego, że wie o tym że jest adoptowana a mamusi i tatusiowi urodzi się prawdziwy dzidziuś ( w momencie gdy zapomnieli o wszystkim zaszła w ciążę i jest w 6tym miesiącu ze zdrowym dzieckiem.) Zachowanie ich adoptowanej córki jest na prawdę straszne , chodzą na różne terapie , ona zaczęła sobie wyrywać włosy z głowy , muszą pilnować ja na każdym kroku, ostatnio uderzyła ją miotłą w brzuch z całej siły tak by dzidziusia zabolało , jest to dla nich naprawdę udręka teraz i nie są w stanie cieszyć się ciążą .
Oczywiście zastanawiają się skąd w niej tyle agresji jacy byli jej biologiczni rodzice itd Koszmar i co tu robić dalej...
Dla tego rozumiem trochę obawy twojego męża bo pewnie widzi tylko te czarne strony adopcji , jak większość facetów woli mieć potomka ze swojej krwi i kości i swoimi genami.

Musze się tu wypowiedzieć bo nóż mi się w kieszeni otwiera jak takie rzeczy czytam.
Takie myślenie, ze to wina przodków jest bardzo zacofane. Dziewczynka w tym wieku sama sobie nie wymyśliła, że rodzice nie będą jej kochać bo jest adoptowana. Wpływ na takie jej myślenie niewątpliwie miał ktoś ''życzliwy'', kto szepnął słówko. A skoro oni powodu doszukują się w przodkach niewinnego dziecka to mi tego biednego dziecka szkoda.
Taka zacofana moda w Polsce panuje, że adoptowane dzieci mogą być obciążone genetycznie. Czyli najlepiej niech zgniją w domu dziecka, bo nie zasługują na normalne życie, bo są sierotami. Sorry ale średniowiecze chyba mamy za sobą.

Agresja w dziecku ma najmniej wspólnego z jego biologicznymi rodzicami.
A kuzyni wasi mogą być pewni, ze za całym problemem kryje się ktoś trzeci. I dobrze by było tą informacje z dziecka jakoś wydobyć.
Być szczerym to wypowiadać się zgodnie z tym, co się myśli. A nie wszystko, co się myśli wypowiadać na głos.
Avatar użytkownika
Luiza
Wtajemniczony
 
 
Posty: 1911
Wiek: 42
Dołączyła: 14 mar 2008, 23:27
Reputacja: 71
Poczciwy

KobietaPostNapisane przez bogini8 » 14 cze 2011, 21:26 Re: Adopcja czy in vitro?

Luiza napisał(a):Musze się tu wypowiedzieć bo nóż mi się w kieszeni otwiera jak takie rzeczy czytam.
Takie myślenie, ze to wina przodków jest bardzo zacofane. Dziewczynka w tym wieku sama sobie nie wymyśliła, że rodzice nie będą jej kochać bo jest adoptowana.
tez mi sie tak wydaje. jak napisalam wyzej czasami dziecko ma taki charakter a nie inny nawet jak jest biologicznym dzieckiem a rodzice sa chodzacymi aniolami dziecko niestety moze miec rozki..poatym wystarczy ze dziecko chodzi do szkoly czy przedszkola...
jak wiadomo inne dzieci sa zawsze mocno ,,zyczliwe,, i zawsze zgnebia te dziecko co jest inne, za piegi, za rude wlosy, za odstajac uszy czy za to ze nie ma jedngo rodzica albo ze jest adoptowane...co znowu jest wina rodzicow, bo rodzice w domach czesto dyskutuja o tym co sie dzieje w innych domach i rozmawiaja o inych dzieciach po czym ich wlasne dzieci niestety majace bardzo dobra pamiec i sluch i wynosza to do szkol przedszkoli i na podworka....;/
i wystarczy ze takie dziecko bedzie wysmiane raz,,a ty nie masz prawdziwych rodzicow,,.. ,,albo twoi rodzice beda miec teraz prawdziwego dzidziusia,,..itp itd...i zasiewa se w dziecku ziarenko strachu i niepokoju... czy mamusia i tatus przestana mnie kochac?no i wtedy budzi sie agresja,jak wiadomo najlepsza obrona jest atak..i taka malutka bezbronna istotka reaguje w ten wlasnie sposob.
a jakby tak patrzec na wszystkie pokolenia i na przodkow to faceci po uderzeniu maczuga ciagneli by nas za wlosy do jaskini w wiadomym celu...;)
"Krytyka jest jak lekarstwo, paskudne, ale trzeba ja przełknąć by zadziałała.."....
Avatar użytkownika
bogini8
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2785
Wiek: 39
Dołączyła: 21 lis 2007, 23:55
Lokalizacja: Solihull
Reputacja: 100
SzanowanySzanowany

KobietaPostNapisane przez malaroksi » 14 cze 2011, 21:43 Re: Adopcja czy in vitro?

Luiza, Dlatego chodzą na terapie by zobaczyć co w niej siedzi skąd to się wzięło i by przekonać ją że jest ich córką i będzie. A co do takiego myślenia to jest Ono nieuniknione , myślę że przy chorobie, przy czymkolwiek co może wiązać się z genetyką zawsze będą nachodzić człowieka myśli , kim byli biologiczni rodzice , czy występowały u nich w rodzinie takie choroby itd . I to nie jest średniowiecze , na tym tez opiera się medycyna , po to robią wywiad rodzinny kto na co w rodzinie chorował , tak więc jeśli dziecku się krzywda dzieje nie sposób nie myśleć o jego przodkach. Tym bardziej że dziecko prawie łyse chodzi , pokaleczone itd zamyka się w sobie po chwili robi się agresywna w stosunku do nich jak i do siebie.
Ja nie jestem przeciwnikiem adopcji wręcz przeciwnie, jeśli nie można mieć własnych dzieci a ma się pokłady miłości dlaczego nie pokochać czyichś kto ich nie chce lub nie może kochać. Napisałam ten przypadek bo właśnie na świeżo się o nim dowiedzieliśmy , nie wiem kto kiedy zawinił ale stało się . Było by na pewno inaczej gdyby nie zaszła w ciążę , gdyby uzgodnili z nią czy chce mieć rodzeństwo np adoptowane. Ciąża ich naprawdę zaskoczyła Ona dowiedziała się że jest w ciąży 3 tyg temu a tu już się 6sty miesiac kończy . Ich córka w ciągu sekund na wieść o tym że mama jest w ciązy zrobiła się potworem , w moim przypadku zawsze jest tak że jak mnie któryś dzieć wnerwia to mówię że po tatusiu taki nie dobry , a jak jest kochany to wiadomo cała mama . Tak więc nie ma co się oburzać , tym bardziej że starają się dojść do tego i dziecku pomóc a nie oddać je z powrotem .
:)
Avatar użytkownika
malaroksi
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2759
Wiek: 44
Dołączyła: 6 lip 2008, 13:53
Lokalizacja: West Bromwich
Reputacja: 170
SzanowanySzanowany

KobietaPostNapisane przez Luiza » 17 cze 2011, 12:57 Re: Adopcja czy in vitro?

bogini8, Włąśnie to samo mam na mysli.


malaroksi,
Oburzyłam się troszkę , bo w Polsce już za dużo razy takie historie słyszałam. Jakoś nigdzie indziej jak dziecko jest niegrzeczne nie szuka się problemów w genach. A przez takie opowieści ludzie zniechęcają się do adopcji. Ryzyko chorób genetycznych jest tak samo wysokie jak się rodzi własne dziecko jak i adoptując.
A adopcja to chyba nie sklep z dziećmi gdzie wybieramy sobie tylko perfekcyjny egzemplarz. A niestety wiele osób tak do tego podchodzi.
Nieznane choroby to jeden z najczęstszych argumentów padających w Polsce jako negatywna strona adopcji.

A skoro córeczka zaczęła być okropna na wieść o ciąży, to nie jest to obciążenie genetyczne, bo gdyby było to byłaby okropna i wcześniej.
Tak jak Bogini wspomniała, mogła coś usłyszeć w przedszkolu, czy przez przypadek usłyszeć rozmowę, która nie była przeznaczona dla jaj uszu. I popada dziecko w nerwicę. Mam nadzieje, że uda im się dojść do źródła problemu i dojść z córeczka do porozumienia.
Mocno trzymam za to kciuki.

Sama bardzo się interesuje adopcja i planuję pewnego dnia adoptować. Mam nadzieję ze mi się wszystko uda.
Być szczerym to wypowiadać się zgodnie z tym, co się myśli. A nie wszystko, co się myśli wypowiadać na głos.
Avatar użytkownika
Luiza
Wtajemniczony
 
 
Posty: 1911
Wiek: 42
Dołączyła: 14 mar 2008, 23:27
Reputacja: 71
Poczciwy

KobietaPostNapisane przez bogini8 » 17 cze 2011, 13:15 Re: Adopcja czy in vitro?

Luiza napisał(a):Sama bardzo się interesuje adopcja i planuję pewnego dnia adoptować. Mam nadzieję ze mi się wszystko uda.
to super :) tyle dzieci czeka na te jedyna ukochana mame.
dlatego jestem pelna podziwu dla slawnych ludzi ktorzy czesto adoptuja po pare dzieci w tym z najbiedniejszych afrykanskich krajow.
kurcze majac tye pieniedzy co oni wcale bym sie nie wachala przygarnac takiej gromadki, nie mowiac o tym ze chcialabym miec i z 3jke swoich dzieci:)
"Krytyka jest jak lekarstwo, paskudne, ale trzeba ja przełknąć by zadziałała.."....
Avatar użytkownika
bogini8
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2785
Wiek: 39
Dołączyła: 21 lis 2007, 23:55
Lokalizacja: Solihull
Reputacja: 100
SzanowanySzanowany

KobietaPostNapisane przez Luiza » 17 cze 2011, 18:15 Re: Adopcja czy in vitro?

bogini8 napisał(a):kurcze majac tye pieniedzy co oni wcale bym sie nie wachala przygarnac takiej gromadki,

Ja też. Tylko ja bym, nie szukała po Afrykach tylko wzięła lokalne dzieciaczki.
A jeśli chodzi o sławnych ludzi to nie oszukujmy się. Oni jedynie dla reklamy kupują sobie dzieci z biednej wioski i to się nazywa adopcja. Potem nawet ich nie oglądają za często.
Być szczerym to wypowiadać się zgodnie z tym, co się myśli. A nie wszystko, co się myśli wypowiadać na głos.
Avatar użytkownika
Luiza
Wtajemniczony
 
 
Posty: 1911
Wiek: 42
Dołączyła: 14 mar 2008, 23:27
Reputacja: 71
Poczciwy

Następna strona

  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Ostatni post
Powrót do ŚWIAT KOBIET