Zaloguj się Załóż konto

"Dziś nikt w Wielkiej Brytanii nie zagłosowałby za euro"

Wielka Brytania już dawno nie była tak eurosceptyczna. Ale jednocześnie w jej gospodarczym interesie wcale nie jest, by strefa euro się rozpadała. - Teraz nie znalazłaby się ani jedna osoba w Wielkiej Brytanii, która zagłosowałaby za wejściem do strefy euro - mówi "Gazecie" Lord Stephen Green, brytyjski minister ds. handlu i inwestycji.

Wielka Brytania już dawno nie była tak eurosceptyczna. Ale jednocześnie w jej gospodarczym interesie wcale nie jest, by strefa euro się rozpadała. - Teraz nie znalazłaby się ani jedna osoba w Wielkiej Brytanii, która zagłosowałaby za wejściem do strefy euro - mówi "Gazecie" Lord Stephen Green, brytyjski minister ds. handlu i inwestycji.

Brytyjczycy, Szwedzi czy Duńczycy, czyli "stare" kraje członkowskie Unii Europejskiej, które nie przyjęły euro, teraz pewnie zacierają ręce. Okazuje się bowiem, że bycie poza strefą euro jest dla nich pewnie korzystniejsze, niż gdyby się posługiwali wspólną walutą. Przykładem może być oprocentowanie obligacji rządowych, którego wysokość świadczy o wiarygodności danego kraju.



Obecnie oprocentowanie brytyjskich obligacji dziesięcioletnich (denominowanych w funtach) sięga 2,2 proc. To mniej więcej tyle co niemieckich. Patrząc jednak na wskaźniki dotyczące zadłużenia i deficytu, Wielka Brytania wypada gorzej od Niemiec czy nawet Francji, której podobne papiery są oprocentowane na 3,6 proc. Dług publiczny Wielkiej Brytanii sięgnie w 2011 r. 84 proc. PKB, a deficyt sektora finansów publicznych - 9,4 proc. PKB (dane Komisji Europejskiej). W przypadku Francji te wskaźniki wynoszą odpowiednio - 85,4 proc. PKB oraz 5,8 proc. PKB. Oczywiście trzeba uwzględnić też inne czynniki w ocenie wiarygodności kraju, jak choćby kondycję sektora bankowego czy perspektywy wzrostu PKB.

Innym przykładem jest porównanie mających własne waluty Szwecji i Danii oraz będącej w strefie euro Finlandii. Szwecja obecnie może się szczycić najniższym oprocentowaniem dziesięcioletnich obligacji w całej UE. To zaledwie 1,7 proc. W przypadku Danii sięga ono 2,1 proc. - to jeden z najniższych poziomów od wielu lat. A Finlandia mająca niemal zrównoważony budżet i nieco wyższy niż Dania dług publiczny? Jeszcze dwa-trzy tygodnie temu oprocentowanie jej dziesięcioletnich papierów sięgało 2,2 proc., obecnie wzrosło do 2,9 proc. Skąd taka różnica? Odpowiedź ekonomistów jest prosta: Finlandia jest w strefie euro i nie może prowadzić własnej polityki pieniężnej.

Źródło: gazeta.pl

-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Zima zaatakowała Szkocję
 Czytaj następny artykuł:
Dochody Brytyjczyków zmaleją w 2015 r.