Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Luźniejsze tematy, ogólne dyskusje, rozmowy o wszystkim i o niczym

MężczyznaPostNapisane przez K.J. » 13 sty 2012, 20:26 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Podoba mi się Testowy to co napisałeś, ale jeżeli chodzi o mnie to ja po prostu Wiem, że tam po śmierci coś jest. Wiem to, zawsze to wiedziałem, czułem. Jestem o tym przekonany. To coś więcej niż wiara, przeczucie. Bardziej porównałbym to do odległego wspomnienia. Nie wszystkiego da się dotknąć, nie wszystko da się zbadać za pomocą zmysłów. Rozumienie świata często wymyka się nam spod kontroli, nie rozumiemy wielu zjawisk, ogromu rzeczy. Na jedne z nich potrzeba będzie lat, by je wyjaśnić; innych, nauka nie zdoła wytłumaczyć w ogóle. Bo czymże jest nauka? Wszystko jest względne. Pojęcie czasu i przestrzeni, wiek wszechświata oraz jego początek. To co wiemy może się w gruncie rzeczy okazać w przyszłości tym, o czym wspominasz powyżej. Może za kilkaset lat człowiek powie: myliłem się, nie wiem nic. Rodzimy się i umieramy, co się stanie z nauką, kiedy nie będzie nikogo, kto by ją dalej szerzył?
Avatar użytkownika
K.J.
Stały Bywalec
 
 
Posty: 516
Dołączył: 6 lut 2008, 20:55
Lokalizacja: Birmingham
Reputacja: 5
Neutralny

KobietaPostNapisane przez syjonka » 15 sty 2012, 19:23 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

"Mądrzejszy jest ten, kto tylko wierzy, niż ten, który chce pogodzić wiarę z nauką"
Aleksander Świętochowski

Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, ze jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak.
- A Ty – jesteś dobry czy zły?
- Według Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości
- Ach tak, Biblia!- a po chwili zastanowienia dodaje – Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy ze znasz chorą i cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Wiec jesteś dobry…!
- Myślę, ze nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taka możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej:
- Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?
Student nadal milczy, wiec profesor dodaje
- Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda? – aby dać studentowi chwile zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak… jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada – Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu – czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze …
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Wiec kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, wiec zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świecie?
Student drżącym głosem odpowiada – Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, wiec profesor ponawia pytanie – Kto je stworzył?
Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi – wykładowca zwraca się do kolejnej osoby – Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierze.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze.
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy tez Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje… Co Ty na to synu?
- Nic – pada w odpowiedzi – mam tylko swoja wiarę.
- Tak, wiarę… – powtarza profesor – i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem.
Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwile, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze – czy istnieje cos takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta. Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub tez brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła – nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energie lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energia. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?
- Tak – profesor odpowiada bez wahania – czymże jest noc jeśli nie ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ja jeszcze ciemniejsza, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie – wyjaśnia student – twierdzi pan, ze jest życie i jest śmierć, ze jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, ze śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć – czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głowa wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych i nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoja poprzednia argumentacja,
nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda?
Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieja niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład – student rozgląda się po sali.
- Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, ze pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sala zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, ze musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, ze wiara istnieje, a co więcej – stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje cos takiego jak zło?
Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi – Oczywiście że istnieje. Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo tez raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w momencie, kiedy Szatan czy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła. Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.
Avatar użytkownika
syjonka
Rozeznany
 
 
Posty: 149
Dołączyła: 25 kwi 2010, 00:16
Lokalizacja: Edgbaston/Bearwood
Reputacja: 0
Neutralny

MężczyznaPostNapisane przez Albiorix » 15 sty 2012, 19:54 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Chyba ten profesor był od jakiegoś materiałoznawstwa i dawno nie tykał elementarnej filozofii, szczególniej - teorii poznania - bo dał się rozłożyć bardzo słabymi argumentami.

Nie, badania naukowe ograniczają się do bezpośredniej obserwacji zmysłowej. Gdyby się ograniczały, nauka musiałaby nie tylko fizykę i chemię ale matematykę i logikę wyrzucić do kosza - przecież nikt nie polizał zbioru pustego albo liczby pi.

Zimno czy ciemność są pojęciami potocznymi a nie fizycznymi.

Słowo "istnieje" ma różne znaczenia w nauce, bazowo:
1. jest przynajmniej jeden taki fizyczny obiekt lub zjawisko
2. jest wewnętrznie niesprzeczny
3. jest użytecznym pojęciem w modelu

Jeśli chodzi o wiarę w informacje pochodzące z drugiej ręki - oczywiście, że wierzymy bez bezpośrednich dowodów w takie rzeczy jak istnienie czyjegoś mózgu albo Australii, w różnych bogów albo czary. Różnica między religią, magią a nauką polega na tym, że różnie oceniamy dowody pośrednie i poszlaki potwierdzające różne tezy.
Avatar użytkownika
Albiorix
Stały Bywalec
 
 
Posty: 336
Dołączył: 6 gru 2011, 12:43
Lokalizacja: Bordesley Village
Reputacja: 68
Poczciwy

KobietaPostNapisane przez syjonka » 15 sty 2012, 20:17 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

filozofia to też nauka:)

wracając do tematu: bycie "niewierzącym" to jest wygoda, prawa moralne i poglądy ustalasz sobie sam, jak cię ktoś zapyta "dlaczego to czy tamto" to odpowiesz, bo ja tak wierzę i pogadane. Ktoś powiedział, że niewiara w Boga jest wiarą w jego nieistnienie:)

wiara wymaga wyrzeczeń, podporządkowaniu się pewnym prawom i znalezieniu wspólnego języka z Bogiem. w przypadku chrześcijaństwa opiera się ono na Biblii (niepodważalnemu i świętemu słowu) jako na fundamencie, tylko, że z biegiem czasu ludzie stworzyli sobie dodatkowe prawa (podkreślam słowo ludzie) niekoniecznie oparte o biblię i tak powstały różne denominacje zapominając, że to Biblia jest tu wyznacznikiem ich praw skoro uważają się za chrześcijan.

Dodano: -- 15 sty 2012, o 20:25 --

nie potępiam ani nie osądza wiarę katolicką, ale mam do niej dużo zastrzeżeń jeśli chodzi o "prawa" na których się opierają. większość z nich muska zaledwie Biblię a reszta pochodzi od człowieka, od jego poglądów, nowych "tradycji" itp.

Dodano: -- 15 sty 2012, o 20:41 --

oczywiście żaden odłam chrześcijaństwa nie jest doskonały, gdyż żaden człowiek nie jest doskonały, ale to kościół katolicki ma ogromne wpływy na nasze życie i dlatego rzucają się w oczy te wszystkie "prawa"
Avatar użytkownika
syjonka
Rozeznany
 
 
Posty: 149
Dołączyła: 25 kwi 2010, 00:16
Lokalizacja: Edgbaston/Bearwood
Reputacja: 0
Neutralny

MężczyznaPostNapisane przez Albiorix » 15 sty 2012, 20:50 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Można powiedzieć to samo w druga stronę - wiara to kwestia wygody, nie trzeba tyle myśleć, masz gotowe odpowiedzi na kwestie etyczne.

Niemniej...

Nie czytam ludziom myśli ale ogólnie podejżewam że masz rację. Ludzie przyjmują lub odrzucają wiarę z powodów bardzo dalekich od metafizyki, zwykle czysto życiowych. Praktycznie każdy ateista który kiedyś był wierzący może rzucić od ręki kilka argumentów za tym jak bardzo nieracjonalna i bezsensowna jest wiara w Boga, ale jeśli spojrzymy na to w jakim okresie życia porzucił praktyki religijne, to zwykle okazuje się że nie przekonały go żadne racjonalne argumenty tylko katolickie zakazy związane z seksem przed ślubem i niechęć chodzenia do spowiedzi. Oczywiście nie zawsze. W odwrotną stronę, nowo nawróceni chrześcijanie mogą długo opowiadać o poznaniu Boga i lepszym życiu ale jakbyśmy zerknęli w ich życiorysy to okazuje się że raczej bali się śmierci w czasie ciężkiej choroby albo coś podobnego.

No ale pozwólmy ludziom być dumnymi ze swoich wierzeń :)

Co do:

Ktoś powiedział, że niewiara w Boga jest wiarą w jego nieistnienie:)


Może być różnie, w zależności od ilości bogów :)

(0 bogów)
Ateizm jest przekonaniem (czyli wiarą), że żadni bogowie nie jestnieją.
Nonteizm jest przekonaniem, że bogowie raczej nie istnieją ale jeśli przypadkiem istnieją to nasza religia zajmuje się czymś zupełnie innym - tak jest w Buddyźmie
Agnostycyzm jest przekonaniem, że nie da się ani wykluczyć ani udowodnić istnienia Boga, czyli po prostu nie ma pewności jak jest.
(1 Bóg) I teraz mamy cały zestaw:
Monoteizm to wiara, że jest jeden Bóg.
Teoizm ogólnie, to wiara że istnieje przynajmniej jedno bóstwo.
Deizm to wiara w Boga który stworzył świat ale nie ingeruje w niego.
(wielu bogów)
Politeizm to wiara w wielu bogów.
Animizm to wiara w obecność sił duchowych w każdej rzeczy w naszym otoczeniu. Silniejsze z animistycznych duchów można nazwać bogami.


Większość niewierzących jest raczej agnostykami niż ateistami. Nie wykluczają możliwości istnienia Boga. Uważają jednak, że jeśli nawet jakiś Bóg jest to wcale nie oznacza że którakolwiek z istniejących religii cokolwiek o nim wie i może zapewnić zbawienie. Jeśli jednak tak - jest to tylko jedna z tysięcy dostępnych religii. Nie ma więc sensu poświęcać mnóstwa czasu i energii na praktyki religijne które dają nam bardzo małe szanse na zbawienie (wygrywamy wyłącznie jeśli Bóg istnieje (powiedzmy że szanse są 50%), na Ziemi istnieje religia prowadząca do zbawienia (szanse 10%), wybierzemy właśnie tą religię (szanse 0.1%) i uda nam się wytrwać w prawach tej religii i zasłużyć na zbawienie (szanse dajmy na to 20%)). Razem daje nam to jedną stutysięczną szans na zbawienie w zamian za spore ograniczenia w życiu, ofiary na tacę a nawet zmianę diety.
Wobec tego dużo lepszym sposobem spędzenia tego czasu jest bieganie, które daje nam 95% szans na poprawienie kondycji i ochronę przed zawałem :)
Avatar użytkownika
Albiorix
Stały Bywalec
 
 
Posty: 336
Dołączył: 6 gru 2011, 12:43
Lokalizacja: Bordesley Village
Reputacja: 68
Poczciwy

MężczyznaPostNapisane przez plazermen » 15 sty 2012, 21:06 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

syjonka napisał(a):wracając do tematu: bycie "niewierzącym" to jest wygoda, prawa moralne i poglądy ustalasz sobie sam, jak cię ktoś zapyta "dlaczego to czy tamto" to odpowiesz, bo ja tak wierzę i pogadane. Ktoś powiedział, że niewiara w Boga jest wiarą w jego nieistnienie:)


Skoro być niewierzącym to taka wygoda, to pobądź nim np. przez tydzień i podziel się swoimi spostrzeżeniami potem.
Jeśli niewierzący coś twierdzi to jest w stanie poprzeć to jakimś argumentem, lub logicznie wyprowadzić na to wzór, a nie zasłania się "bo tak wierzę" - takie teksty to raczej domena osób wierzących. Uciekasz od wolności jak każda wierząca osoba i tej wolności innym odmawiasz mówiąc, że nie wierząc w boga wierzą w jego nieistnienie. Osoba niewierząca to osoba cały czas poszukująca. Czy Ty poszukujesz? Nie, Ty już znasz jedyną słuszna teorię i pod te "fakty" podporządkowujesz swoje myślenie i argumentację co czyni Twoje myślenie zniewolonym czy zapętlonym w tej jednej idei, którą Ci ktoś od małego zaszczepił i nie potrafiłaś od niej się na tyle zdystansować, aby móc ją w miarę obiektywnie ocenić i wtedy zadecydować którą pigułę łykniesz: tą po której w puchu i różowych okularach dalej żyć będziesz, czy tę która może i pokaże szarą rzeczywistość, ale przynajmniej bardziej prawdziwą - że tak z matriksa zapożyczę.
Generalnie jak dla mnie każdy niech sobie wierzy w cokolwiek. Wkurza mnie tylko to kiedy ma to ograniczać innych a tak się dzieje nagminnie niestety.
Avatar użytkownika
plazermen
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2068
Dołączył: 10 cze 2006, 20:52
Lokalizacja: że znowu
Reputacja: 92
Poczciwy

KobietaPostNapisane przez syjonka » 15 sty 2012, 21:15 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

mam wrażenie, że chodziłeś na jakąś filozofię albo teologię bo wypowiadasz się bardzo naukowo:)

częściowo masz rację. zauważ, że dla człowieka wierzącego te statystyki to bzdura (poza tymi 95% przy bieganiu) bo dla mnie jeśli w coś wierzę, to jestem w tym cała a nie kalkuluję jak by mi statystycznie bardziej opłacało jakbym zmieniła swoje wierzenia. ty jak już wcześniej wspomniałeś nie jesteś wierzący, więc masz pełne prawo do kalkulowania i zastanawiania się. moim zdaniem statystyka względem wierzeń i nienaukowych kwestii to kompletny idiotyzm bo jak można określić matematycznie (naukowo) coś nienaukowego?
Avatar użytkownika
syjonka
Rozeznany
 
 
Posty: 149
Dołączyła: 25 kwi 2010, 00:16
Lokalizacja: Edgbaston/Bearwood
Reputacja: 0
Neutralny

MężczyznaPostNapisane przez testowy » 15 sty 2012, 23:52 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Syjonka,
no piękne to...
o tym profesorze...
przy czym słowo piękne, tyczy się przykładu zastosowania niby logicznej dedukcji,
takiej mocno strywializowanej,
heh, logika sama w sobie nie jest gwarancją czegokolwiek,
nie tylko dlatego, że rezultat jest uzależniony od założeń,
czego nawiasem mówiąc podana przez Ciebie historyjka o pewnym profesorze idiocie,
jest właśnie przykładem,
mam też nadzieję, że nie zorientowałaś się o co mi chodzi,
i w ten sposób właśnie, nie wyprodukowałem sobie kolejnego wroga,
a jeżeli nawet... to....... h etc...
heh, Admin, oby słońce zawsze padało na Twoją Twarz, i tak byś to wyciął,
więc nie napisałem dosłownie com chciał, a co i tak wszyscy wiedzą;

fajnie się temat rozwija, choć pod sztandarem o płciowych barwach, homoseksualnych nawet,
nie żebym potępiał popęd seksualny dany nam przez Stwórcę,
lub inne źródło, lub wytworzony w inny dowolny sposób,
lub nie wytworzony, a jedynie fałszywie zaaplikowany, lub w inny sposób afirmowany,
i w jakiejkolwiek formie, wyłączając pedofilizm oczywiście, ponieważ jest karalny,
kwestie moralne pozostawiam nietknięte gdyż nie mają w tym momencie umocowania w dyskusji,
ale... może postarajmy się nie przedawkować logiki,
jednocześnie nie wrzucając odpadków myślowych do kubła z napisem wiara,
lub jeżeli już musimy coś z tym zrobić,
by utrzymać równowagę egzystencjalną, niczym owady lub robaki, lub inne formy istnienia,
które w sposób niesprawiedliwy otrzymały bez wątpliwości żadnych łatwość postrzegania świata,
chyba...
a Stwórcy swego, którego nawet nie znają i nie nazywają Bogiem,
nie są w stanie myślowo wyizolować, chyba...
dzięki czemu nie posiadają kościołów i walczą między sobą jedynie z pobudek zrozumiałych,
a jeżeli już musimy mieć ten kubeł,
to przynajmniej zagryzdajmy słowo wiara, zamalujmy je, zaklejmy,
i wstawmy tam słowo intuicja,
co oczywiście niczego nie zmienia,
jednak obciążenia semantyczne nam zelżeją;

czy wiecie jak wygląda rzeczywistość wg owada?
zakładając, że te formy absolutu,
nazywające się naukowcami mają rację,
na temat tego, co dotyczy parametrów detektorów sygnałów zewnętrznych owadów,
to tylko w samym zakresie odbioru częstotliwości sygnałów elektromagnetycznych,
bo tak to w sposób umowny nazywamy (semantyka znów się kłania, jak ja jej nienawidzę...)
świat owadów jest kolosalnie inny...
one żyją w zupełnie innej rzeczywistości, choć są tuż obok nas,
nam się wydaje, że wiemy więcej, że jesteśmy lepsi i mądrzejsi, ale to tylko słowa,
heh, semantyka...
ale czy nasze informacje na temat x są bardziej precyzyjne, lepsze, jednoznaczne, kompletne...
znów semantyka, to jest dopiero kula u nogi...
żeby przynajmniej udało się stworzyć jakiś w miarę wiarygodny meta-język opisujący język...
bez tworzenia kolejnych meta języków, bo o to woła logika...

no więc rzeczywistość...
wydaje nam się, że wiemy co to jest,
wypadkowa odczytów pomiarów detektorów (zmysłów) przetworzona przez mózg,
oczywiście lepsza niż ta insektowa, bo my jesteśmy lepsi (bo jesteśmy więksi i mamy telewizję),
ale czy ta domniemana różność nie wywołuje niepokoju...?

no więc czym jest rzeczywistość?
owad ma swoje mniemanie, Wy pewnie też,

a ja powiem tak: rzeczywistość jest nierzeczywistym urzeczywistnieniem nieistnienia i jako taka jest niematerialną formą myśli w swej pozornej materialności, co gorsza jest przereklamowanym bytem, w którym wszyscy nieistniejący w swym istnieniu cierpią na niewystarczającą ilość miłości i środków płatniczych...

:mrgreen:

osz kurka wodna, znów się rozpisałem,
ale spox, już niewiele zostało, niedługo dobiję do tysiąca postów i wtedy zamilknę na zawsze

ps.
właściwie to chciałem powiedzieć tylko to:
trochę pokory ludziska,
ale jakoś pojechałem i rzeczywiście się rozpisałem...
w związku z czym chciałem wszystkich bardzo serdecznie przeprosić :mrgreen:
Avatar użytkownika
testowy
Zaangażowany
 
 
Posty: 1028
Dołączył: 28 wrz 2008, 16:21
Lokalizacja: i owszem, głównie w soboty
Reputacja: 78
Poczciwy

MężczyznaPostNapisane przez Albiorix » 16 sty 2012, 08:32 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Mam brata po filozofii a sam jestem z wykształcenia i zawodu programista. Co nie przeszkadza mi kłócić się z prawdziwymi filozofami na sieci co samo w sobie jest rozwijające.

Oczywiście liczby wyssalem z palca raczej dla śmiechu. Chodziło mi tylko o to że jest dużo religii i jeśli jest Bóg to naprawdę nie wiadomo jaki.

@ testowy : po 1000 postów robisz nie-testowe konto?
Avatar użytkownika
Albiorix
Stały Bywalec
 
 
Posty: 336
Dołączył: 6 gru 2011, 12:43
Lokalizacja: Bordesley Village
Reputacja: 68
Poczciwy

MężczyznaPostNapisane przez plazermen » 16 sty 2012, 08:58 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Obrazek
Avatar użytkownika
plazermen
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2068
Dołączył: 10 cze 2006, 20:52
Lokalizacja: że znowu
Reputacja: 92
Poczciwy

MężczyznaPostNapisane przez testowy » 16 sty 2012, 10:39 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Plaziu,
z tym Armstrągiem to moze byc odebrane w dwojaki sposób,
np. nie tylko tak, że religia nie jest warunkiem koniecznym i wystarczającym bycia dobrym,
ale też tak, że to stwierdzenie nie ma sensu wobec tego, co mówi religia,
a mówi, że to my jesteśmy mu potrzebni,
mamy mu oddawać cześć, wypełniać przykazania, w tym na pierwszym miejscu rytualne,
bo jak nie to się zemści do trzeciego pokolenia;

Albiorix
po napisaniu ostatniego 1000go posta uznam test za zakończony,
ale nie mogę powiedzieć, czy wtedy założę realne, nie testowe konto,
zobaczy się po zakończeniu testu
:mrgreen:
Avatar użytkownika
testowy
Zaangażowany
 
 
Posty: 1028
Dołączył: 28 wrz 2008, 16:21
Lokalizacja: i owszem, głównie w soboty
Reputacja: 78
Poczciwy

KobietaPostNapisane przez dorotajab » 16 sty 2012, 12:10 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Albiorix napisał(a):Większość niewierzących jest raczej agnostykami niż ateistami. Nie wykluczają możliwości istnienia Boga. Uważają jednak, że jeśli nawet jakiś Bóg jest to wcale nie oznacza że którakolwiek z istniejących religii cokolwiek o nim wie i może zapewnić zbawienie. Jeśli jednak tak - jest to tylko jedna z tysięcy dostępnych religii. Nie ma więc sensu poświęcać mnóstwa czasu i energii na praktyki religijne które dają nam bardzo małe szanse na zbawienie (wygrywamy wyłącznie jeśli Bóg istnieje (powiedzmy że szanse są 50%), na Ziemi istnieje religia prowadząca do zbawienia (szanse 10%), wybierzemy właśnie tą religię (szanse 0.1%) i uda nam się wytrwać w prawach tej religii i zasłużyć na zbawienie (szanse dajmy na to 20%)). Razem daje nam to jedną stutysięczną szans na zbawienie w zamian za spore ograniczenia w życiu, ofiary na tacę a nawet zmianę diety.
Wobec tego dużo lepszym sposobem spędzenia tego czasu jest bieganie, które daje nam 95% szans na poprawienie kondycji i ochronę przed zawałem


im wiecej Cie czytam tym wiecej ateistyczna sie staje.... a jeszcze w nowym roku mniej wiecej w godzinach miedzy 5:30 a 9:00 rano zakrapianych paskudnym zdecydowanie niebozym trunkiem zgadzalam sie raczej w 99% z Tescikiem... i mimo ze nadal wiem ze nic nie wiem, to logicznie rzecz biorac Ty masz bardziej racje niz to ze ja nie wiem nic....

czesto w zyciu szukam odpowiedzi w wierze...bo moim zdnaiem to wlasnie wiara to pojscie po najprostrzej lini oporu, a nie na odwrot...a teraz bardziej mi sie che isc jutro o 6 rano na silownie niz szukac irracjonalnie wytlumaczonych odpwedzi na moje "dlaczego?" nawet w samej bibli....

moj samiec jest taki jak TY, wczoraj z duma powiedzial...no widzisz "przechodzisz na moja strone" ... najgorsze ze nawet mnie to nie przeraza, to chyba kwestia logiki ktora daje mi wiecej spokoju niz sama wiara, lub tez strach przed brakiem wiary

Dodano: -- 16 sty 2012, o 11:32 --

testowy napisał(a):osz kurka wodna, znów się rozpisałem,
ale spox, już niewiele zostało, niedługo dobiję do tysiąca postów i wtedy zamilknę na zawsze


ale dlaczego????

wowczas cala ta wirtul;ana
testowy napisał(a): rzeczywistość jest nierzeczywistym urzeczywistnieniem nieistnienia
straci sens :(

testowy napisał(a):ale czy ta domniemana różność nie wywołuje niepokoju...?


i znowu mam metlik w glowie..za sprawa owada :idea:
Avatar użytkownika
dorotajab
Zaangażowany
 
 
Posty: 1108
Dołączyła: 11 paź 2006, 15:09
Lokalizacja: Great Barr
Reputacja: 151
SzanowanySzanowany

MężczyznaPostNapisane przez plazermen » 19 lut 2012, 08:30 Re: Czy homoseksualista może trafić do Nieba?

Avatar użytkownika
plazermen
Wtajemniczony
 
 
Posty: 2068
Dołączył: 10 cze 2006, 20:52
Lokalizacja: że znowu
Reputacja: 92
Poczciwy

Poprzednia strona

  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Ostatni post
Powrót do HYDE PARK