Zaloguj się Załóż konto
Polish (Poland)English (United Kingdom)

Pracownicy miejscy "jak gestapo"

Pracownicy miejscy zostali porównani do gestapo, ponieważ rozcinali worki ze śmieciami by sprawdzić, czy ludzie nie wyrzucają odpadów zielonych w niedozwolony sposób – czytamy na stronach Birmingham Mail

Radny John Lines twierdzi, że pracownicy rozcinali czarne worki na śmieci, by sprawdzić czy nie ma w nich trawy i innych odpadów z ogródków. Mówi też, że mieszkańcy Bartley Green znaleźli rozszarpane worki na ulicach: kiedy śmieciarze uznawali, że ich zawartość jest nieprawidłowa, zostawiali je przy ulicy. Radny nazywa ich zachowanie „w stylu gestapo” i twierdzi, że jeden z zaczepionych przez niego pracowników powiedział nawet, że „tylko wykonuje rozkazy”.

Dlaczego mieszkańcy mieliby ukrywać odpady zielone w zwykłych śmieciach? Chodzi o nowe opłaty w wysokości £35 za wywóz ściętej trawy i innych odpadów roślinnych. Na nowe płatności zgodziło się tylko 37 tysięcy domów z 400.000. Usługa dawniej była bezpłatna, ale Laburzyści zapowiedzieli, że nie cofną zmian, nawet w świetle rosnącego niezadowolenia mieszkańców i zbliżających się wyborów.

Po zmianie, właściciele domów wolą sami pozbywać się odpadów zielonych, co przyczynia się do powstawania dużych kolejek w punktach, które przyjmują takie odpady.

Radny James McKay, odpowiedzialny za wywóz śmieci, zaprzecza, jakoby teraz worki były sprawdzane bardziej szczegółowo niż dotychczas. Powiedział, że rada miasta nigdy nie pozwalała na to, by odpady zielone mieszały się ze zwykłymi śmieciami. Jeśli śmieciarze podejrzewają, że rośliny znajdują się w czarnych workach, mają prawo ich nie zabierać i tak było zawsze, także gdy w Birmingham rządzili Konserwatyści.
-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Video: Pies policyny gryzie człowieka w Weston-super-Mare
 Czytaj następny artykuł:
Pizza Express serwuje wyłącznie kurczaka halal – po cichu