Zaloguj się Załóż konto

Dziś pierwszy poniedziałek lutego, czyli National Sickie Day

Pierwszy poniedziałek lutego nazywany jest National Sickie Day. Wtedy to ponadprzeciętna liczba osób dzwoni do swojego miejsca zatrudnienia i informuje, że nie pojawi się w pracy. Co ciekawe, nie zawsze ze względu na chorobę.

Dziś pierwszy poniedziałek lutego, czyli National Sickie DayPierwszy poniedziałek lutego nazywany jest National Sickie Day. Wtedy to ponadprzeciętna liczba osób dzwoni do swojego miejsca zatrudnienia i informuje, że nie pojawi się w pracy. Co ciekawe, nie zawsze ze względu na chorobę.

Jak pokazują statystyki w pierwszy poniedziałek lutego około 350 tys. Brytyjczyków bierze nie całkiem usprawiedliwiony okolicznościami dzień wolny w pracy. Bardzo często tłumaczą to chorobą, ale z reguły udają się wtedy na rozmowę o inną pracę. Takie działanie motywowane jest brakiem satysfakcji z obecnego zatrudnienia, czy noworocznym postanowieniem o zmianie ścieżki kariery.

Firmy rekrutacyjne podają, że podczas pierwszego tygodnia lutego odbywa się o jedną piątą więcej rozmów kwalifikacyjnych niż w ciągu każdego innego tygodnia w roku - pisze The telegraph.
 
Z kolei ankieta przeprowadzona na grupie 1.6 tys. osób dotycząca powodów, dla których bierzemy wolne w National Sickie Day wykazała, iż 38 proc. odpowiedziało, że to przez pogodę. Drugą popularną odpowiedzią był brak dobrego samopoczucia, a trzecią kac. Niektórzy też kłamali o pogrzebie, żałobie, dziecku, które ma wolne w szkole, zepsutym samochodzie, czy skręconej kostce.

Wśród najbardziej wymyślnych wymówek znalazły się kłamstwa dotyczące źle przeprowadzonej operacji plastycznej, utknięciu w długodystansowym pociągu, który nie ma żadnych przystanków, zamknięciu w łazience, czy mylnym przekonaniu, że był bank holiday.
-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Jakie kraje są najbardziej lubiane i nielubiane przez Brytyjczyków?
 Czytaj następny artykuł:
Urzędnicy ze Stoke-on-Trent badają sprawę śmierci Polki i jej dwóch córek