Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Luźniejsze tematy, ogólne dyskusje, rozmowy o wszystkim i o niczym

MężczyznaPostNapisane przez K.J. » 8 sty 2012, 00:37 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

TYŻ :D :D
Avatar użytkownika
K.J.
Stały Bywalec
 
 
Posty: 516
Dołączył: 6 lut 2008, 20:55
Lokalizacja: Birmingham
Reputacja: 5
Neutralny

KobietaPostNapisane przez dorotajab » 8 sty 2012, 12:35 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

testowy napisał(a):a ja słyszłem, że geje mogą trafić,
ale od tyłu


chyba ze council taxu nie placa :D
Avatar użytkownika
dorotajab
Zaangażowany
 
 
Posty: 1108
Dołączyła: 11 paź 2006, 15:09
Lokalizacja: Great Barr
Reputacja: 151
SzanowanySzanowany

MężczyznaPostNapisane przez Albiorix » 8 sty 2012, 13:18 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

K.J. napisał(a):Albiorix, życie pozagrobowe w moim przekonaniu nie jest produktem żadnej religii, wręcz przeciwnie, to religie zostały stworzone w oparciu o jego istnienie.

Jak coś może zostać stworzone w oparciu o istnienie czegoś, czego nie da się zaobserwować? Ludzie zbyt często nie wstają z grobów żeby opowiadać jak jest po drugiej stronie. Jeśli wierzysz że wiedza o życiu pozagrobowym mogła spowodować powstanie religii to musisz wierzyć że od czasu do czasu ktoś zmartwychwstaje i może o tym opowiadać, a potem taki ktoś zakłada religię.

Znasz kogoś takiego? Słyszałeś o kimś takim? Widziałeś wywiad?
Bo pewnie znaszprzypadki z religii. Jezus zstąpił do zaświatów na 3 dni, wskrzesił Łazarza. Od czasu do czasu zmartwychwstają również bogowie i herosi innych mitologii. Według Twoich założeń większość tych historii musi być prawdziwa i właśnie te wycieczki musiały doprowadzić do ukształtowania się wiary w bogów.

Tak?

Być dobrym człowiekiem, to chyba rozumie się samo przez się - kochać Boga lub ludzi. I religia nie ma tu nic do rzeczy. Mogę nie praktykować jeżeli w moim przekonaniu nie ma to sensu ale jeżeli żyję w zgodzie z innymi i poświęcam się dla innych, to czy jestem zły?


Niewykluczone. Weźmy na przykład wychowanie i opiekę nad dziećmi.
Rodzic A żyje poświęca się dla dzieci, wypruwa sobie żyły żeby je wykarmić i ubrać a do tego wychować. Jest też surowym rodzicem, czasem wpada w gniew, czasem dzieci mocno tłucze, wrzeszczy, zamyka w komórce. Uważa że to dla ich dobra. Żyje z nimi w zgodzie ponieważ są one mocno wytresowane i ślepo posłuszne. Czy jest zły? Według części ludzi tak - funduje dzieciom psychiczną traumę z której nigdy nie wyjdą, niewykluczone że wychowuje frustratów i psychopatów. Inni jednak uznają że tak się powinno właśnie wychowywać i dzieciom nic nie będzie.

Rodzic B poświęca się dla dzieci, wydaje na nie prawie całą pensję i poświęca cały wolny czas. Jest na każde ich skinienie, zapewnia im wszystko czego zechcą, do niczego ich nie zmusza i nic im nie każe. Oczywiście żyje z nimi w zgodzie i harmonii. Czy jest zły? Według części ludzi tak - tworzy nowe pokolenie nieprzystosowanych do życia nieudaczników niezdolnych do samodzielności, rozwydrzonych potworów bez zasad i ograniczeń. Być może pakuje je w uzależnienia, bezrobocie alboco.

Mnich zakonu kontemplacyjnego. Spędza życie na modlitwie i medytacji. Żyje w zgodzie z ludźmi ale nie poświęca się dla nich, właściwie to nic dla nich w ogóle nie robi bo jest zajęty modlitwą i medytacją. Półdobry.

Dziecko do lat trzech. Życia w zgodzie jeszcze się nie nauczyło (czasem kłuci się o zabawki), poświęcać się dla kogokolwiek ani mu się śni. Pewnie jest złym człowiekiem.

Psychopatyczny morderca. Na codzień - miły, normalny człowiek, uśmiecha się do wszystkich, jest dobrym sąsiadem. Głosy w jego głowie podpowiadają mu, że musi gwałcić, torturować i zabijać w piwnicy młode dziewczyny bo dzięki temu ratuje ich dusze przed demonami. Wie że mogą go złapać, nie chce tego robić ale poświęca się dla innych. Najpewniej jest dobrym człowiekiem.

Oficer w armii Pol Pota. Regularnie łapie i rozstrzeliwuje zdrajców narodu i opozycjonistów partii komunistycznej. Ze swoimi towarzyszami żyje zgodnie i przyjaźnie. Zabijanie nie sprawia mu przyjemności, ba - nie lubi zapachu krwi, ale poświęca się dla innych by budować świetlaną komunistyczną przyszłość. Pewnie jest dobrym człowiekiem.

Lekarz kardiolog. Nie poświęca się dla nikogo, po prostu robi to za co mu płacą. Trochę kłutliwy. Regularnie ratuje ludzkie życie. Zły człowiek.

Przedsiębiorca. Uczciwy, solidny, daje ludziom pracę za przyzwoite pieniądze na przyzwoitych warunkach. Nie poświęca się dla nikogo - właściwie to nieźle na tym zarabia. Wydaje kasę na cele dobroczynne ale na tym też korzysta - to poprawia wizerunek jego firmy i buduje markę. Żyje w ciągłym konflikcie z mniej uczciwymi i solidnymi kontrahentami. Zły człowiek.

Przywódca sekty. Żyje w zgodzie z kilkudziesięcioma osobami którym wyprał mózgi a do tego czyni szczęśliwymi kilkanaście młodych kobiet z którymi sypia. Pozbawia ludzi majątków i każe żyć w zamkniętej społeczności na swojej posiadłości. Swoim owieczkom poświęca cały swój czas. Dobry człowiek zapewne.

Wbrew Twojej super prostej teorii, bycie dobrym człowiekiem to rzecz skomplikowana i wieloznaczna.

...

Nie wiem co masz przeciwko zapierniczaniu fizycznie - toż to ćwiczenia i praca w jednym. Też bym tak chciał, miałbym mniejszego brzucha.
Gdyby był lek przedłużający życie o 500 lat to siłą rzeczy musiałby on czynić cię zdrowszym - ludzie umierają od chorób a nie od wieku samego w sobie.[/quote]
Avatar użytkownika
Albiorix
Stały Bywalec
 
 
Posty: 336
Dołączył: 6 gru 2011, 12:43
Lokalizacja: Bordesley Village
Reputacja: 68
Poczciwy

MężczyznaPostNapisane przez K.J. » 12 sty 2012, 20:59 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Oczywiście, że może być jak w opisanych przez ciebie przypadkach ale wydaje mi się, że nie do końca mnie rozumiesz, jeżeli w ogóle. Liczą się tak naprawdę tylko i wyłącznie intencje, uczucia. Najprostszy przykład: jeżeli ktoś chadza do kościoła na pokaz, lub z przyzwyczajenia, to nie ma to żadnego sensu. Nie wiem czy jest dobry czy zły, to zależy od tego co mu się roi w tej jego małej główce. Uczucia i intencje, a nie powierzchowność. Ale rozumiem, że próbowałeś trochę skomplikować temat. Rzeczywiście, tak naprawdę nigdy się nie dowiemy, czy ktoś robi to co robi bo musi czy też wykonuje swoją pracę z pasją i zaangażowaniem. Nie rozpoznamy psychopaty w tłumie. Matki katującej dziecko na ulicy czy też fałszywego filantropa. Sadzę jednak, że nigdy się nie zrozumiemy. Ja wierzę w życie pozagrobowe, nie wiem jak ty. Dla mnie świat nie jest czarno - biały, więc nie rozumiem podanych przez ciebie przykładów w związku z moim wcześniejszym postem. Jeżeli napisałem : kochać Boga i ludzi, to rozumie się to samo przez się chyba. Nie każdy jest świętym, większość ludzi nie jest ani dobra ani zła lub odwrotnie - są dobrzy i źli jednocześnie, taka jest natura ludzka. I to zależy od człowieka, w którą stronę szala się przechyli. Oczywiście w grę wchodzą tutaj także okoliczności. Ale znów liczą się intencje. One stanowią kluczową rolę. Jeżeli matka bije dziecko, by wyładować swoją agresję to jest to haniebne. Inaczej ma się sytuacja, kiedy robi to, ponieważ sama tak został wychowana. I nie uważa tego za coś złego z natury, tylko za pewnego rodzaju formę dyscypliny. To intencje decydują w głównej mierze o tym, czy ktoś jest dobrym człowiekiem. Zamiary, uczucia, myśli, czyli wszystko to czego nie dostrzeżemy tak naprawdę, bo nie jesteśmy telepatami. Moim zdaniem najważniejszym jest zawsze to, jak ktoś wypada w oczach Boga nie naszych. Ale zgadzam się, że nic nie jest nigdy do końca czarno - białe.
Zaś co do tego życia pozagrobowym. Tutaj na pewno się nie zrozumiemy. Mamy inne poglądy, spojrzenie na świat, inną wizję nieba. Tak ludzie nie zmartwychwstają. Zgadza się. Nie zmartwychwstają i nie opowiadają o zaświatach. Po prostu tobie może wydać się to niedorzeczne ale ja wierzę w reinkarnację. W życie po życiu, w to, że istnieliśmy na długo przed powstaniem gatunku ludzkiego, przed uformowaniem się Ziemi w ogóle. Wierzę, że istnieliśmy najpierw jako istoty duchowe, dopiero zaś potem narodziliśmy się jako ludzie. I ta podświadoma tęsknota za powrotem do "domu", była kluczowym czynnikiem w kształtowaniu się wierzeń. To tak w skrócie.
Może to brzmi jak wynurzenia wariata, jednak dla mnie jest to coś zupełnie naturalnego. Wszystko ma dla mnie logiczne wyjaśnienie. to znaczy nie wszystko, na razie tematy, które poruszamy. Mam wrażenie, że nie wierzysz w Boga z tego co piszesz. Ja wierzę, że On istnieje, musi istnieć Ktoś po prostu. Nic samo z siebie się nie zrobi i nie zrobiło.

Z tym lekiem na długowieczność to pewnie masz i rację. Ale, nawet jeżeli cieszyłbym się doskonałym zdrowiem, nie skorzystałbym. 75 lat mi w zupełności wystarczy. Czasami to więcej niż niejedno ludzkie życie. A czasami i o kilka lat za dużo.
A od zrzucania brzucha jest siłownia. W robocie jedyne co możesz spalić to nerwy. Choć i to nie zawsze.
Ostatnio edytowano 12 sty 2012, 21:42 przez K.J., łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
K.J.
Stały Bywalec
 
 
Posty: 516
Dołączył: 6 lut 2008, 20:55
Lokalizacja: Birmingham
Reputacja: 5
Neutralny

MężczyznaPostNapisane przez plazermen » 12 sty 2012, 21:23 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

K.J. napisał(a):Nic samo z siebie się nie zrobi i nie zrobiło.


To nie wiem o co te spory? Zdawałoby się, że skoro nic samo z siebie się nie zrobiło to i boga tyż nima? Czy co na to Twoja "logika" ?
Avatar użytkownika
plazermen
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2068
Dołączył: 10 cze 2006, 20:52
Lokalizacja: że znowu
Reputacja: 92
Poczciwy

MężczyznaPostNapisane przez K.J. » 12 sty 2012, 21:27 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Akurat Boga to się nie tyczy niestety. To jedyny wyjątek od reguły.
Avatar użytkownika
K.J.
Stały Bywalec
 
 
Posty: 516
Dołączył: 6 lut 2008, 20:55
Lokalizacja: Birmingham
Reputacja: 5
Neutralny

MężczyznaPostNapisane przez plazermen » 12 sty 2012, 21:42 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Ale skoro bóg powstał jako wyjątek od jakiejś reguły, to reguła musiała istnieć przed nim? Bo przecież gdyby jej nie było to mogłoby powstać nieskończenie wielu bogów.
Avatar użytkownika
plazermen
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2068
Dołączył: 10 cze 2006, 20:52
Lokalizacja: że znowu
Reputacja: 92
Poczciwy

MężczyznaPostNapisane przez K.J. » 12 sty 2012, 21:47 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Tu nie ma żadnej reguły, to jedynie moja własna gra słów. Bóg istniał od zawsze.
Zawsze, to bardzo długi okres czasu. Czas to pojęcie względne. A z pojęciami się nie dyskutuje, jedni je mają, drudzy nie. To coś jak rozum. Niby każdy ma ale nie każdy korzysta. :roll:
Avatar użytkownika
K.J.
Stały Bywalec
 
 
Posty: 516
Dołączył: 6 lut 2008, 20:55
Lokalizacja: Birmingham
Reputacja: 5
Neutralny

MężczyznaPostNapisane przez plazermen » 12 sty 2012, 21:52 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Z pojęciem czasu przecież nie dyskutuję, tylko z tym co za pomocą owego pojęcia prezentujesz. A prezentujesz wyjątek od reguły, która nie istniała w momencie zaistnienia wyjątku. Co jak dobrze zauważyłeś z używaniem rozumu ma niewiele wspólnego.
Avatar użytkownika
plazermen
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2068
Dołączył: 10 cze 2006, 20:52
Lokalizacja: że znowu
Reputacja: 92
Poczciwy

MężczyznaPostNapisane przez K.J. » 12 sty 2012, 22:02 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Ja niczego nie prezentuję. Nie tworzę i nie obalam. Nie występuję w TV, i dobrze mi z tym. Nie wiem o czym mówisz. O jakich wyjątkach i o jakich regułach. Jest Bóg i to wszystko. Nie ma reguł, nie ma wyjątków, nie ma prezenterów. Nie ma niczego. Jest tylko Krzysiek. Kononowicz zresztą. I Bóg. :lol:
Avatar użytkownika
K.J.
Stały Bywalec
 
 
Posty: 516
Dołączył: 6 lut 2008, 20:55
Lokalizacja: Birmingham
Reputacja: 5
Neutralny

KobietaPostNapisane przez malaroksi » 13 sty 2012, 11:13 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Ech ale dyskusja heheh, ja jestem ciekawa jakie zioła oni palili w czasach Chrystusa :) i dlaczego Jezus dopiero w wieku 30lat zaczął nauczać ? A orientuje się ktoś jak to wyglądało z tym rajem? Bo niby było tak że Bóg stworzył Adama i Ewę zamknął ich w raju na ziemi i sobie jedli cały dzień jabłka, potem podstępem mówiący wąż skusił Ewelinę do zjedzenia jabłka z zakazanego drzewa i tak Bóg wywalił ich z raju a węża też wywalił z nieba i pozostawił z nami na ziemi. No i teraz tak gdzie jest ten raj , A i E opuścili bramy raju i zamieszkali dalszą część ziemi ma ktoś jakąś lokalizację gdzie jest ten raj ? bym sobie przez Google Earth pooglądała :)

A tak sobie myślę ile gniewu w tym Bogu było od samego początku ...Niby stworzył Aniołów jako doskonałość dał wolną wolę ale z góry nakazał nie rób tego i tego żyj tak i tak coś tu nie halo z tym wszystkim, a w momencie kiedy jego Aniołowie czy pierwsi ludzie skrzywili się od jego normy to niż ich naprostować pstryknąć palcem wykasować im pamięć i jeszcze raz od nowa to wielki Gniew wywalanie , zrzucanie , do tego jakieś biblie które przestawiają Armagedon czyli koniec więc wszystko było już od tysięcy lat zaplanowane i nasza wolna wola na nic się nie zda , bo skoro wiedział że będą Antychryści , że ludzie się podzielą na takich i takich to widocznie tak miało być i wcale źle w życiu nie robimy tylko robimy tak jak miało być bo przecież jakby się nagle wszyscy nawrócili to kto by walczył podczas Armagedonu? I wtedy nie spełniły by się proroctwa i wola Boża :)
Już wiem czemu o Bogu i Polityce się nie dyskutuje :p
Avatar użytkownika
malaroksi
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2757
Dołączyła: 6 lip 2008, 13:53
Lokalizacja: West Bromwich
Reputacja: 170
SzanowanySzanowany

MężczyznaPostNapisane przez plazermen » 13 sty 2012, 11:23 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Nono a jaki pamiętliwy: pra pra pra przodkowie coś przeskrobali (właściwie nic specjalnego - poszukiwali tylko prawdy z drzewa wiedzy zamiast słuchać tego co im się każe bezmyślnie) a ten się na ich pra prawnukach wyżywa bezlitośnie, ale im samym każe miłosierdziem raczyć i przebaczać po tysiąckroć krzywdy. No ale w końcu bóg to wyjątek (jak to K.J. zauważył) i jemu można według zasady: "rób tak jak mówię a nie tak jak ja robię" :]
Avatar użytkownika
plazermen
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2068
Dołączył: 10 cze 2006, 20:52
Lokalizacja: że znowu
Reputacja: 92
Poczciwy

MężczyznaPostNapisane przez Albiorix » 13 sty 2012, 11:58 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

@KJ: To co piszesz to nie są rojenia wariackie, to jest po ptostu mało przemyślana mieszanka chrześcijaństwa i buddyzmu :) Dość powszechny system wierzeń.

Jest spory problem z założeniem że moralność to kwestia intencji i uczuć: to koszmarnie zły system etyczny. Dobrymi chęciami piekło wybrukowane. Mnóstwo ludzi robi mnóstwo złych rzeczy mając dobre intencje. Choćby - miliony ludzi zginęły z powodu szlachetnego pragnienia by wyzwolić klasę robotniczą od wyzysku. Większość chorych psychicznie morderców zabija z poczuciem że w jakiś sposób czynią dobro. Inni chcą tylko uspokoić głosy w swojej głowie - przecież pragnienie ukojenia nie jest takie złe. Ludzie uczestniczący w wojnach religijnych, paleniu czarownic, zwykłych wojnach albo rzeziach etnicznych - robią to dla samego dobra. Oczyszczają świat ze złych ludzi, chronią przyszłe pokolenia przed krzywdą. Kiedy Niemcy mordowali Żydów w czasie II Wojny to nie robili tego z krwiożerczości tylko dlatego, że wierzyli że ten naród podstępnie wyniszcza cywilizację zachodnią. Znaczna część złodziei kradnie z poczuciem, że tak naprawdę tylko wyrównują niesprawiedliwość społeczną. Idealiści naprawiający świat bywają dużo bardziej szkodliwi i niebezpieczni niż cyniczne, egoistyczne sukinsyny. Choroby psychiczne, życiowa trauma, błędne rozumowanie, ideologia, religia, alkohol, narkotyki, głupota, krótkowzroczność - lista możliwych przyczyn czynienia zła przy dobrych intencjach jest długa.

Odchodząc trochę od historii i przechodząc do bardziej życiowych przykładów, dużo ludzi ma dobre intencje w bardziej tradycyjnym sensie ale słabą wolę, samokontrolę, słomiany zapał. Mnóstwo facetów jest na przykład bardzo bardzo zakochanych i aż buczą z entuzjazmu żeby poświęcić życie dla wybranki swego serca ale to nie oznacza że są w stanie na dłuższą metę tworzyć zdrowy związek, być dla niej choćby przyzwoici, zapwnić jej dobrobyt czy dochować wierności. Chcą dobrze, ale nie wychodzi, pokusy są zbyt silne, codzienność zbyt szara, hormony przestają buzować, zakochanie przechodzi. Jeszcze gorzej z rodzicami. Miażdżąca większość rodziców kocha swoje dzieci wręcz fanatycznie, dałaby się za nie pokroić, poświęca bez namysłu całe lata życia i większość swojego majątku. Bardzo wielu rodziców częściowo lub całkowicie zaniedbują siebie, swoje życie towarzystkie i relacje z partnerem żeby więcej poświęcić dzieciom. To bynajmniej nie przeszkadza ludziom być toksycznymi rodzicami, słabymi wychowawcami i swoim dzieciom w ten czy inny sposób szkodzić. Zdarzają się za to rodzice dla których dzieci nie są aż tak ważne, którzy dbają też o siebie, a rodzicami są lepszymi. To samo pracownicy. Lepiej mieć pracownika kompetentnego i solidnego który po prostu pracuje dla pieniędzy, bez żadnych tam głębszych motywów, niż fanatycznie oddanego debila który poświęca się dla firmy ale wszystko robi źle.

Jest całkiem sporo sytuacji społecznych w których rozsądny egoizm daje lepsze wyniki niż altruizm a szacunek dla bliźniego jest wystarczający i lepszy niż różnie rozumiana miłość do niego.
Jest też zupełnie normalne że człowiek może być zrażony wobec Boga i pozostać całkiem przyzwoitym.
Gdybym miał wymieniać najlepsze cnoty do jakiegoś zarysu etyki to wybieram uczciwość i myślenie długofalowe.

Jeśli według Ciebie ludzie z dobrymi chęciami idą do raju, to ja bym w tym systemie zrobił wszystko żeby zostać w piekle.

W sprawie Boga - tak, jestem niewierzący. Szanuję religie, uważam je za ważny składnik cywilizacji i ważną część życia wierzących, staram się w miarę orientować w tym w co wierzą różni ludzie i dlaczego i wierzę że może to im przynosić korzyści duchowe i moralne. Ale sam uważam Boga za byt bardzo mało prawdopodobny.
Avatar użytkownika
Albiorix
Stały Bywalec
 
 
Posty: 336
Dołączył: 6 gru 2011, 12:43
Lokalizacja: Bordesley Village
Reputacja: 68
Poczciwy

MężczyznaPostNapisane przez K.J. » 13 sty 2012, 14:13 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Albiorix, w sumie to muszę przyznać, że zgadzam się z tym co piszesz. Nie zawsze jest tak jak by się chciało by było. Życie jednym słowem to popaprana sprawa, cholernie to wszystko jest czasami skomplikowane i nie ma jednej, prostej uniwersalnej recepty na bycie dobrym człowiekiem i na zbawienie. A szkoda, chociaż w gruncie rzeczy może to i dobrze. Jakaś odskocznia od codziennej rutyny i nudy. Każdy jest inny. Ile ludzi tyle dobrych i złych uczynków. Normalnie cała kaskada barw. :wink:

Malaroksi - wierzysz w wolną wolę? Ja sądzę, że nic nie jest tak naprawdę z góry zaplanowane, a nawet, jeżeli jakaś potężna Istota ma wizję tego co wydarzy się za lat x, to i tak nie wpływa swoją wiedzą na nasze postępowanie. Choć głowy bym sobie za to uciąć nie dał. :)

Plazermen, ja nic nikomu nie każę, gdzieżbym śmiał - ja :?: :!: . Wiesz, zdradzę ci mój sekret: jestem w gruncie rzeczy złym człowiekiem, w sumie to okropnym. Egoista w każdym calu :) . Pewnie czeka mnie kocioł wrzącej smoły na samym dnie piekła. Ja po prostu mówię co myślę, jak według mnie to wszystko jest poskładane do kupy. I tyle. A wy sobie róbta co chceta. Mi tam rybka. To, że w coś wierzę nie znaczy jeszcze, że żyję według tychże reguł. Nigdzie tego nie napisałem. Może tak to wygląda? Nie wiem.
Avatar użytkownika
K.J.
Stały Bywalec
 
 
Posty: 516
Dołączył: 6 lut 2008, 20:55
Lokalizacja: Birmingham
Reputacja: 5
Neutralny

MężczyznaPostNapisane przez testowy » 13 sty 2012, 14:54 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

zdumiewa mnie pewność siebie Waszych wypowiedzi,
nie dziwi mnie to, że wydaje nam się, że istnieje coś ponad,
ponad to, co za pomocą obarczonych semantycznym skrzywieniem zmysłów jesteśmy w stanie ogarnąć,
ale te proste gotowe wyjaśnienia absolutu...
trywialne i infantylne... ludzie po co to robicie?
po co Wam gotowe recepty i odpowiedzi na wszystkie pytania?
po co zamieniać słowo wiem na wierzę, po co to Wam?
po co się zamykać i ograniczać?

Jemu się zdaje, że coś wie, choć nic nie wie, a ja, ja nic nie wiem,
tak mi się nawet i nie zdaje,

mówi Wam coś ta sentencja?
może bardziej ją znacie w uproszczonej wersji,
wiem, że nic nie wiem,

nomen omen autor został skazany na śmierć i zgładzony za:
niewyznawanie bogów, których uznaje państwo, wyznawanie bogów, których nie wyznaje państwo i psucie młodzieży,
można powiedzieć, że Sokrates, bo o nim mowa,
był ówczesnym satanistą,
więc może wart jest potępienia i ogni piekielnych zafundowanych przez ówczesnych bogów?
Avatar użytkownika
testowy
Zaangażowany
 
 
Posty: 1028
Dołączył: 28 wrz 2008, 16:21
Lokalizacja: i owszem, głównie w soboty
Reputacja: 78
Poczciwy

Poprzednia stronaNastępna strona

  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Ostatni post
Powrót do HYDE PARK