Zaloguj się Załóż konto

Mniej wakacji, więcej lekcji, także w sobotę. Tak rząd Wielkiej Brytanii chce zmienić życie uczniów i nauczycieli

- Nie nadążymy za cywilizacją - ocenia obecny system pracy w szkołach brytyjski minister edukacji. I jako wzór wskazuje osiągnięcia dzieci w Chinach czy Korei Południowej.

- Nie nadążymy za cywilizacją - ocenia obecny system pracy w szkołach brytyjski minister edukacji. I jako wzór wskazuje osiągnięcia dzieci w Chinach czy Korei Południowej.

Brytyjskie dzieci uczą się mniej więcej tak samo długo w ciągu roku szkolnego jak polskie - ok. 190 dni. Mają sześć tygodni wakacji, wolne dwa tygodnie na święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc i do tego jeszcze tygodniowe przerwy trymestralne. W ciągu dnia są w szkole zwykle od godz. 9 do 15 albo 15.30.

Rząd chce, by od przyszłego roku zajęcia były wydłużone do godz. 16.30, a wakacje skrócone do czterech tygodni (zamiast sześciu). A dla dzieci, które mają problemy z angielskim i matematyką, nauczyciele mają prowadzić dodatkowe kursy w soboty.

Skąd pomysł na takie zmiany? Edukacyjni eksperci narzekają dziś często, że szkoła odstaje od rzeczywistości, ponieważ została zorganizowana tak, by kształcić społeczeństwo ery przemysłowej: są przerwy jak w fabryce, ceniona jest dyscyplina, skupienie uwagi i pilne podążanie za instrukcjami.





Nie to jest jednak punktowane w Wielkiej Brytanii. Tamtejszy minister edukacji Michael Gove tłumaczy, że brytyjska szkoła jest zorganizowana jak społeczeństwo rolnicze: przerwy są dostosowane do terminów zbiorów plonów - żniw czy wykopków. - W ten sposób nie nadążymy za cywilizacją - ocenia Gove. I jako cel pokazuje brytyjskim uczniom osiągnięcia ich rówieśników z Chin, Singapuru i Korei Południowej. Bo te kraje prowadzą w rankingach edukacyjnych, np. PISA (testy umiejętności 15-latków). - To ciężka praca jest kluczem do sukcesu - głosi minister Gove.

Drugim argumentem za wydłużeniem pracy szkoły jest zdaniem ministra edukacji Wielkiej Brytanii konieczność pomocy rodzinom. Szkoła powinna dłużej opiekować się dziećmi, gdy rodzice są w pracy. Dotyczy to również wakacji (zwłaszcza że wielu rodzin nie stać na zorganizowany wypoczynek).

Już wcześniej Gove narzucił nauczycielom dodatkowe kursy i egzaminy z metodyki nauczania angielskiego i matematyki (dla każdego, niezależnie od specjalności). Uważa, że to podstawowe dyscypliny, których należy uczyć przy innych okazjach i podczas różnych lekcji.

Gove nie mówi tego oficjalnie, ale za tymi zmianami stoi prawdopodobnie również sytuacja imigracyjna Wielkiej Brytanii: coraz trudniej jest uczyć w wielonarodowościowych klasach, w których część dzieci ma problemy z językiem angielskim.

Propozycja ministra spotkała się z Wielkiej Brytanii z ostrymi protestami i krytyką. Informacje o proponowanych zmianach prasa opatruje zdjęciami dzieci zbierających ziemniaki w czasie drugiej wojny światowej i komentarzami w stylu: "Skoro dzieci mają się uczyć jak w Chinach, to może wszyscy zaczniemy pracować tak niewolniczo jak w Chinach".

Ponieważ zmiany wymuszą dłuższy czas pracy nauczycieli, ostro protestują związki zawodowe. - Już i tak pracujemy dłużej, niż przewidują kontrakty, a w wakacje prowadzimy dodatkowe zajęcia - mówi "Guardianowi" Christine Blower, szefowa Krajowego Związku Zawodowego Nauczycieli. Propozycje Gove'a nazywa pochopnymi - nie zostały oparte na żadnych symulacjach i badaniach.

Brytyjscy nauczyciele mają kontrakty, w których określa się roczny wymiar ich pracy - zwykle to 195 dni lub 1265 godz. w roku. Ale związkowcy nalegają, żeby zmienić te zasady. Ich zdaniem szkoły wymagają coraz więcej i coraz bardziej obciążają nauczycieli pracą. Związki proponują więc wprowadzenie sztywnego pensum 20 godz. w tygodniu zajęć z uczniami, 10 godz. na przygotowania do lekcji i 5 godz. na rady pedagogiczne oraz szkolenia. To byłby model bardzo podobny do tego, który obowiązuje w Polsce.


Aleksandra Pezda

Źródło: wyborcza.pl




-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Pasażerowie autobusów w West Midlands nie czują się bezpieczni
 Czytaj następny artykuł:
Policjant zarobi mniej niż pracownik McDonald’s