Wiadomości
To nie ta Wielka Brytania co kiedyś: przyjechali po lepsze życie, dziś wracają. Brytyjskie media o Polakach
Brytyjski „Daily Mail” opisuje historie Polaków wracających do kraju, dane migracyjne i liczby, które mają świadczyć o kryzysie życia w UK.
„Daily Mail” opublikował obszerny reportaż poświęcony zjawisku masowego powrotu Polaków z Wielkiej Brytanii do ojczyzny.
Tekst łączy osobiste historie migrantów, obserwacje z polskich miast oraz konkretne dane liczbowe, tworząc obraz głębokiej zmiany, jaka zachodzi po obu stronach Europy.
W narracji gazety powrót Polaków nie jest jedynie migracyjną korektą, lecz symbolem szerszego problemu – pogarszających się warunków życia w Wielkiej Brytanii i dynamicznego rozwoju Polski.
Autorzy reportażu podkreślają, że po 2004 roku ponad milion Polaków przyjechało do Wielkiej Brytanii, wypełniając luki w budownictwie, usługach i przemyśle.
Dziś ten sam kraj zaczyna ich tracić, a skala zjawiska jest coraz trudniejsza do ignorowania.
Rodzina z południowej Anglii, która spakowała całe życie do samochodu
Jedną z historii opisanych w tekście jest los rodziny mieszkającej przez lata w Fareham w hrabstwie Hampshire.
Sławek i Sylwia osiedlili się tam z nadzieją na spokojne życie i stabilną przyszłość dla dzieci. Przez długi czas wszystko wskazywało na to, że decyzja o emigracji była słuszna.
Z czasem jednak okolica zaczęła się wyraźnie zmieniać, a poczucie bezpieczeństwa, które wcześniej skłoniło rodzinę do osiedlenia się w Fareham, zaczęło znikać.
W reportażu opisano, że niemal co tydzień pod ich blokiem pojawiały się radiowozy, wozy strażackie i karetki pogotowia.
„Doszło do momentu, w którym regularnie wyglądaliśmy przez okno i widzieliśmy policję, strażaków i ambulansy” – mówi Sławek. „To nie była już ta Wielka Brytania, do której przyjechaliśmy 15 lat temu w poszukiwaniu lepszego życia”.
Niepokój spotęgowała seria ataków nożem w okolicy, po których – jak relacjonuje gazeta – rodzina zaczęła poważnie obawiać się o przyszłość dzieci. „Człowiek zaczyna się zastanawiać, czy to jest miejsce, w którym chce wychowywać córki” – przyznaje Sylwia.
Dodatkowym punktem zwrotnym była utrata pracy przez Sylwię. Centrum dystrybucyjne firmy kosmetycznej, w którym była zatrudniona, zostało przeniesione z Wielkiej Brytanii do Belgii. „To był sygnał, że coś się kończy” – wspomina. „Nagle zrozumieliśmy, że nie mamy już tej stabilności, na której przez lata budowaliśmy nasze życie”.
Rodzina sprzedała swoje dom za 200 000 funtów, osiągając jedynie niewielki zysk i w listopadzie 2022 roku wyruszyła w 22-godzinną podróż samochodem do północnej Polski, w okolice Gdańska.
„Daily Mail” opisuje tę decyzję jako ucieczkę nie tylko przed rosnącymi kosztami życia, ale także przed poczuciem, że Wielka Brytania nie jest już tym samym krajem co kilkanaście lat wcześniej.
Nowy dom, szkoła i inne podejście do codzienności
Po powrocie do Polski Sławek zajął się wykańczaniem nowego, czteropokojowego domu, zbudowanego na działce przekazanej przez ojca. Według relacji gazety nie obawia się znalezienia dobrze płatnej pracy, bo na rynku brakuje fachowców z jego kwalifikacjami.
Sylwia zwraca uwagę na rolę rodziny i wsparcia dziadków, które w Polsce jest naturalną częścią codzienności. Szczególnie pozytywnie ocenia szkołę, do której trafiła ich sześcioletnia córka. W jej opinii polski system edukacji kładzie większy nacisk na dyscyplinę, pracę domową oraz zaangażowanie rodziców niż szkoła w Fareham.
Gazeta podkreśla, że podobne relacje słyszała w Polsce wielokrotnie, co ma potwierdzać, że nie jest to pojedynczy przypadek, lecz szerszy trend.
Statystyki, które pokazują skalę zjawiska
„Daily Mail” przytacza konkretne dane migracyjne. W roku zakończonym w czerwcu do Wielkiej Brytanii przyjechało około 7 000 Polaków, natomiast aż 25 000 zdecydowało się na powrót do kraju. Oznacza to ujemne saldo migracji na poziomie 18 000 osób w ciągu jednego roku.
Łączna liczba Polaków mieszkających obecnie w Wielkiej Brytanii spadła do około 750 000 i według prognoz ma dalej maleć.
W tekście pojawia się uwaga, że jeszcze niedawno polski hydraulik czy elektryk był symbolem niezawodnej siły roboczej, a dziś ich brak staje się coraz bardziej odczuwalny.
Powroty specjalistów i konkretne liczby
W artykule opisano także Polaków, którzy po latach pracy w Wielkiej Brytanii wracają do kraju, by pracować przy dużych projektach energetycznych. Wspomniano m.in. o budowie farm wiatrowych na Bałtyku oraz planach związanych z energetyką jądrową.
Gazeta zwraca uwagę, że w Polsce bezrobocie w niektórych regionach spadło poniżej 3 procent, czyli jest wyraźnie niższe niż w Wielkiej Brytanii. Jednocześnie kraj boryka się z niedoborem pracowników, dlatego otwiera się na migrantów z Azji, m.in. z Indii i Wietnamu.
Zobacz też:
Zasiłki, podatki i realne różnice
„Daily Mail” porównuje także systemy socjalne obu krajów. W tekście pojawiają się konkretne kwoty. Zasiłek dla bezrobotnych w Polsce wynosi około £313.80 miesięcznie przez pierwsze trzy miesiące, następnie spada do £246.35 i po kilku latach jest całkowicie wstrzymywany.
Dla kontrastu gazeta wskazuje, że świadczenia rodzinne są relatywnie wysokie. Zasiłek 800+ na dziecko to około £180 miesięcznie, co w połączeniu z niższymi kosztami życia ma realne znaczenie dla domowych budżetów.
Niższe podatki, tańsze nieruchomości i rachunki sprawiają, że wiele rodzin czuje się w Polsce zamożniej, mimo niższych nominalnych pensji.
Byli migranci, którzy wrócili z pomysłem na biznes
W tekście pojawia się także historia Natalii, która studiowała na Uniwersytecie w Sunderland, pracując dorywczo w restauracji i teatrze.
Po powrocie do Polski otworzyła szkołę języka angielskiego dla dzieci, która dziś ma 138 uczniów. Kluczowe okazało się wsparcie państwa – otrzymała grant w wysokości £27 000 na start działalności.
Gazeta stawia pytanie, czy podobna droga byłaby możliwa, gdyby pozostała w Wielkiej Brytanii, zwłaszcza w mieście zmagającym się z wysokim poziomem ubóstwa i ograniczonymi perspektywami dla młodych ludzi.
Grzegorz, przedsiębiorczy hydraulik, który coraz częściej myśli o wyjeździe
W reportażu pojawia się także historia Grzegorza, polskiego hydraulika mieszkającego w Sunderland, który przyjechał do Wielkiej Brytanii tuż po otwarciu granic.
Przez lata ciężkiej pracy dorobił się stabilnej pozycji, rozwinął własną firmę instalacyjną i zainwestował w kilka mieszkań na wynajem, co miało być zabezpieczeniem na przyszłość dla niego i dzieci.
Dziś Grzegorz mówi jednak o narastającej frustracji. Wskazuje na rosnące podatki, zmiany w prawie chroniące lokatorów oraz coraz większą biurokrację, które sprawiły, że wynajem przestał być opłacalny i stał się źródłem stresu.
Opisuje sytuacje, w których – aby zatrudnić pracownika lub wykonać prostą usługę – musi wypełniać kolejne formularze i spełniać coraz bardziej szczegółowe wymogi administracyjne.
Choć Grzegorz przyznaje, że wciąż „radzi sobie” finansowo i ma dzieci w Wielkiej Brytanii, otwarcie mówi, że bez zasadniczej zmiany kierunku kraj ten przestaje być przyjazny dla drobnych przedsiębiorców.
W jego ocenie właśnie takie realia sprawiają, że coraz więcej Polaków nie widzi tu przyszłości i rozważa powrót do Polski, nawet jeśli przez lata traktowali Wielką Brytanię jak drugi dom.
Gdańsk jako symbol polskiej transformacji
Duża część reportażu poświęcona jest Gdańskowi, który przedstawiany jest jako przykład polskiego sukcesu gospodarczego.
Miasto, niegdyś kojarzone z upadkiem przemysłu stoczniowego, dziś pełne jest nowoczesnych biurowców, inwestycji i międzynarodowych firm.
W tekście pojawia się opis Olivia Business Centre – 34-piętrowego kompleksu, w którym pracuje około 20 000 osób. Swoje siedziby mają tam globalne koncerny technologiczne, lotnicze i logistyczne.
Gazeta zauważa, że pakiety wynagrodzeń dla specjalistów w takich miejscach coraz częściej zbliżają się do londyńskich.
Autorzy reportażu przypominają także słowa byłego prezydenta Polski Lecha Wałęsy, który wiele lat temu przewidywał, że kraj może stać się „drugą Japonią”.
W tekście zaznaczono, że według najnowszych prognoz już w 2026 roku polski PKB może przewyższyć japoński, a w latach 30. XXI wieku przeciętna polska rodzina może być zamożniejsza niż brytyjska.
Kontrast z brytyjskimi miastami poprzemysłowymi
Reportaż zestawia rozwój Gdańska z sytuacją brytyjskich miast poprzemysłowych.
W Sunderland, według danych przytoczonych w tekście, około 25 procent dzieci żyje w ubóstwie, a 40 mieszkańców należy do najbiedniejszej jednej piątej społeczeństwa w Anglii,
Gazeta podaje również, że poziom brutalnej przestępczości przekracza tam średnią krajową o ponad 127 procent, podczas gdy Gdańsk oceniany jest jako miasto o bardzo wysokim poziomie bezpieczeństwa.
Cichy sygnał ostrzegawczy dla Wielkiej Brytanii
W końcowej części artykułu „Daily Mail” podkreśla, że Polacy nie organizują protestów ani głośnych kampanii. Po prostu wyjeżdżają.
Dla brytyjskiej gospodarki oznacza to utratę wykwalifikowanych pracowników, przedsiębiorców i podatników.
Gazeta sugeruje, że jeśli obecny kurs się utrzyma, odpływ Polaków może się nasilić, a jego skutki będą odczuwalne przez lata. Powrót do Polski, który jeszcze niedawno wydawał się krokiem wstecz, dziś coraz częściej jawi się jako świadomy wybór lepszego i bezpieczniejszego życia.
Ostatnia aktualizacja: sobota, 13 grudnia 2025 07:53
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Gorące Tematy

W Anglii odmawia się mieszkań socjalnych osobom o najniższych dochodach.…

Wielka Brytania zaskoczona nowymi danymi: odnotowano niespodziewany spad…

Wieka Brytania: DWP wypłaca dodatek 737 GBP miesięcznie, niezależnie od …

Fala grypy w Wielkiej Brytanii: szpitale pękają w szwach. Rekordzista cz…

Wielka Brytania z niechlubnym rekordem. Coraz więcej młodych bez pracy

Czy zarabiasz więcej niż Twoi sąsiedzi? Oto najnowsze dane o dochodach w…

Wielka Brytania: migrant, który ponad 150 razy odpowiadał „nie wiem”, ot…

