Zaloguj się Załóż konto

Polish lover - jak zagranica psuje nam mężczyzn

Stereotyp Polaka jako pół niewidzialnej masy ograniczającej wolność i dostępność Pięknej Polki zdecydowanie odchodzi do lamusa.

Stereotyp Polaka jako pół niewidzialnej masy ograniczającej wolność i dostępność Pięknej Polki zdecydowanie odchodzi do lamusa.

Dotąd na Wyspach było tak, że Polki uważano za ósmy cud świata i najwspanialszy towar eksportowy Europy Wschodniej, za to ich męskie polskie połowy uchodziły za coś w rodzaju brzydkiej kuli u nogi, toczącej się za piękną długonogą blond seksbombą. Ten stereotyp - bo niewątpliwie nim jest, ale Anglicy, znani z ekonomii swoich umysłów, lubią posługiwać się myślowymi i obrazowymi skrótami - utrzymywał się w Wielkiej Brytanii długo, trafiając do wielu seriali komediowych. Oglądając je, można odnieść wrażenie, że do Anglii z Polski emigrują tylko kobiety i że Polska to osobliwa kraina urodziwych Amazonek albo żeńska utopia w rodzaju "Seksmisji", w której rodzą się tylko dziewczęta, i to wyłącznie z probówek, eugenicznie udoskonalone. Wszystkie Anie, Kasie i Magdy pojawiające się w angielskich sitcomach wzięły się tam prosto z erotycznych snów angielskich mężczyzn, których życie seksualne po tylu latach spędzonych już w Anglii nadal pozostaje dla mnie nieodgadnioną tajemnicą.



Obraz Polki jest więc niewątpliwie bardzo pochlebny, ale nie wiem, czy ucieszyłby on feministkę: Ania-Kasia-Magda z brytyjskiego seksmarzenia przypomina bardziej swojską wersję Pameli Anderson, czyli cokolwiek odczłowieczony zestaw prominentnych drugorzędnych cech płciowych, który można obejrzeć sobie nie w postaci zdjęcia w kolorowym magazynie, lecz na żywo jako miłą i dostępną girl-next-door - dziewczynę z sąsiedztwa.

W serialu pod tytułem "Harry Enfield i kumple", składającym się ze skeczy o powtarzalnej tematyce, jeden z cykli poświęcony jest trzem polskim pannom prowadzącym kawiarnię. Cały wic polega tu na tym, że do tej kawiarni przychodzi Angielski Przeciętny Mężczyzna w przeciętnym wieku, o przeciętnym wyglądzie i z bardzo średniej klasy średniej i zamawiając kawę, przez cały czas gapi się na Anię-Kasię-Magdę z niemal religijnym uwielbieniem, podczas gdy jedna z tej świętej trójcy bogiń seksu bawi się z nim jak nimfa z niedźwiedziem, co zawsze kończy się kompletnym upokorzeniem bohatera. Jest w tym, rzecz jasna, dużo z masochistycznej radochy (to jedna z seksualnych tajemnic Angielskiego Mężczyzny), w ramach której Piękna Polka znakomicie odgrywa rolę władczej i boskiej dominatrix, umiejętnie uwodząc i pogardliwie odpychając.

Ania-Kasia-Magda nigdy nie wie, jaki rodzaj kawy zamawia nasz zakochany bohater, mimo że przychodzi on do tej kawiarni z niewolniczym uporem codziennie od kilku lat, a kiedy w końcu się z nim umawia na wyjście do kina, to tylko pod tym pretekstem, że pokaże mu "polski film o stalinowskich zbrodniach w Europie Wschodniej", czyli coś, czego Angielski Przeciętny Mężczyzna, przeciętnie apolityczny, za to nieprzeciętnie sfrustrowany seksualnie, bez wątpienia pragnie w swym życiu najbardziej. A jednak historyjka jakoś się ciągnie z odcinka na odcinek, bo między lekko zmasochizowanym angielskim średniakiem a jego fantastyczną projekcją obsadzoną w roli Pięknej Polki rozkwita dziwna magia; obie strony wydają się czerpać z tego układu przyjemność.

Łatwo zrozumieć, skąd ta przyjemność także w przypadku Ani-Kasi-Magdy. Jednym z koronnych argumentów naszej rodzimej prawicy przeciw emigracji, nigdy wprost nie wypowiedzianym, ale jakże obecnym, jest przekonanie, że "zagranica psuje polską kobietę". Ania-Kasia--Magda wyrwana z polskiego kontekstu, który jego najzagorzalsi krytycy/krytyczki nie bez racji przezywają "katotalibanem", ma szansę zabłysnąć w innym świecie, gdzie jej uroda i determinacja uznane zostaną za jednoznaczne zalety, a nie - jak to się często dzieje w Polsce - za zagrożenie dla dominacji słabych w istocie mężczyzn.

To, że emigracja wyzwala, jest w przypadku polskich kobiet prawdą niekwestionowaną i doświadczalnie potwierdzoną - sama mogę się pod tą tezą oburącz podpisać. Ostatnio jednak zaszła poważna zmiana: prawda ta, dotąd zarezerwowana głównie dla żeńskiej połowy emigracji, zaczyna dotyczyć także polskich mężczyzn. Niedawna rozmowa w pubie z moimi studentkami z Nottingham przekonała mnie dobitnie, że stereotyp Polaka jako półniewidzialnej masy ograniczającej wolność i dostępność Pięknej Polki zdecydowanie odchodzi do lamusa. Obok Ani-Kasi-Magdy pojawił się nagle, wyłonił z nicości Michał-Janek-Paweł - przystojny polish lover, czuły i romantyczny kochanek, który zgolił dotąd nieśmiertelny wałęsowski wąs i wyzuł się z równie nieśmiertelnych marmurkowych dżinsów. On także jest stereotypem i projekcją odpowiadającą nieśmiałym potrzebom angielskich dziewcząt, ale o ile milszą projekcją od tej, która dotąd skazywała polskich mężczyzn na społeczny niebyt. Polish lover ma wszystkie cechy dobrze ułożonego polskiego chłopca: nie jest chamem (a tu, na Wyspach, to już coś), jest wręcz rycerski i nie popisuje się agresją, ale przy tym wszystkim, co już znamy, okazuje się także nieskrępowany erotycznie, co - musicie to przyznać, drogie czytelniczki - stanowi pewne novum.

Więcej, okazuje się namiętny - passionate, jak z lubością i rozmarzeniem powtarzały moje nottinghamskie rozmówczynie. Jeśli więc zagranica w ten sposób psuje także polskich chłopców, to wypływa z tego tylko jeden wniosek: niech wyjeżdżają jak najczęściej, choćby na jakiś czas.

 Agata Bielik-Robson
Źródło: wysokieobcasy.pl
-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Konkurs zakończony - ZAKOPOWER zagra w Birmingham
 Czytaj następny artykuł:
Ogromny wzrost ekstradycji więźniów do Polski