Dzieki, Kolego, za odpowiedz. Problem polega na tym, ze zanim czlek pokorny na egzamin sie stawi, najpierw powinien cos umiec... Dlatego tłumacz na samym egzaminie, to „troche” za pozno. Ponadto, ponoc elektroniczny tłumacz (tzn. ten puszczany w słuchawkach) podczas egzaminu jest tak niezrozumialy/niepolski, ze lepiej z niego nie korzystać i zdawac po angielsku. Angielskie testy po polsku pozwola nauczyc się (zrozumiec) o co w pytaniach (i odpowiedziach) chodzi, bez zmudnego wyszukiwania w słowniku specyficznych slow/zwrotow.
Pewnie niektórzy za to mnie skrytykuja, bo w koncu to tez/dalsza nauka jezyka. Ale w tej chwili chodzi o egzaminy na prawko, a nie o nauke specyficznego jezyka, który przydalby sie jedynie chyba do konwersacji z instruktorem jazdy bądź policjantem… czego nie przewiduje…)
Ale dzieki za Twoja „cegielke” w temacie.
Obecnie: jezdze na „L”, tłumaczenia testow juz mam, i prawdziwie sie przydaja (przy okazji, jakby „niechcacy” i tak poznaje te specyficzne zwroty motoryzacyjne… Ale o ile latwiej/szybciej/dokladniej, gdy ma sie w reku te tlumaczenie pytan egzaminacyjnych na PL.
Pozdravki dla wszystkich