Sprawa nie jest łatwa do wygrania a to dlatego, że jest Bardzo trudno udowodnić lekarzowi ze czegoś zaniechał (bo jak udowodnisz brak woli) albo tym bardziej błąd w sztuce.Medycyna to nie matematyka gdzie 3x5=15 i nie ma innego rozwiązania.Pragmatyka zawodu opiera sie na subiektywnej ocenie symptomów i diagnozy opierają się na konfrontacji wniosków z obserwacji i wywiadu z pacjentem z doświadczeniem i wiedzą medyczną.A to ostatnie trudno jest zweryfikować czy ocenić.To, że każdy z kierowców ma prawo jazdy nie oznacza że każdy w sytuacjach codziennych potrafi np. właściwie ocenić odległość czy prędkość innego kierowcy.Tytuł i prawo wykonywania zawodu jest właśnie tylko takim prawem jazdy a jak jeżdżą kierowcy po drogach to sprawa zupełnie indywidualna.
Nie udowodnisz lekarzowi, ze coś źle zdiagnozował bo każdy lekarz ma wolną ocenę symptomów i objawów i każdy ma prawo podejmować decyzję co do diagnozy bez jakichkolwiek kanonów co należy a co nie.Do dosyć subiektywna sprawa a w takim przypadku zaprzęgnięcie jakichkolwiek procedur jest niemożliwe.Człowiek to nie robot czy maszyna.U każdego schorzenia czy choroby przebiegają inaczej.A niektóre nawet bezobjawowo i przy okazji się czasami o czymś dowiadujemy.
Jakiekolwiek zarzuty w stylu: "miałem krew w moczu i senność no to wiadomo, że od razu powinno robić się morfologię, no nie?" jest niezupełnie ścisłe, bo od decyzji co dalej robić i jakie badanie zlecić zależy od dziesiątków innych okoliczności.Bo może się i okazać, że krew w moczu i objawy senności są skutkiem np. nadciśnienia, czego morfologia już nie wykaże.
Wiele zależy od doświadczenia lekarza.Doświadczenie jest miara jego kunsztu.Ale nie można kogoś (lekarza) karcić (a nawet karać) za jego brak, bo inaczej żaden świeżo upieczony absolwent medycyny nie mógłby pracować w zawodzie.Zatem chcesz skarżyć lekarza za jego błędy w pragmatyce, bo miał niewystarczające doświadczenie? Tak jak w każdym zawodzie , zdarzają sie i porażki (a ty nigdy w pracy nie popełniłeś błędu?) Można by rzec: "ale przeciez stawką jest ludzkie życie?" Gdyby lekarz był świadom odpowiedzialności za błąd, to nikt nie zostałby lekarzem.Bo ryzyko jest zbyt duże.A co powiesz, że ten lekarz, który Cię żle leczył czy zdiagnozował ma z pewnością setki trafnych diagnoz i owocnych procesów leczenia u innych pacjentów??? Jedynie co można lekarzom zarzucić to zignorowanie pewnych oczywistych objawów ale i to jest z punktu prawnego wątpliwe do udowodnienia (bo jak udowodnisz, że o czymś mu sygnalizowałeś? Powiesz, że mówiłeś, a on powie, że nie.Z każdej wizyty lekarz składa raport.Jeżeli tam nie będzie wzmianki o tym co zgłaszasz, to jak myślisz, komu dadzą wiarę?)
To dlatego właśnie 3 kancelarie prawne nie chciały sie tego podjąć.To jest wątpliwe do wygrania.
Wiem co piszę, bowiem mama jest lekarzem a ojciec był sędzia w sądzie wojewódzkim (niestety już nie żyje) i podobne dysputy czasami były przedmiotem dyskusji rodziców.
Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia.