Zaloguj się Załóż konto
Polish (Poland)English (United Kingdom)

Muzyczna amfetamina - relacja i zdjęcia z konceru Peji

O tym, że Bóg nie rozdaje po równo, że życie czasem boli a ludzie są zawistni rapował w niedzielny wieczór dla Polaków w Birminghamn Peja, czyli Ryszard Waldemar Andrzejewski. Artysta promuje właśnie swój debiutancki album. Dwudziestoletni sceniczny dorobek, Poznaniak celebruje na trasie koncertowej Evergreen. Jednym z miast na mapie rapera było Birmingham. Fani rapera bawili się w klubie muzycznym aż do północy. Taki koncert, - to jak twierdzą uczestnicy - muzyczna amfetamina.

- Jestem w Birmingham po raz drugi. Przyjechałem tu po to, by poprzez dobrą zabawę czegoś was nauczyć. Wierzę, że warto być dobrym człowiekiem, bo to do nas wróci. Trzeba szanować ludzi, którzy mają ubrudzone ręce swoją ciężką pracą - podkreśla artysta. - Szczególnie tu na wyspach. Ludzie wyjechali z naszego kraju, właśnie po to, by lepiej żyć. I ja się im wcale nie dziwię, tylko smutne jest to, że trzeba emigrować do innego państwa, by człowieka w końcu było na coś stać. Dlatego w Polsce rodzi się frustracja, a kraj pogrążony jest w alkoholizmie - zauważa Peja.

Tak gorącą atmosferę, długo będą pamiętać idole Peji i jego scenicznych kolegów Dj Deksa, Gandziora i Śliwy, którzy tego wieczoru towarzyszyli mu na scenie. Jak twierdzą uczestnicy takie koncerty pomagają zapomnieć o smutkach. - Jestem tu po to, by uścisnąć dłoń temu wspaniałemu człowiekowi. To jest nie tylko mój idol, to jest gość, który odmienił moje życie - przyznaje 32-leni Paweł, który na to wydarzenie przyjechał z Reditch. - Peji słucham od 97 roku, bo jego muzyka niesie dla mnie przekaz, daje mi inspiracje i motywacje do lepszego życia. Teksty są proste w przekazie, bo mówią o życiu, jakim ono naprawdę jest. Rychu nie śpiewa, że życie jest różowe, bo ono wcale takie nie jest - kwituje Polak.

Znacząco większą liczbę fanów stanowili młodzi chłopacy, którzy tak jak kiedyś Peja, a dziś oni mają nadzieję, że ich życie też się odmieni. - Pamiętajcie, że nie jest końcem upaść na dno. Wierzcie w siebie i nie czujcie się wyżsi od innych - apelował raper.

Nie tylko o smutku, rozpaczy i szarej rzeczywistości można było posłuchać podczas koncertu. Peja czyli Rychu rapował także o szczęściu i miłość. Nasze dziennikarskie szkiełko zaobserwowało również kilka par, które na koncert postanowiły wybrać sie razem. - Ta muzyka nas użalenia - przyznają jednogłośnie 22-leni Michał i jego dziewczyna 21-letnia Paulina. - Podziwiamy takich ludzi, którzy w ten sposób cos osiągnęli, dlatego tu jesteśmy - tłumaczą.

Oprócz dobrej zabawy na Polaków czekały również autografy od rapera, uściski dłoni, ale przede wszystkim cieple słowa artysty. Słowa, które, - jak sami podkreślają uczestnicy koncertu - znaczą dla nich bardzo wiele.

 



Zobacz więcej zdjęć



Tekst i zdjęcia: Magdalena Latoch
-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Zabił psa bo go denerwował
 Czytaj następny artykuł:
Aby pomieścić nowych imigrantów, potrzebne będą dwa miasta wielkości Leeds