Zaloguj się Załóż konto
Polish (Poland)English (United Kingdom)

"Credit crunch"

credit_crunch.jpg
"Credit crunch" - czyli kryzys kredytowy, słowo to można usłyszeć we wszytskich angielskich stacjach radjowych i telewizji. Globalnie najbardziej niepokojącym symptomem kryzysu finansowego jest ogólna wzajemna utrata zaufania wewnątrz sektora finansowego.
Odbudowanie tych relacji jest bardzo trudne. Rezerwa Federalna pod przewodnictwem Bena Bernanke podjęła działania w celu naprawy tej sytuacji.

Na marginesie warto wspomnieć, że jednym z jego zainteresowań jest wielki kryzys finansowy lat trzydziestych. Mimo że dotąd nie zostały wyjaśnione wszystkie mechanizmy, które do niego doprowadziły, Bernanke ma na ten temat dużą wiedzę, dzięki czemu być może uda się uniknąć jego powtórki.

Pierwszym krokiem podjętym przez FED była zdecydowana obniżka stóp procentowych, jednak ten ruch nie był w stanie radykalnie poprawić sytuacji. Niepokój na rynkach pogłębiły wypowiedzi niektórych amerykańskich polityków, sugerujących, że rozwiązaniem kryzysu byłoby dodrukowanie dodatkowych pieniędzy. Mimo iż od ponad 25 lat zdecydowana większość banków centralnych uważa dodruk pieniędzy za błąd polityki monetarnej. Zgodnie z prawem ekonomii wzrost podaży pieniądza bez pokrycia wywołuje wzrost inflacji. A niski poziom inflacji jest głównym celem polityki rządów państw zachodnich od lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia.

Szczęśliwie pomysł ten został ostatecznie odrzucony, jakkolwiek FED zasilił amerykański system bankowy ogromnym zastrzykiem gotówki, który nie zdołał jednak odblokować rynku kredytowego. Chcąc uniknąć masowego wycofywania depozytów, w lipcu Rezerwa Federalna przejęła za 8,9 mld dol. kontrolę nad bankiem hipotecznym IndyMac. Miesiąc później w celu odbudowy zaufania konsumentów kosztem 100 mld dol. praktycznie znacjonalizowane zostały dwie największe firmy hipoteczne w USA - Fannie Mae i Freddie Mac.

Równocześnie Bernanke ponownie wprowadził pojęcie „moral suasion", co w wolnym tłumaczeniu oznacza „moralną perswazję". Na stałe do słownika finansów weszło podobne stwierdzenie Prezesa Banku Anglii „hazard moralny" (ang. moral hazard). Stwierdzenie to odniesione zostało do banków, które powinny jako przykład dla innych ponosić konsekwencje popełnionych przez siebie błędów i nie powinny być ratowane z kieszeni podatnika. Moral suasion wzorem swojego brytyjskiego odpowiednika miała za cel podjęcie działań wyprzedzających skomplikowane procedury państwowej pomocy. Jako przykład może posłużyć przypadek jednego z dużych banków, Bear Stearns, który w związku z kryzysem kredytów subprime znalazł się w katastrofalnej sytuacji.

Przewodniczący Rezerwy Federalnej przekonał konkurencyjny bank JP Morgan do przejęcia w ciągu weekendu Bear Stears wraz ze wszystkimi zobowiązaniami. JP Morgan, mimo że nie miał żadnego, ani prawnego, ani regulacyjnego, obowiązku, przejął konkurenta zgodnie z zaleceniami FED. JP Morgan zapłacił 10 dol. za akcje niedoszłego bankruta, których wartość jeszcze rok wcześniej oscylowała wokół 100 dol. Kolejnym krokiem zgodnym z przyjętą przez FED koncepcją był zakup trzeciego co do wielkości amerykańskiego banku inwestycyjnego Merrill Lynch przez Bank of America (BoA) za 43,5 mld dol. Wynikiem fuzji BoA - największego pod względem wartości depozytów banku amerykańskiego - z Merrill Lynch, największym na świecie domem maklerskim, jest powstanie podmiotu konkurencyjnego wobec największego pod względem ilości aktywów banku Citigroup.

Po ujawnieniu informacji o zakupie banku Merrill Lynch, czwarty co do wielkości, szczycący się 158-letnią tradycją bank inwestycyjny Lehman Brothers ogłosił bankructwo. Warto zatrzymać się na chwilę w tym momencie, żeby krótko wyjaśnić mechanizm, który w kilka tygodni doprowadził do upadku banku zarządzającego w 2007 r. 282 mld dol. Kluczem do rozwiązania tej zagadki jest pojęcie dźwigni finansowej. Zgodnie z obowiązującymi dotychczas przepisami Lehman Brothers jako bank inwestycyjny mógł stosować 30-krotny poziom dźwigni. Co oznacza, że miał możliwość inwestowania na rynku pożyczonego kapitału przewyższającego 30 razy poziom kapitału własnego. Jak łatwo się domyślić, taka strategia w okresie koniunktury przynosiła nieprawdopodobny poziom zysku, a mianowicie 5-procentowy wzrost wartości portfela generował 150 procent zysku. Jednak każdy kij ma dwa końce, spadek wartości portfela o 3,3 procent praktycznie doprowadza bank do ruiny. Taki mechanizm walnie przyczynił się do upadku instytucji, która w swojej historii przetrwała Wielki Kryzys lat 30.

Trudno ocenić, czy upadek Lehman Brothers oznacza początek końca zapaści na amerykańskim rynku finansowym, z uwagi na to, że kolejni potężni gracze tego rynku popadają w coraz większe tarapaty. Od początku roku wartość akcji największej amerykańskiej firmy ubezpieczeniowej AIG spadła o niemal 80%. AIG pilnie poszukuje pieniędzy na rynku, pojawiają się nawet głosy o konieczności sprzedaży aktywów. Mimo wsparcia udzielonego przez FED w postaci kredytu pomostowego na poziomie 80 mld dol. i pomocy miasta Nowy Jork w wysokości 20 mld dol., sytuacja jest nadal daleka od stabilnej. Jaskółką nadziei jest pogląd wielu analityków rynku, że upadek Lehman Brothers i spadek cen surowców spowodowany pęknięciem bańki spekulacyjnej napełnianej spekulacyjnym kapitałem funduszy inwestycyjnych może stać się podstawą do odbicia od dna. Pogląd ten pozwala wysunąć tezę, że FED w porozumieniu z rządem celowo, pomimo wcześniejszych deklaracji, dopuścił do upadku banku Lehman Brothers.

Jednak podjęte dotychczas działania, mimo zaangażowania ogromnych środków państwowych, nie dają gwarancji, że pesymizm sektora finansowego nie przeniesie się na pozostałą część gospodarki. Pośpiesznie przygotowany przez szefa FED Bena Bernanke i ministra skarbu Henry'ego Paulsona plan uzdrowienia systemu finansowego polega na przejęciu przez rząd aktywów powiązanych z kredytami subprime. Koszt tego planu wstępnie oszacowano na 700 mld dol. i jeśli zostanie zaakceptowany przez Kongres, będzie to oznaczało, że z kieszeni każdego obywatela amerykańskiego łącznie z dziećmi i starcami ubędzie z tego tytułu ok. 2200 dol. Poziom kosztów planowanego programu pomocy instytucjom finansowym rodzi pytania natury etycznej. Czy to jest w porządku? Dlaczego zwykli podatnicy mają dziś ratować wystawny styl życia bankierów?

Krótko mówiąc, to oczywiście nie jest w porządku. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że w alternatywie mamy wystąpienie wielkiego kryzysu finansowego, który niewątpliwie pociągnie za sobą całą gospodarkę. Najdroższe apartamenty w najdroższych dzielnicach, podmiejskie wille czy wiejskie rezydencje i tak pozostaną w posiadaniu bankierów, nawet jeśli zarządzane przez nich instytucje upadną. Prawdziwy problem społeczny wystąpi, gdy na skutek kryzysu gospodarczego liczba bezrobotnych będzie liczona w dziesiątkach milionów. Wniosek, jaki można wysunąć na podstawie doświadczeń z okresu Wielkiego Kryzysu lat 30., jest taki, że w kryzysie finansowym przywrócenie sprawności działania bankom musi być priorytetem. W takiej sytuacji mniej istotne jest, ile pieniędzy stracą indywidualni inwestorzy, władze muszą w ostatecznym rozrachunku bronić banków nawet kosztem ludzi.

Akcjonariusze Northern Rock stracili większość swoich pieniędzy, większość pracowników banku straciła pracę, ale sama instytucja przetrwała. Kiedy przyjrzymy się bliżej temu mechanizmowi, wydaje się, że jest on skrajnie niesprawiedliwy. Jednak dopuszczenie do upadku dużych banków zwiększyłoby ryzyko wystąpienia kolejnego wielkiego kryzysu, który według ostatnich szacunków mógłby wywołać przynajmniej 30-milionowe bezrobocie w samych Stanach Zjednoczonych.

Najważniejszą kwestią jest obecnie szczegółowe zdiagnozowanie przyczyn obecnej sytuacji, odpowiedź na pytanie, jak doszło do akceptacji tak wysokiego poziomu ryzyka wewnątrz systemu finansowego. Niektóre przeprowadzone transakcje oceniane z dzisiejszej perspektywy wydają sie wręcz szaleńcze, podjęty w nich poziom ryzyka w celu osiągnięcia dodatkowego zysku nie może być wyjaśniony żadnymi racjonalnymi przesłankami. Oczekiwania co do wielkości zysków poszczególnych graczy rynkowych, a w szczególności ich zarządów, wymknęły się spod kontroli.

Całkowicie wydolny, sprawny i zasobny system finansowy mógłby funkcjonować przy znacznie niższych stopach zwrotu. Ale obecne oczekiwania w tym zakresie są na tyle wysokie, że osiągnięcie ich możliwe jest jedynie przy wykorzystaniu mechanizmu dźwigni powiązanej często z tworzeniem bardzo złożonych instrumentów finansowych. Mimo to wprowadzenie radykalnych regulacji i obwarowań prawnych nie jest według mnie dobrym sposobem rozwiązania tego problemu. Uregulowania tego rodzaju mogą przynieść wręcz odwrotny skutek.

Z jednej strony kreatywne podmioty rynkowe będą poszukiwać dróg obchodzących te regulacje kamuflując najbardziej ryzykowną część swojej działalności, a z drugiej strony przyjęcie opcji silnego interwencjonizmu spowodowałoby odejście od dynamicznej, sterowanej prawami rynku gospodarki na rzecz centralnie planowanej gospodarki w stylu byłego Związku Radzieckiego. Wprowadzenie ostrych regulacji jest opcją ostateczną, którą rządy poszczególnych krajów mogą wprowadzić w życie w przypadku, gdy sektor bankowy sam nie podejmie kroków zmierzających do naprawienia skutków swoich działań. Jednak nawet w społeczeństwie demokratycznym dopuszczenie do zarządu dużej instytucji finansowej osób pokroju J. Cayna powinno budzić sprzeciw władz nadzorczych.

Krótkie przybliżenie jego sylwetki pozwoli każdemu wyrobić sobie własne zdanie w tej kwestii. Jimmy Cayne to dyrektor naczelny banku Bear Stearns i wielki miłośnik brydża. Złośliwi komentatorzy twierdzą, że szczyt kariery na korporacyjnej drabinie banku osiągnął dzięki przyjaźniom zawartym na licznych turniejach brydżowych, których uczestnikami byli członkowie najwyższych szczebli zarządzania tej instytucji. W lipcu 2007 roku, kiedy pojawiły się pierwsze oficjalne doniesienia o stratach poniesionych przez bank na skutek kryzysu na rynku kredytów subprime, brał udział w turnieju brydżowym, pod presją Rady Nadzorczej wrócił w końcu z dwunastodniowego wyjazdu i w ramach akcji ratowania banku wyrzucił na bruk swojego zastępcę. Który, co ciekawe, jeszcze kilka dni wcześniej brał udział w tym samym turnieju.

Oczywiście to przetasowanie kadrowe nie przyniosło żadnych rezultatów i w marcu 2008 r. bank praktycznie utracił swoją płynność finansową. O zgrozo w tym czasie odbywał się kolejny turniej brydżowy, prezes Bear Stearns oczywiście w nim uczestniczył. Ażeby cała sytuacja nabrała kolorytu, to nie miał ze sobą telefonu, co spowodowało, że w krytycznym momencie nie było z nim kontaktu. W latach 2004-2006 zarobił 40 mln dol. w gotówce, nie licząc milionów, które zarobił dzięki sprzedaży będących w jego posiadaniu akcji firmy. Ale to właśnie on doprowadził do upadku instytucję, której przewodniczył.

W podsumowaniu, nasuwa się pytanie, jak cała ta sytuacja wygląda z perspektywy przeciętnego obywatela? Obawiam się niestety, że perspektywa ta jest niezbyt optymistyczna, a wręcz zła. Jeżeli mimo podjętych działań dojdzie do kryzysu gospodarczego, rzeczywiste straty finansowe poniosą dziesiątki milionów ludzi. Jeżeli kryzysu uda się ostatecznie uniknąć, to i tak, choć w mniejszym stopniu, praktycznie wszyscy odczujemy jego skutki w swoich portfelach. Wszyscy poniesiemy koszty przeprowadzanych egzotycznych operacji finansowych, poprzez zmniejszone emerytury (z uwagi na spadek wartości akcji będących podstawą portfeli funduszy emerytalnych), przez wyższe podatki, przez wyższe koszty przyszłych kredytów hipotecznych, które poniesiemy, żeby banki mogły odbudować równowagę swoich bilansów. Nie unikniemy również niewątpliwie nasilenia polityki interwencjonizmu państwowego, co zdaniem wielu komentatorów będzie gwoździem do trumny wolnego rynku w sektorze finansowym.

Michał Thlon
Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie

Oddaj głos w ankiecie na stronie głównej: "Czy odczułeś już skutki kryzysu gospodarczego?"

ródło:bankier.pl

-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Kryzys - szansa dla każdego
 Czytaj następny artykuł:
Emerytalna bomba zegarowa- czy powinieneś sie bać?