Zaloguj się Załóż konto
>

Wielka Brytania będzie musiała płacić do unijnego budżetu w zamian za ściślejsze relacje

Unijne plany wobec Wielkiej Brytanii zakładają nowe opłaty za dostęp do wspólnego rynku energii, co może stać się kluczową próbą dla powyborczego resetu relacji.

Wielka Brytania będzie musiała płacić do unijnego budżetu w zamian za ściślejsze relacjeWielka Brytania ponownie znalazła się w centrum europejskiej debaty o finansowaniu i dostępie do unijnych rynków, a potwierdzenie planów o przyszłych wpłatach do budżetu UE wywołało polityczne poruszenie zarówno w Londynie, jak i w europejskich stolicach.

Mimo że od Brexitu minęło już kilka lat, sprawy finansowe i regulacyjne wciąż wymagają precyzyjnych ustaleń. Najnowsze stanowisko UE może okazać się jednym z najważniejszych testów trwającego „resetu” relacji z rządem kierowanym przez Keira Starmera.

Sprawa dotyczy nie tylko rynku energii, lecz również planowanej współpracy obronnej i nowych umów weterynaryjnych, które mają ułatwić handel. Rosnące napięcia wokół kosztów wejścia do kluczowych programów unijnych pokazują, że negocjacje wchodzą w bardziej wymagającą fazę.


UE stawia warunek: opłaty za dostęp do wspólnego rynku energii

Podczas ostatnich rozmów w Brukseli potwierdzono, że Wielka Brytania będzie musiała płacić do unijnego budżetu, jeśli chce uczestniczyć w jednolitym europejskim rynku energii elektrycznej. Irlandzki minister ds. europejskich Thomas Byrne wyjaśnił, że kraje członkowskie UE uznały taki wkład za oczywisty element przyszłej współpracy.

Podkreślił jednocześnie, że Dublin popiera bliższą współpracę z Londynem, ale realistyczne podejście wymaga uwzględnienia kosztów korzystania z unijnych mechanizmów.

Decyzja UE pojawiła się po maju 2025 roku, kiedy to na szczycie inaugurującym „EU reset” ustalono, że strony będą szczegółowo analizować warunki możliwego uczestnictwa Wielkiej Brytanii w unijnym rynku energii.

Wtedy nie wspominano jednak o konieczności finansowych wpłat. Teraz większość państw UE uznała, że dostęp do tak rozbudowanego systemu nie może być bezkosztowy, a część rządów – m.in. Belgia i Niemcy – ostrzega przed sytuacją, w której Londyn mógłby „wybierać najlepsze elementy” wspólnego rynku, nie ponosząc pełnych konsekwencji regulacyjnych.


Napięcia wokół finansowania udziału w programach UE

Pieniądze są już od dłuższego czasu czułym punktem negocjacji, czego przykładem jest spór o opłaty za ewentualne przystąpienie Wielkiej Brytanii do unijnego programu obronnego Safe, wartego 150 mld euro. UE zasugerowała tzw. opłatę wejściową nawet do 6 mld euro, znacznie wyższą, niż zakładał rząd w Londynie.

Część mediów mówiła nawet o kwotach 6,5–6,7 mld euro, choć według ustaleń „The Guardian” propozycja Komisji jest elastyczna i mieści się w przedziale od 1 do 6 mld euro, zależnie od przewidywanych korzyści dla Wielkiej Brytanii.

Peter Ricketts, przewodniczący komisji ds. europejskich w Izbie Lordów, skomentował, że opłata rzędu 6,5 mld euro byłaby „tak wysoka, iż sugerowałaby, że część krajów UE nie chce Londynu w tym programie”.

Unijni urzędnicy, informując ministrów o stanie rozmów, mówili o potrzebie „nerwów ze stali i jedności” podczas dalszych negocjacji z Wielką Brytanią, którą określono jako „skomplikowanego i wymagającego partnera”.


Możliwe ułatwienia na granicach od 2026 roku

W cieniu sporów finansowych pojawiły się również pozytywne informacje dotyczące przyszłej współpracy. Thomas Byrne wyraził nadzieję, że do drugiej połowy 2026 roku – kiedy Irlandia będzie sprawować prezydencję w Radzie UE – strony osiągną porozumienie w sprawie złagodzenia kontroli żywności i produktów pochodzenia zwierzęcego na granicy. UE już przyjęła mandat do negocjacji nowej umowy weterynaryjnej, a irlandzki minister określił możliwe zmiany jako „potencjalny przełom”.

Zobacz też:


Oczekiwania polityczne i obawy o tempo rozmów

Sandro Gozi, włoski europoseł i współprzewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego UE–Wielka Brytania, apelował, by obie strony wykorzystały obecną „okno możliwości”. Jego zdaniem należy pokazać zarówno europejskim, jak i brytyjskim wyborcom, że zacieśnienie relacji przyniesie realne korzyści dla biznesu i obywateli.

Z kolei irlandzki polityk Barry Andrews skrytykował dotychczasowe tempo prac, określając postępy jako „bardzo powolne” i sugerując, że brakuje politycznej determinacji, zwłaszcza w kontekście sytuacji geopolitycznej, która powinna skłaniać do szybszych działań, szczególnie w obszarze obronności.


Stanowisko rządu Wielkiej Brytanii

Rzecznik brytyjskiego rządu podkreślił, że celem Londynu jest „szeroka i konstruktywna relacja” z UE. Dodał, że prace nad realizacją ustaleń ze szczytu z maja trwają, ale podkreślił jasno, że Wielka Brytania nie podpisze żadnej umowy, która nie zapewni korzyści dla kraju i jego przemysłu. Zastrzegł również, że rząd nie będzie komentować negocjacji na bieżąco.

-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.