Zaloguj się Załóż konto
Polish (Poland)English (United Kingdom)

Zepsuty system świadczeń w Wielkiej Brytanii stworzył „stracone pokolenie”, które nie musi pracować

Minęło ponad sto lat, odkąd w Wielkiej Brytanii wypłacono pierwsze zasiłki dla bezrobotnych, kiedy liberalny rząd Davida Lloyda George'a wprowadził ubezpieczenie na wypadek bezrobocia na mocy ustawy o ubezpieczeniach społecznych z 1911 r.

Jak podaje The Telegraph, polityka ówczesnego kanclerza zapewniała, że ok. 2,5 miliona pracowników – głównie fizycznych – było uprawnionych do siedmiu szylingów tygodniowo przez określony czas.


Ponad sto lat później system świadczeń w Wielkiej Brytanii jest znacznie bardziej skomplikowany i wykładniczo droższy.

Departament Pracy i Emerytur (DWP) szacuje, że wydatki socjalne tylko na same osoby niepełnosprawne i z problemami zdrowotnymi osiągną 100 miliardów funtów do 2027 r., czyli o 77 procent więcej niż przed pandemią.

Natomiast wydatki na osoby w wieku produkcyjnym mają wzrosnąć o 84 procent do 77,5 mld funtów w tym samym okresie.

Według oficjalnych danych, na które powołuje się The Telegraph to długotrwała choroba, a nie wcześniejsza emerytura, jest winna rekordowym poziomom bierności zawodowej w Wielkiej Brytanii.

Obecnie ponad 2,5 miliona ludzi jest bez pracy z powodu długotrwałych schorzeń.


Prawie pół miliona więcej zmaga się z problemami ze zdrowiem psychicznym i fizycznym, takimi jak niepokój, powtarzające się urazy przeciążeniowe i ból pleców w porównaniu z kilkoma laty temu.

Natomiast liczba osób nieaktywnych zawodowo jest o 360 000 większa niż przed pandemią.

Eksperci ostrzegają, że obecny system stworzył „stracone pokolenie”, które może już nigdy nie pracować, ponieważ system zachęca ich do pozostania na zasiłkach.

Centrum Sprawiedliwości Społecznej (CSJ), współzałożone przez byłego przywódcę torysów, Sir Iaina Duncana Smitha, uważa, że ​​obecnie 3,7 miliona osób korzystających z zasiłków nie ma obowiązku nawet rozważenia podjęcia pracy i nie ma na nich żadnych wymagań związanych z pracą.


Liczba ta wzrosła o około pół miliona podczas pandemii i stanowi ponad połowę z 5,2 miliona osób obecnie otrzymujących zasiłki dla bezrobotnych.

Zbiegło się to również z masowym rozwojem zdalnych ocen zdolności do pracy.

CSJ szacuje, że świadczenia socjalne wypłacane dla tej grupy kosztują obecnie podatników do 25 miliardów funtów rocznie.

Liczba osób korzystających z Universal Credit (UC) w tej kategorii po raz pierwszy osiągnęła dwa miliony w kwietniu.

Zobacz też:


Liczba ta potroiła się od początku pandemii i wzrosła z ponad 1000 od czasu wprowadzenia UC w połowie 2010 roku.

Jako przykład The Telegraph podaje 28-letnią Billi Rathbone, która dorastała w Tyneside z młodszym bratem i siostrą.

Kobieta powiedziała gazecie, że jej środowisko wpłynęło na jej własne wybory zawodowe.

„Moja mama nigdy nie pracowała” – powiedziała.

„W pewnym momencie zgłosiła się na ochotnika, ale nigdy nie miała pracy. I myślę, że łatwiej ubiegać się o zasiłek, bo wiedziałam, jak działa ten system. Wiedziałam, ile dostanę. Wiedziałam, kiedy go dostanę. O wiele łatwiej było robić to, co zawsze znałam”.

Billi jednak przełamała schemat, jako nastolatka dostała pracę w Burger Kingu, jednak zabrało to zarówno ją, jak i jej matkę ze strefy komfortu.

„Wiem, że mama była ze mnie dumna, że ​​dostałam pracę” — dodaje.


„Jednak jednocześnie powiedziała mi: jeśli pracujesz, mój czynsz wzrośnie, ponieważ tu mieszkasz. Nie czerpałam przyjemności z pracy, ponieważ ciągle martwiłam się o pieniądze – i nienawidziłam tego” - stwierdziła.

Wkrótce po rozpoczęciu pracy Billi została napadnięta. To doświadczenie spowodowało wpływ na jej zdrowie psychiczne i ostatecznie doprowadziło do tego, że DWP zaklasyfikowała ją do grupy „No work requirements”, czyli takiej, w której nie jest wymagane podjęci pracy, aby otrzymać zasiłek.

Powiedziała, że status ten zapewnił jej bezpieczeństwo finansowe, ale doprowadził również do dekady życia na zasiłku.

Statystyki pokazują, że wiele osób, które zaczynają otrzymywać świadczenia, otrzymuje je przez lata, tylko 1-2 procent osób w grupie aktywności zawodowej i mniej niż 1 procent osób w grupie „niewymagana praca” (no work required group) co miesiąc rezygnuje z zasiłku.


Prawie połowa z 1,5 miliona osób zgłaszających się do Employment and Support Allowance (ESA) bez wymagań dotyczących pracy jako przyczynę podaje problemy ze zdrowiem psychicznym, takie jak stres i niepokój.

Osoby te nie muszą uczestniczyć w żadnych rozmowach kwalifikacyjnych, a kontakt z urzędem pracy jest dobrowolny.

Ponadto zgodnie z danymi DWP, ponad pół miliona osób korzystających z Universal Credit bez wymagań dotyczących pracy – czyli 25 procent ogółu – pobiera świadczenia od ponad czterech lat.

-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Bank Anglii wydaje ważne ostrzeżenie dla osób płacących gotówką
 Czytaj następny artykuł:
Zbliża się najgorętszy dzień w roku. Termometry w Wielkiej Brytanii wskażą 27°C