Wiadomości

Uczeń usunięty ze szkoły, bo poleciał na Alaskę zobaczyć się z umierającym dziadkiem

12-letni chłopiec został usunięty ze szkoły, bo pojechał odwiedzić swojego umierającego dziadka.

Uczeń Barr Beacon School w Great Barr, Birmingham, Josh Palfrey, udał się ze swoim ojcem na Alaskę, by spełnić ostatnie życzenie dziadka. 83-letni Arthur Palfrey chciał mieć wokół siebie rodzinę, gdy będzie umierał.

W piątek wieczorem Josh poprosił władze szkoły, by przywróciły go w prawach ucznia. Tłumaczył, że opuścił zajęcia tylko ze względu na to, że pojechał do chorego dziadka. Jednak dyrekcja wydaje się być głucha na prośby chłopca. Szkoła tłumaczy, że ojciec Josha został poinformowany o zasadach panujących w placówce i o reperkusjach, jeśli dojdzie do ich złamania - pisze Birmingham Mail.

Scott Palfrey przyznaje, że konsekwencje zabrania na osiem tygodni syna na Alaskę zostały mu dokładnie objaśnione, jednak tak naprawdę Josh opuścił tylko sześć tygodni szkoły, bo reszta przypadała na przerwę w zajęciach.

Ojciec i syn wylecieli z UK 26 marca. Mężczyzna opowiada, że przez pierwsze cztery tygodnie Arthur miał się dobrze i opowiadał wnukowi o swoim życiu. Cierpiący na raka mężczyzna zmarł 17 maja.

Scott prosi władze szkoły, by jeszcze raz rozważyły swoje postanowienie. On sam rozumie, że zabieranie dziecka na tak długo nie jest idealnym rozwiązaniem, ale okoliczności były wyjątkowe. To nie były wakacje w Hiszpanii, czy wypad do Disney World. Musiał z synem udać się na drugą półkulę i nikt nie wiedział ile czasu zostało jego ojcu, a on chciał przed śmiercią zobaczyć wnuka. Scott był świadomy, że jeśli chłopiec nie wróci do szkoły przed określoną datą, może zostać z niej usunięty, ale mimo to nie zmienił decyzji o wylocie do Stanów Zjednoczonych.

poniedziałek, 27 czerwca 2016 10:12 - bogunia

Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.