Wiadomości
Polka dostała nagrodę za pisanie "ściąg"
Język angielski jest łatwy. Dla tych, którzy już go znają i dla tych, którzy nie zamierzają się uczyć. Sporo młodych Polaków podczas wakacji próbowało poznać mowę Wyspiarzy. Krystyna Dulak-Kulej, pracownica lotniska Heathrow była zrozpaczona brakami językowymi rodaków zaraz po naszym wejściu do Unii. Kilka lat temu zaczęła pisanie "ściąg" dla Polaków przybywających na Wyspy.
Licealiści już wyjechali, studenci posiedzą jeszcze prawie miesiąc. Przez wakacje szlifowali swój angielski i londyński bruk, a niemała część zdołała zarobić na podręczniki do szkoły. Wakacje u rodziny albo znajomych na Wyspach, to często połączenie przyjemnego z pożytecznym.
- Pomagałam kuzynce zajmować się małym dzieckiem i chodziłam na wakacyjny kurs językowy w koledżu na Harrow - opowiada Karolina, licealistka z Torunia. Angielskiego uczy się od dwóch lat w swojej szkole. Tu jednak usłyszała niemal zupełnie inny język.
- Jak świat światem w Polsce na lampę błyskową do aparatu mówiło się z angielska flash, wymawiając, jako "flesz". A tutaj mówi się "flasz". Słynna londyńska Abbey Road, gdzie nagrywali The Beatles i gdzie zrobiono ich słynne zdjęcie na przejściu dla pieszych, jest "abi", a nie jak zawsze słyszałam "ebi" - odkryła licealistka. Karolina twierdzi, że choć potrafi mówić na poziomie przynajmniej podstawowym i radzi sobie z czytaniem, to ma spore trudności, żeby zrozumieć mowę potoczną Brytyjczyków. Ludzi mówiących z obcym akcentem zwłaszcza.
Nauczycielka angielskiego Alicja Krupa tłumaczy: - Nie tylko ze zrozumieniem Hindusa albo Afrykańczyka może być problem. Bywa, że trudno dogadać się ze Szkotem, a podobno naprawdę dobrze zna angielski ten, kto zrozumie... pijanego Irlandczyka.
Język jak katar
Naukowcy obliczyli, że na Wyspach nawet rdzenni Anglicy lub Walijczycy mówią różnym akcentem w zależności od miejsca zamieszkania. Nie chodzi przy tym wcale o odległe regiony. Inny akcent spotyka się, co kilkanaście kilometrów. Dlatego właśnie profesor Higgins w głośnym musicalu My Fair Lady potrafił określić po sposobie mówienia, nie tylko, w jakiej dzielnicy Londynu, ale nawet, w jakim kręgu ulic mieszka rozmówca.
Podczas wakacyjnych kursów o takich niuansach nie ma jednak mowy. W ciągu dwóch lub trzech miesięcy można najwyżej przyswoić sobie podstawy. Bardzo skromne podstawy. - Sposobów na naukę języka jest tyle samo, ile na katar. Wszystkie dobre, ale katar i tak musi potrwać tydzień, a języka naprawdę dobrze nauczymy się po... pięciu latach - mówi pani Alicja.
Do tego pod warunkiem, że będzie chęć do nauki. Jak wiadomo, część emigrantów z czasów wojny do dziś nie radzi sobie zbyt dobrze z językiem Szekspira. Także osoby, które od początku pobytu na Wyspach żyją i pracują wśród rodaków czynią w angielskim umiarkowane postępy. - Oczywiście, pomaga telewizja, dobrze jest obracać się w anglojęzycznym środowisku. Tyle tylko, że pracując wśród ludzi źle mówiących po angielsku, będziemy "kaleczyć" język jak oni - dodaje nauczycielka.
Przypomina zarazem, że w angielskim, w miarę poznawania go, stopień trudności znacznie rośnie. Dotyczy to m.in. używania czasów bardziej skomplikowanych niż Present Simple i Present Perfect (czasów jest zaś aż 12), a także samych zwrotów, których bogactwo też odkrywa się powoli.
Bez ściągi ani rusz
Panuje przekonanie, że aby mówić po angielsku wystarczy znać zaledwie 200 słów. Podobno Ernest Hemingway używał w swoich utworach tylko 300 słów. Zasłynął zresztą, jako mistrz klarownego i przystępnego języka literackiego. Taki zasób słownictwa można było nabyć w letniej szkółce językowej, choć gwarancji na zostanie Hemingwayem nie ma - przynajmniej na polu literatury. Nietrudno natomiast zauważyć, że Polacy radzą sobie z językiem angielskim znacznie lepiej niż kilka lat temu.
Krystyna Dulak-Kulej, pracownica lotniska Heathrow, a z zamiłowania pisarka i poetka, była zrozpaczona brakami językowymi rodaków zaraz po naszym wejściu do Unii. Kilka lat temu zaczęła pisanie "ściąg" dla Polaków przybywających na Wyspy. - Bez przerwy wzywano mnie, jako tłumacza, bo ktoś nie potrafił zapytać o najprostszą rzecz. Zebrałam, więc kilkadziesiąt popularnych wyrazów i zwrotów, umieściłam na jednej kartce i zrobiła kilkaset kopii. Rozeszły się błyskawicznie - wspomina pani Krystyna.
Nagroda za "ściągi"
Jej "ściągi" stały się bardzo popularne, nie tylko na lotnisku, ale także w Slough gdzie mieszka i gdzie osiedliło się wielu polskich emigrantów. Pisała, więc kolejne, m.in. dla pracujących na budowach, sprzątających i pomocne w życiu codziennym. Starania Krystyny Dulak-Kulej doceniła też jej firma British Airways, nagradzając Polkę za działalność wolontariacką w swoim dorocznym konkursie "Shining Star Award".
Na pewno po wakacjach na Wyspach część uczniów i studentów doszlifowała anielski i błyśnie jakimś wyszukanym zwrotem na pierwszych zajęciach. Może poznali np. kilka przekleństw ciekawszych niż ten oklepany f...
Robert Małolepszy
polonia.wp.pl
piątek, 02 września 2011 13:58
-
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Skomentuj używając konta Facebook
Lub zaloguj się aby użyć konta bham.pl
Czytaj poprzedni artykuł: Zapraszamy na przedstawienie ’Julie M’ | Czytaj następny artykuł: Na kasie w Tesco, na lewo na budowie |
Gorące Tematy
Duży bank w Wielkiej Brytanii wydaje pilne ostrzeżenie. Klienci zagrożen…
Bursztynowy alert w Wielkiej Brytanii. Nadciąga fala upałów z temperatur…
Mało znany benefit w Wielkiej Brytanii. Niektórzy mogą otrzymać nawet 10…
Rekordowa liczba Brytyjczyków z trudem wiąże koniec z końcem. Nowy rapor…
Rachunki za prąd i gaz w Wielkiej Brytanii spadną o 129 funtów rocznie. …
Wielka Brytania: 7 milionów osób zapłaci wyższy podatek dochodowy. Rekor…
Druga fala upałów nadciąga nad Wielkią Brytanię. Temperatura ma przekroc…