Wiadomości

Benefits Street, odcinek trzeci

Ciężko mieć jakieś nadzieje co do następnych pokoleń, kiedy widzi się, jak dzieci są dziś wychowywane. W trzecim odcinku kontrowersyjnego programu Channel 4 możemy zobaczyć, jak ludzie żyjący z zasiłków dbają o swoich potomków - czytamy na Birmingham Mail.

I chociaż ciężko współczuć większości mieszkańcom, to aż chciałoby się zaprosić Supernianię do domu Becky i Marka, którzy zdecydowanie potrzebują jakiegoś wsparcia. Bo chociaż chcą się opiekować swoją dwójką dzieci, to sami niedawno skończyli szkołę i nie mają zielonego pojęcia o byciu rodzicami.

Trzylatek je płatki z mlekiem po północy i nie pójdzie spać wcześniej niż o piątej rano. Niepokojące jest, że postanowił zabić swojego wyimaginowanego przyjaciela, ale Becky bardziej martwi się o to, że ktoś zabierze im dzieci. Pod koniec odcinka widzimy ją jak stara się położyć dziecko spać o normalnej godzinie i w końcu jej się to udaje.
W międzyczasie jej chłopak Mark filozofuje na temat tego, czym jest miłość, by w końcu porównać ją do kwiatu, którego płatki powoli odpadają. Te romantyczne wynurzenia nie przeszkadzają mu po chwili krzyczeć do swojej partnerki, żeby „zamknęła p*** mordę”. Po długich poszukiwaniach, Markowi udaje się znaleźć pracę, ale z prowizyjnym wynagrodzeniem i nie zarobił jeszcze ani grosza.

Ich sąsiadka Dee ma 5-letniego synka imieniem Gerrard, nazwanego tak na cześć piłkarza. Trudno zdecydować się, co jest gorsze: to, że matka bez skrępowania przy nim przeklina, że zabiera go na mecze Liverpool FC, czy może to, że chłopiec wie, czym jest skręt. Dee obawia się, że jej dziecko, kiedy dorośnie, dołączy do jakiegoś gangu z powodu otoczenia w jakim się obraca i bezradnie rozkłada ręce, zamiast zastanowić się jak temu zapobiec.

wtorek, 21 stycznia 2014 10:21 - bogunia

Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.