Zaloguj się Załóż konto

Cameron: koniec z lewą imigracją!

Premier David Cameron poprosił Brytyjczyków, by donosili władzom na
nielegalnych imigrantów. - Oni nie mogą być obciążeniem dla państwa -
stwierdził.

Premier David Cameron poprosił Brytyjczyków, by donosili władzom na nielegalnych imigrantów. - Oni nie mogą być obciążeniem dla państwa - stwierdził.

- Razem możemy odzyskać naszą granicę i odesłać nielegalnych imigrantów do domu - mówił w Londynie szef rządu. I zapewnił, że jeśli powiedzie się jego plan, imigracja wróci do bezpiecznego poziomu lat 80. i przestanie być gorącym tematem politycznym.

Przejmując władzę w 2010 r., konserwatyści obiecali, że ograniczą imigrację z krajów spoza UE. Choć jak donosił "Guardian", Cameron wycofał się z najbardziej kontrowersyjnego pomysłu publikacji przez firmy nazwisk zatrudnianych przez nich imigrantów, to zapowiedział istotne ograniczenia dla osób chcących osiedlić się w Wielkiej Brytanii.



Zdaniem premiera imigranci przybywający na Wyspy powinni mówić po angielsku i mieliby w przyszłości zdawać testy kwalifikacyjne z języka. Co więcej, osoby ściągające do kraju imigrantów - czy to w ramach łączenia rodzin, czy też z innych powodów - powinny zarabiać więcej niż 20 tys. funtów rocznie. Wszystko po to, by świeżo przybyli mieli zabezpieczenie finansowe i nie stali się obciążeniem dla państwa, żyjąc z zasiłków.

Co roku brytyjskie władze wydają 50 tys. wiz krewnym obywateli bądź rezydentów o korzeniach imigranckich. Cameron chciałby ukrócić nadużywanie prawa do łączenia rodzin - chodzi szczególnie o plagę fikcyjnych małżeństw, dzięki którym wizy dostaje co roku kilka tysięcy ludzi. Szef rządu przytoczył przykład pewnego Pakistańczyka, który uzyskał prawo do pobytu w Wielkiej Brytanii, żeniąc się z Brytyjką. Zaraz po ślubie rozwiódł się jednak z "fikcyjną" żoną, wrócił do Pakistanu po tę prawdziwą i obecnie próbuje zalegalizować jej pobyt na Wyspach.

Dlatego też urzędnicy imigracyjni i policja mają jeszcze skrupulatniej przyglądać się łączeniu rodzin. Zaś imigranci będą musieli udowodnić, że z partnerem bądź partnerką, którą zamierzają poślubić na Wyspach, łączy ich coś więcej niż tylko chęć otrzymania ślubnej wizy. Premier zapowiedział, że chciałby, aby zmuszanie do małżeństwa (praktykowane w liczącej 2,4 mln ludzi społeczności muzułmańskiej i używane także niekiedy w celach imigracyjnych) stało się w Walii i Anglii przestępstwem ściganym z mocy prawa. - Małżeństwo z przymusu to coś więcej niż niewolnictwo. Zmuszanie kogoś do poślubienia innej osoby jest niedopuszczalne - mówił Cameron.

Wielka Brytania - z racji kolonialnej przeszłości i prowadzonej od lat polityki otwartości wobec przyjezdnych - jest państwem imigrantów. I społeczeństwem jak najbardziej wielokulturowym. W liczącym 61 mln kraju mieszka blisko milion Hindusów, ponad 970 tys. Pakistańczyków, 565 tys. czarnoskórych Brytyjczyków, których korzenie sięgają Karaibów oraz prawie pół miliona Afrykanów. I - jak wynika z najnowszych badań - ponad 2 mln ludzi mieszanej rasy. Do tego jeszcze trzeba doliczyć niedawną imigrację zarobkową z naszej części Europy, w tym prawie milion Polaków.

Ostatnio polityczny dyskurs wokół imigracji zaostrza się, a z sondaży wynika, że Brytyjczycy są coraz mniej otwarci na innych. Winny jest nie tylko kryzys i najwyższe od 15 lat bezrobocie, ale też imigracyjne oszustwa, o których niemal codziennie informują brytyjskie media. Na Wyspach działają wyspecjalizowane "gangi", które organizują np. fikcyjne małżeństwa. Zdarza się, że werbują nawet pastorów. W październiku u.br. doszło do spektakularnego aresztowania ślubnej pary w ratuszu w Sheffield w północnej Anglii. Policja zakuła w kajdanki niedoszłą parę młodych - afgańskiego azylanta i Słowaczkę, która miała być jego przepustką do brytyjskości.

Przepisy imigracyjne zaostrzał już poprzedni premier, laburzysta Gordon Brown. Cameron posunął się jednak znacznie dalej. W lutym br. roku wywołał spore zamieszanie, przyznając, że prowadzona od 30 lat polityka wielokulturowości, w myśl której ludzie o różnym zapleczu religijnym, kulturowym czy etnicznym żyją obok siebie zgodnie i w pokoju, nie przyniosła spodziewanych rezultatów.

Źródło: wyborcza.pl

-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Nie będzie referendum w sprawie przynależności do UE
 Czytaj następny artykuł:
Polscy kierowcy to zagrożenie - nie rozumieją znaków