Zaloguj się Załóż konto

"Martwa" żona żyła jeszcze trzy dni

Spisana na straty przez pracowników szpitala kobieta żyła jeszcze trzy dni po odłączeniu maszyn podtrzymujących życie. Jej mąż dowiedział się o tym dopiero 3 dni później, kiedy zadzwonił do placówki, żeby zaplanować pogrzeb.

Spisana na straty przez pracowników szpitala kobieta żyła jeszcze trzy dni po odłączeniu maszyn podtrzymujących życie. Jej mąż dowiedział się o tym dopiero 3 dni później, kiedy zadzwonił do placówki, żeby zaplanować pogrzeb.

Malcolm Greenhill zadzwonił do szpitalnej kostnicy, żeby poprosić o wydanie ciała żony do pogrzebu. Okazało się jednak, że kobieta już trzeci dzień oddycha o własnych siłach. Wówczas rodzina wróciła do szpitala, ale pacjentka zmarła tego samego wieczoru.

Zdruzgotany mąż opowiada, że czuł się, jakby żona, z którą żył od 41 lat, umierała dwa razy. Dodaje, że gdyby wiedział, że będzie żyła tak długo, nigdy nie odszedłby od jej łóżka.

65-letnia żona została przyjęta do Sandwell Hospital w sobotę 3 maja. W domu uderzyła się w głowę, a z powodu wylewu krwi do mózgu lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Powiedzieli mężowi, że podłączenie do aparatury to tylko odwlekanie tego, co nieuniknione. Malcolm wyraził zgodę na odłączenie urządzeń, pożegnał się i poszedł do domu w West Bromwich. Według lekarzy kobieta nie miała żyć dłużej niż kilka minut.

Kiedy mężczyzna zadzwonił do szpitala po długim weekendzie, okazało się, że kobieta nadal żyje. Koroner Angus Smile mówi, że był to niezwykły i niecodzienny rozwój wypadków. W szpitalu rozpoczęło się teraz śledztwo.
-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Flybe będzie latać do Oslo i Hamburga
 Czytaj następny artykuł:
Polskie piwo szturmuje brytyjski rynek