Zaloguj się Załóż konto
Polish (Poland)English (United Kingdom)

Polaków, którymi straszyli nacjonaliści, zastępują Rumuni i Bułgarzy

Od stycznia przyszłego roku obywatele Rumunii i Bułgarii uzyskają nieograniczony dostęp do rynku pracy w Zjednoczonym Królestwie. Tutejsze media i politycy już teraz biją na alarm i wieszczą exodus porównywalny z tym, który rozpoczął się 2004 roku, kiedy do Unii Europejskiej przystąpiła Polska.

Tytuły publikowanych ostatnio w brytyjskiej prasie artykułów mówią same za siebie. "Kataklizm imigracyjny zbliża się nieuchronnie" - ostrzega swoich czytelników "Daily Express". W tekście główny polityczny komentator konserwatywnego dziennika Patrick O'Flynn przewiduje, że po otwarciu granic dla obywateli Rumunii i Bułgarii Brytyjczycy mogą się spodziewać o wiele poważniejszych kłopotów, niż to miało miejsce po 2004 roku.

- O ile imigranci z Polski zostali uznani za ciężko pracujących i w niewielkim stopniu zależnych od systemu opieki społecznej, o tyle jest wiele podstaw do obawy, że w przypadku osób przybywających tu z Rumunii i Bułgarii będzie dokładnie odwrotnie - przewiduje O'Flynn, powołując się przy tym na poważne problemy ze zorganizowaną przestępczością oraz na wysoki stopień "wykluczenia społecznego", z którymi jego zdaniem nie potrafią sobie poradzić obydwa kraje.




Jeszcze bardziej w słowach nie przebierają dziennikarze "Daily Mail", strasząc: "Szefowie mafii nie mogą się doczekać, żeby zalać Wielką Brytanię żebrakami" czy: "Chcemy się dostać do waszego kraju, zanim ktoś zatrzaśnie drzwi".

Z kolei "The Daily Telegraph" oznajmia, że co najmniej co trzeci rumuński imigrant był aresztowany przez brytyjską policję. Oprócz tych najbardziej sensacyjnych tytułów można trafić również na wiele innych nieco bardziej wyważonych.

Eksperci ostrzegają

Do tej pory brytyjskie media, pisząc o unijnych imigrantach, skupiały się głównie na przybyszach z Polski. Prym wiódł w tym głównie "Daily Mail", którego dziennikarze lubowali się w tropieniu Polaków rzekomo polujących na znajdujące się na Wyspach pod ochroną łabędzie. Na nieprzychylne nam i często oczerniające tutejszą Polonię artykuły wielokrotnie reagować musiało Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii.

Na obywateli Rumunii i Bułgarii uwagę brytyjskich mediów zwrócił opublikowany w połowie lutego raport monitorującego napływ imigrantów do Zjednoczonego Królestwa pozarządowego think tanku Migration Watch UK. Dokument skupia się na różnicy w dochodach, na jakie rumuńscy i bułgarscy robotnicy mogą liczyć u siebie i po przyjeździe do UK. Jego autorzy porównali płace minimalne w obydwu krajach, Wielkiej Brytanii oraz w Polsce. Na tej podstawie uznali, że przeciętna rumuńska rodzina może liczyć nawet na ośmiokrotne polepszenie swojej sytuacji finansowej, a bułgarska nawet dziewięciokrotne.

W przypadku przybywających na Wyspy Polaków ta różnica jest dwukrotnie mniejsza. Zdaniem ekspertów think tanku tak potężna zachęta finansowa ma sprawić, że od stycznia 2014 roku rocznie do Wielkiej Brytanii ma przybywać przynajmniej 50 tysięcy Bułgarów i Rumunów.

Migration Watch przypomina przy okazji prognozy rządu Tony'ego Blaira, według których po roku 2004 z naszego kraju miało na Wyspy przyjechać od 5 do 13 tysięcy osób. Jak wiadomo, spis powszechny sprzed dwóch lat wykazał, że mieszka nas w Wielkiej Brytanii ponad pół miliona osób więcej niż przed dziesięciu laty.

Reakcja polityków

Sensacyjne doniesienia brytyjskiej prasy i raport Migration Watch UK nie umknął uwadze tutejszych polityków. Prowadząca swoją kampanię przed wyborami uzupełniającymi w miejscowości Eastleigh kandydatka skrajnie prawicowej partii UKIP Diane James ostrzegała w jej trakcie przed "presją, jaką na służby socjalne wywierają imigranci", oraz przed "powiązaną z Rumunami przestępczością".

James za swoje słowa musiała publicznie przepraszać. Jednak, jak się okazało, w przeprowadzonych 28 lutego wyborach zajęła niespodziewanie drugie miejsce. Poselski fotel zagwarantował sobie dzięki 13 342 głosom kandydat Liberalnych Demokratów Mike Thornton. Za kandydaturą James opowiedziało się 11 571 osób. Upokarzające trzecie miejsce zajęła kandydatka rządzących krajem Torysów Maria Hutchings (10 559). W porównaniu z poprzednimi wyborami w tym okręgu wyborczym poparcie dla Konserwatystów spadło o 13,96 proc. Eurosceptycy z UKIP zyskali w tym czasie 24,2 proc. głosów.

Na reakcję rządzącej koalicji nie trzeba było oczywiście długo czekać. Już kilka dni później dziennik "Guardian" informował, że wicepremier Nick Clegg ma zamiar osobiście przewodzić posiedzeniu rządowej komisji spraw wewnętrznych. W jej trakcie członkowie koalicji mieli się zająć "dalekosiężnymi planami mającymi zniechęcić unijnych migrantów, w tym Rumunów i Bułgarów, do przyjeżdżania do Wielkiej Brytanii".

Wyniki wyborów w Eastleigh nie są zresztą jedynym powodem do niepokoju dla polityków z rządzącej koalicji. Internetową petycję, która wzywa Davida Camerona do utrzymania przynajmniej przez kolejne 5 lat ograniczeń w dostępie do brytyjskiego rynku pracy dla Bułgarów i Rumunów podpisało już prawie 150 tysięcy osób i codziennie popiera ją 5 tysięcy kolejnych. Zgodnie z prawem, jeśli pod wnioskiem podpisze się przynajmniej 100 tysięcy osób, petycją musi się zająć brytyjski parlament. Wcześniej czy później taka debata w Izbie Gmin będzie musiała się więc odbyć. Zapewne już teraz szykuje się na nią Ed Miliband. Przywódca Partii Pracy od pewnego czasu głośno odcina się od liberalnego podejścia swoich poprzedników, twierdząc, że popierane przez Tony'ego Blaire'a i Gordona Browna otwarcie granic dla pracowników z Europy Wschodniej było błędem i przysporzyło Wielkiej Brytanii jedynie kłopotów.

Ambasador Rumunii: Nie demonizujcie nas

Antyrumuńskie nastroje próbuje studzić ambasador tego kraju w UK Ion Jinga. W liście opublikowanym (21 lutego) na łamach "Daily Telegraph" ostrzega, że ich podkręcanie przez brytyjskie media może prowadzić do ataków na mieszkających na Wyspach imigrantów. Jinga zwraca uwagę na fakt, że serwowane przez brytyjskie media informacje nie do końca zgadzają się z faktami. Z opublikowanego w 2011 roku przez brytyjski rząd raportu "Identifying Social and Economic Push and Pull Factors for Migration to the UK by Bulgarian and Romanian Nationals" wynika, że Rumuni i Bułgarzy są lepiej wykształceni niż cały ogół zamieszkujących Wyspy imigrantów (38,3 proc. ma ukończone studia w porównaniu z 31,7 proc. ogółu) Dodatkowo wśród przybyszy z tych dwóch krajów panuje niższe bezrobocie. Pracy nie ma jedynie 4,4 proc. Rumunów i Bułgarów, wśród reszty imigrantów ten odsetek wynosi 6,4 proc.

Dlatego zdaniem ambasadora ogłoszona przez Migration Watch UK prognoza jest mocno przesadzona.

- Jesteśmy świadomi argumentów tych, którzy obawiają się zalewu rumuńskiej i bułgarskiej siły roboczej po 1 stycznia 2014 r. Niemniej jednak należy wziąć pod uwagę niemal całkowite wyczerpanie się potencjału Rumunii do "eksportu" naszych pracowników. Poza tym większość Rumunów, którzy chcieli opuścić swój kraj w celu podjęcia pracy w innych krajach członkowskich, w tym w Wielkiej Brytanii, zrobiła to już po 2007 roku. Dlatego szczerze wątpię w to, że zniesienie ograniczeń dla pracowników z Rumunii z dniem 1 stycznia 2014 r. doprowadzi do znaczącego wzrostu liczby Rumunów przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii - tłumaczy ambasador Rumunii w Wielkiej Brytanii, dodając, że liberalizacja przepisów zapobiegnie za to nadużyciom ze strony pracodawców i dyskryminacji tych Rumunów, którzy mają już pracęw Wielkiej Brytanii. Może też jego zdaniem przynieść dodatkowy wkład do brytyjskiego skarbu państwa dzięki bardziej efektywnemu pobieraniu podatków.

Kiedy w 2007 roku Rumunia i Bułgaria przystępowały do Unii Europejskiej, brytyjskie władze zdecydowały się na czasowe ograniczenie dostępu do tutejszego rynku pracy. Obywatele obydwu państw mogą przyjeżdżać na Wyspy jedynie w ramach konkretnych programów zatrudnienia. Najwięcej pozwoleń na pracę wydano osobom szukającym sezonowego zatrudnienia w rolnictwie. Rocznie w ramach programu Seasonal Agricultural Workers Scheme (SAWS) na brytyjskich farmach pracę znajduje około 20 tysięcy Rumunów i Bułgarów. Prawo do osiedlania się na Wyspach mają również osoby prowadzące własną działalność gospodarczą i studenci. Według danych z przeprowadzonego w 2011 roku Narodowego Spisu Powszechnego w Wielkiej Brytanii mieszka 94 tysiące Rumunów i 47 tysięcy Bułgarów.


Źródło: wyborcza.pl
-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Mężczyzna poprosił uczniów aby wysłali mu nieprzyzwoite zdjęcia.
 Czytaj następny artykuł:
Kate Middleton urodzi chłopca? Tak twierdzi książę Harry