Wiadomości
„Między polską a brytyjską szkołą jest przepaść”. Które szkolnictwo jest lepsze?
Na łamach portalu wyborcza.pl, Barbara Tylec, która od 5 lat pracuje jako nauczyciel wspomagający w szkole podstawowej w Wielkiej Brytanii, mówi o ogromnej przepaści dzielącej oba systemy nauczania.
Nauczycielka angielskiego z 20-letnim stażem w Polsce zauważa, że w szkołach Wielkiej Brytanii nie ma podręczników, tylko tworzą je uczniowie.
Nauczyciel prowadzi lekcję z przygotowanych materiałów, a dzieci prowadzą zeszyty, na których widać ich postępy w nauce.
Prace domowe są bardzo symboliczne i jeśli dziecko nie potrafi ich odrobić, to nauczyciel siada z nim i pracują razem.
W brytyjskich szkołach nie ma też ocen i nie ma rywalizacji – twierdzi kobieta. W polskiej szkole natomiast szłaby uczeń może czuć się źle i się zniechęcać do nauki, bo od razu zakłada, że i tak dostanie dwóję.
W UK nie ma też odpytywania przy tablicach, a dzieci nie przejmują się swoim wyglądem, bo każdy nosi jednakowy mundurek.
Jak twierdzi nauczycielka, dzięki takiemu systemowi nauczania uczniowie ze sobą nie rywalizują i potrafią się cieszyć z sukcesów swoich kolegów.
Pani Barbara uważa, że szkoły w Wielkiej Brytanii traktują poważnie nawet bardzo małe dzieci.
„To przecież jest człowiek, który czuje swoje porażki i sukcesy. Dzięki temu widzę ukształtowanie i dojrzałość młodych ludzi” – powiedziała dla wyborcza.pl.
Dzięki takiemu systemowi nauczania dzieci są bardzo pewne siebie, pozytywnym znaczeniu.
Potrafią odpowiadać za siebie i własny proces uczenia oraz potrafią tym uczeniem kierować.
Nauczycielka wspomniała też o polskich dzieciach w Wielkiej Brytanii. Według niej są one bardzo mądre, ale często nie potrafią się „sprzedać”. Boją się zadać pytania, boją się mówić — powiedziała.
„Trzeba zacząć od wartości, bo tych polskiej szkole zdecydowanie brakuje. I od współpracy. W polskiej szkole, jeśli coś mi nie wychodziło albo czegoś nie umiałam, to się po prostu bałam przyznać. Bałam się krytyki. Podczas gdy tu, w szkole brytyjskiej, każdy nauczyciel ma otwarte drzwi do swojej klasy. Mogę wejść do koleżanki i zobaczyć, jak ona uczy. Nauczyłam się tu mówić, że mam problem i czegoś nie umiem. I uczymy się od siebie nawzajem. Dzielimy się materiałami i wiedzą. Bo działamy razem” – stwierdziła.
Źródło: lodz.wyborcza.pl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Czytaj poprzedni artykuł: Ryanair, easyJet, Jet2, TUI i British Airways. Najnowsze zasady bagażu podręcznego | Czytaj następny artykuł: Koszt domowej kanapki z serem wzrósł o 37 procent w UK |